menu

Flavio Paixao, piłkarz Lechii: Tata przyleciał, to strzeliłem gola

8 maja 2016, 16:30 | Paweł Stankiewicz

Lechia Gdańsk wygrała z Ruchem Chorzów 2:1, a drugą bramkę dla Lechii strzelił Flavio Paixao. Michał Koj, obrońca Ruchu, uważa że jednak najpierw był faulowany przez Portugalczyka.


fot. Fot. Karolina Misztal

- Co ja mogę powiedzieć. Futbol jest grą kontaktową, a to było normalna walka o piłkę i tyle. Ruch przegrał, więc szuka problemów - uważa Flavio.

Portugalczyk nie ukrywa, że biało-zieloni lepiej prezentowali się w pierwszej połowie meczu.

- Myślę że druga połowa nie była dobra. Tylko się broniliśmy - mówi. - Trzeba przyznać, że w drugiej połowie Ruch był od nas lepszy. Na szczęście broniliśmy się dobrze i wygraliśmy 2:1. Liczą się trzy punkty. Wszystkie mecze się od siebie różnią, ten od poprzedniego z Ruchem też. Wiedzieliśmy, że ten mecz musimy wygrać, żeby walczyć o Ligę Europy. Nic w życiu łatwo nie przychodzi. To kolejny mecz, który wygraliśmy, każdy mecz jest inny i trudny. Pokazaliśmy charakter i ambicję. Wszyscy walczyli o zwycięstwo i chcieli pokazać się z jak najlepszej strony. Myślę że wszyscy są zadowoleni. Wierzymy cały czas, że są szanse, aby dostać się do Ligi Europy.

Przed Lechią mecz w środę z Legią Warszawa i drużyna musi zagrać lepiej niż z Ruchem.

- Tak jak mówiłem każdy mecz jest inny i w środę też będzie inaczej. Zobaczymy co było dobr, a co nie. Poprawimy się, będziemy grać lepiej. Jestem pewien, że to będzie ciekawy mecz i oczekuję na niego z niecierpliwością. Każdy mecz jest wyjątkowy, bez względu na rywala - mówi Portugalczyk.

Paixao zdradza, że mecz oglądał jego tata, który przynosi mu szczęście. Będzie także na spotkaniu z Legią.

- Ciekawe jest to, że jak ojciec przyjeżdża na mecz, to ja albo Marco strzelamy gole. Dzisiaj było tak samo, on przyleciał, a ja strzeliłem bramkę. Bardzo się cieszę, że był na trybunach. Mam nadzieję, że przyniesie mi też szczęście w meczu z Legią. Rodzina jest ważna i dodaje sił - kończy Flavio.

Follow @baltyckisport