Festiwal pięknych goli w Szczecinie. Pogoń zremisowała z Cracovią po wymianie ciosów [RELACJA, ZDJĘCIA]
Pogoń Szczecin zremisowała z Cracovią 2:2 w meczu w czołówce tabeli. Ozdobą spotkania były piękne gole, które strzelili Adam Gyurcso dla Pogoni oraz Tomas Vestenicky i Mateusz Wdowiak dla "Pasów".
Starcie trzeciej i czwartej drużyny tabeli bezapelacyjnie mogłoby stać się hitem jakiejś ligowej kolejki. Rozgrywki jednak ułożyły się tak, że mecz pomiędzy Portowcami, a krakowianami został nieco medialnie przyćmiony przez inne starcie z wierzchołka. Niemniej jednak zawodnicy nie zamierzali się tym przejmować. Zarówno dla podopiecznych Jacka Zielińskiego jak i Czesława Michniewicza najważniejszym był mecz rozpoczynający się dzisiaj o 18.00. Zamierzali dać z siebie wszystko, by nie tylko zapewnić kibicom wspaniałe widowisko, lecz przede wszystkim zdobyć komplet punktów.
Ambicji więc z pewnością nie brakowało nikomu. Przed starciem pozostawało jedynie pytanie, czy przełoży się to na boiskową postawę. Więcej znaków zapytania pojawiło się po stronie gości, którzy do Szczecina udali się bez swego trenera oraz podstawowych zawodników: Damiana Dąbrowskiego, Bartosza Kapustki, Deleu czy Dariusza Zjawińskiego. Podobnych problemów nie mieli gospodarze – w szeregach Portowców brakło bowiem jedynie Jarosława Fojuta.
Na pierwsze emocje nie trzeba było czekać długo. Oba zespoły odważnie weszły w mecz. Nie zamierzały się zastanawiać i od razu ruszyły do natarć. Pierwsze minuty przyniosły zdecydowaną przewagę gospodarzy. Vladimer Dvalishvili czy Rafał Murawski szybko sprawdzili dzisiejszą dyspozycję Grzegorza Sandomierskiego. Wydawało się, że na tą w przypadku golkipera Pasów nie można narzekać. W 8. minucie jednak już musiał wyciągać piłkę z siatki. Adam Gyurcso wykorzystał wywalczony przez siebie w starciu z Hubertem Wołąkiewiczem, rzut wolny i dał prowadzenie swojemu zespołowi.
Była to jedno z ostatnich wydarzeń, w którym brał udział własnie Wołąkiewicz. Niedługo później doświadczony stoper poprosił o zmianę. Uraz najprawdopodobniej nękał go od premierowego gwizdka, przez co nie mógł dawać z siebie wszystkiego i popełniał proste błędy. A gospodarze tylko to wykorzystywali. Składne i dynamiczne akcje podopiecznych Czesława Michniewicza owocowały uderzeniami Łukasza Zwolińskiego czy Vladimera Dvalishvilego. Coraz śmielej atakowała również Cracovia. Dawid Kudła jednak długo nie musiał lękać się o swoją bramkę. Aż do 26. minuty kiedy atomowym uderzeniem popisał się rezerwowy Tomas Vestenicky. Słowacki snajper odebrał celne dośrodkowanie Jakuba Wójcickiego, by po chwili mocno uderzyć. Bramkarz Pogoni był praktycznie bez szans.
Po pół godzinie gry na tablicy wyników widniał więc remis. Kolejne minuty udowadniały, że to rezultat jak najbardziej zasłużony. Zgromadzeni na trybunach kibice obserwowali naprawdę fajny mecz. Oba zespoły się otworzyły i ruszyły do przodu. Akcja za akcją – wiele działo się zarówno w polu karnym Pogoni jak i Cracovii. Piłka toczyła się szybko i sprawiała naprawdę sporo zagrożenia. Przed przerwą nie zagościła już jednak w żadnej z siatek.
Na drugą połowę nie wybiegł już Takafumi Akahoshi. Zamiast niego do boju ruszył Mateusz Lewandowski. Nie wpłynęło to jednak na obraz gry. Portowcy nadal dzielnie atakowali. Fantastyczną sytuację na otworzenie tej połowy miał Dvalishvili, który dostał świetne podanie ze środka boiska i stanął przed sytuacją sam na sam. Mylił się jednak nieznacznie. Takiego problemu nie miał natomiast Mateusz Wdowiak, który kilka minut później zdobył gola dla swego zespołu. Stadiony świata! Niespełna 20-letni pomocnik huknął z dystansu prosto pod poprzeczkę. Takiej bramki z jego strony nie spodziewał się chyba nikt.
Strata gola tylko zmotywowała szczecinian do kolejnych natarć. Najwyraźniej nie wyobrażali sobie dzisiaj przegrać. Co i raz próbowali zaskoczyć Grzegorza Sandomierskiego. Ta sztuka udała się jednak dopiero Dawidowi Kortowi. 20-latek, podobnie jak Tomas Vestenicky, zaliczył prawdziwe wejście smoka. Fantastycznie w polu karnym Pasów zachował się Łukasz Zwoliński, a rezerwowy zawodnik jedynie dostawił nogę. To jednak wystarczyło i po godzinie gry w Szczecinie ponownie był remis.
Na tym bynajmniej nie skończyły się emocje w tym spotkaniu. Oba zespoły, głodne zwycięstwa, nie zamierzały cieszyć się z jednego punktu. Dlatego też można było zaobserwować sporo widowiskowych sytuacji z obu stron. Błyszczał zwłaszcza Tomas Vestenicky. Młody Słowak miał szansę pokonać Dawida Kudłę jeszcze kilkukrotnie. Ten jednak dzielnie stał na posterunku. Swoimi interwencjami dał siłę swoim ofensywnym kolegom, którzy parli do przodu. Przed wpisaniem się na listę strzelców przez Miłosza Przybeckiego czy Łukasza Zwolińskiego dzieliły jedynie centymetry. Pod koniec spotkania to właśnie Portowcy zyskali przewagę. Mimo gry w dziesiątkę (pechowej kontuzji doznał Jakub Czerwiński), postraszyli jeszcze defensywę Cracovii. Nie zdołali jednak przekuć tego na kolejną bramkę i starcie w Szczecinie zakończyło się remisem.