Finał Ligi Mistrzów. Tego nie pokazali w telewizji (ZDJĘCIA)
Finał Ligi Mistrzów to niesamowite piłkarskie wydarzenie, jakiego nie da się przeżyć na polskich stadionach. Fani znad Wisły byliby jednak pewnie mocno zawiedzeni kibicowskim poziomem monachijskiego widowiska.
Od strony oprawy zdecydowanie lepiej zaprezentował się Bayern. Tuż przed rozpoczęciem meczu na trybunie za bramką ułożona została bialo-czerwona mozaika. W środku, na czerwonym pasie, rozłożono duży obrazek pucharu Ligi Mistrzów. Na barierkach powieszono transparent UNSER Pokal (Puchar Nasz). Kolejny napis zawisnął na wyższym poziomie trybuny i głosił – Unser Stadt - Unser Stadion (Nasze Miasto – Nasz Stadion). To nie był jedyny wyczyn miejscowych. Tuż po wznowieniu gry w drugiej połowie odpalono kilka rac, czego oczywiście nie pokazały telewizyjne kamery.
Chelsea mogła rywalom tylko pozazdrościć oprawy. Jedyne na co było stać londyńczyków to machanie chorągiewkami i pokazanie niewielkiej sektorówki Chelsea FC - Pride of London, co nijak miało się do stawki sobotniego widowiska. Widać, ze angielscy kibice lata świetności mają już dawno za sobą…
Pod względem dopingu fani gości biją jednak Bayern na głowę. Bawarczycy prowadzili głośny doping, nie ustawali w przyśpiewkach i dość często nagradzali piłkarzy rywala przeraźliwymi gwizdami (zwłaszcza przy wykonywaniu rzutów karnych). Najbardziej ożywili się po bramce Thomasa Muellera, ale cały impet stracili, gdy gola wyrównującego zdobył Didier Drogba. Obudzili się dopiero w serii rzutów karnych, ale gwizdy nie pomogły monachijczykom w zdobyciu pucharu.
Goście z Chelsea przez cały mecz próbowali wykrzesać z siebie jak najwięcej. Nie zawsze byli głośniejsi od bardziej liczebnych fanów Bayernu, ale w przeciwieństwie do Niemców, wspierali drużynę również w trudnych momentach meczu.
Bayern przegrał na własnym stadionie walkę o puchar Ligi Mistrzów. Nie było spodziewanej fety, nie było świętowania pod Nowym Ratuszem na Marienplatzu. W otwartych nocą barach można było zobaczyć integrujących się ze sobą fanów obu ekip. „The Blues" głośno celebrowali sukces, a gospodarze zastanawiali się, jak można było zmarnować taką szansę...