menu

Finał PP. Analizujemy składy Lecha i Legii

2 maja 2016, 03:01 | Konrad Kryczka

Wyjściowe składy obu zespołów zostaną podane do wiadomości zapewne na godzinę przed pierwszym gwizdkiem. Do tego czasu wszystko kręci się wokół "gdybania". Sami też postanowiliśmy przeanalizować składy obu zespołów i zastanowić się, jacy piłkarze mogą dzisiaj wybiec na boisko.

Nemanja Nikolić
Nemanja Nikolić
fot. Aleksandra Sieczka

Bramka

Nie mamy większych wątpliwości co do obsady tej pozycji. W Lechu Jasmin Burić, w Legii Arkadiusz Malarz. Obaj są „jedynkami” w swoich ekipach, więc ich brak w tak ważnym meczu byłby ogromnym zaskoczeniem. Kiedy patrzymy na grę obu bramkarzy, dochodzimy do wniosku, że są na podobnym poziomie i są w stanie dać swoim drużynom mniej więcej to samo. W przekroju całego sezonu o wiele więcej minut rozegrał Burić, natomiast mniej (procentowo) goli puścił Malarz (w pucharze Polski lepszy jest jednak Bośniak).

Obrona

Defensywa Lecha pozytywnie zaskakuje swoich kibiców postawą w rozgrywkach pucharu Polski, z kolei Legia wypada lepiej w lidze. Coś nam jednak mówi, że w końcowym rozrachunku te statystyki mogą się zdać na niewiele. Najważniejsi będą bowiem wykonawcy. A w obu przypadkach trudno orzec, kto nimi będzie.

Jeżeli chodzi o Legię, wydaje się, że pewne miejsce w pierwszym składzie będą mieli Artur Jędrzejczyk, Igor Lewczuk oraz Adam Hlousek. O drugie miejsce na środku obrony powinni powalczyć zawodnicy, którzy ostatnimi czasy mieli problemy zdrowotne, czyli Michał Pazdan oraz Jakub Rzeźniczak. Należy również pamiętać, że Stanisław Czerczesow ma również możliwość pokombinowania z zestawieniem boków obrony. Do jego dyspozycji są bowiem – grający niezbyt często, a mający wyrobioną na polskich boiskach markę – Łukasz Broź, Bartosz Bereszyński i Tomasz Brzyski.

Nie wiemy także, na jaki pomysł wpadnie Jan Urban. Szkoleniowiec Lecha ma komfortowy wybór, jeżeli chodzi o zestawienie defensywy. Wydaje nam się jednak, że postawi na tą samą czwórkę, którą widzieliśmy w ostatnim spotkaniu Lecha z Legią, czyli Kędziora-Kamiński-Arajuuri-Kadar. Żaden z nich nie narzeka na urazy, a można odnieść wrażenie, że to właśnie w takim zestawieniu defensywa „Kolejorza” prezentuje się najsolidniej. Oczywiście, Urban – jeżeli tylko ma ochotę – może trochę namieszać w składzie. Oprócz wspomnianej czwórki szkoleniowiec ma do wyboru jeszcze Kebbę Ceesaya, Macieja Wilusza, czy Vladimira Volkova. O ile wrzucenie do jedenastki Wilusza mocno by nas zaskoczyło, o tyle zmiana na flance już nie tak bardzo.

Pomoc

W tej formacji mamy co najmniej kilka niewiadomych. Wśród legionistów pewniakiem do gry wydaje się być Ariel Borysiuk. Można się jednak zastanawiać, kto będzie pomagał „Wizirowi” trzymać środek pola. Najbardziej racjonalna odpowiedź brzmi: Tomasz Jodłowiec. Nie wiemy jednak, czy Czerczesow da zagrać od początku zawodnikowi, który w ostatnich tygodniach stracił sporo czasu z powodu kontuzji. W razie czego zamiast „Jodły” może zagrać Stojan Vranjes. Na tę pozycję można przesunąć również Pazdana, ewentualnie zdecydować się na bardziej ofensywny wariant z Ondrejem Dudą grającym obok Borysiuka. W takie rozwiązanie jednak wątpimy. Pozostaje jeszcze obsada skrzydeł. Obstawialibyśmy duet Guilherme-Kucharczyk, aczkolwiek nie zaskoczą nas także występy Michaiła Aleksandrowa, czy wspomnianego już Dudy.

Również w przypadku Lecha mamy kilka znaków zapytania. Jesteśmy niemal pewni, że Urban będzie chciał postawić na silny środek pola, który będzie mógł wygrać walkę fizyczną z pomocnikami Legii. Z tego powodu zapewne od początku zagra duet Trałka-Tetteh (jakąś opcją jest też Dariusz Dudka, ale w jego występ jakoś wątpimy). Swoją drogą, dwójka lechitów będzie miała od razu okazję wyjaśnić sobie wszelkie nieporozumienia z dwójką legionistów: Hamalainenem i Guilherme. W środku nie powinno zabraknąć również miejsca dla Karola Linettiego – w końcu w tej strefie boiska kreatywność jest na wagę złota. A Linetty to taki piłkarz, który – gdy ma jeszcze swój dzień – jest w stanie poprowadzić Lecha do zwycięstwa. Na skrzydle powinien hasać sprawnie wracający po kontuzji Szymon Pawłowski. U niego widać przebłyski wysokiej formy, a każdy jego zryw może być niezwykle groźny dla rywali. Zapewne zostanie jeszcze jedno miejsce do obsadzenia. Mógłby je zająć Gergo Lovrencsics, który stwarzałby zagrożenie dzięki celnym dośrodkowaniom, niesamowicie nieobliczalny Maciej Gajos albo Darko Jevtić, który ma w sobie wiele ze świetnego piłkarza, tylko nie zawsze potrafi to sprzedać na boisku. Nie zagra natomiast Sisi, który nie jest jeszcze gotowy do gry.

Atak

Gdybyśmy mieli rozstrzygać, który zespół ma potężniejsze armaty, to nie mielibyśmy żadnego problemu z ustaleniem werdyktu. Duet Nikolić-Prijović świetnie ze sobą współpracuje i jest zagrożeniem dla każdej defensywy w lidze. Wprawdzie Węgier nie jest tak skuteczny jak jesienią, a Szwajcar potrzebuje zazwyczaj kilka sytuacji, żeby w końcu trafić do siatki, ale to nadal bardzo groźni napastnicy. Tacy, jakich ewidentnie brakuje Lechowi. Nicki Bille Nielsen to może i ciekawa postać, jeżeli weźmiemy pod uwagę również aspekty pozaboiskowe, ale na murawie Duńczyk nie robi na razie furory. Jasne, jest zdecydowanie lepszą opcją niż odpalony zimą Thomalla, ale zdobyte przez niego trzy bramki trudno uznać za jakiś szczególnie dobry wynik. W razie czego w odwodzie Urban ma jeszcze Dawida Kownackiego, który bardzo udanie zaczął wiosnę, po czym jednak złapał zadyszkę i tak właściwie wszyscy jesteśmy ciekawi, kiedy dziewiętnastolatek wróci do najwyższej formy. Do gry nie jest natomiast jeszcze gotowy Marcin Robak. Wróćmy jednak na chwilę do Legii – możliwe bowiem, że Czerczesow dokona pewnej roszady w ataku. Szansę zagrania od początku mógłby dostać Kasper Hamalainen, który wiosną nie pokazał jeszcze pełni potencjału (choć właściwszym byłoby napisać „nie spełnia pokładanych w nim nadziei”). Zawsze istnieje również opcja, że wystąpi Marek Saganowski, choć w to akurat szczerze wątpimy.


Polecamy