menu

Dwa gole Ramsey'a ponownie wprowadzają Arsenal na salony światowego futbolu

28 sierpnia 2013, 11:47 | Marcin Tyc

Zawodnicy Wengera mieli zagrać z Fenerbahce tak, aby to spotkanie wygrać i tak właśnie zrobili. Spokojnie, bez ciśnienia, zbędnych ryzykownych akcji. Stara, sprawdzona szkoła Arsene Wengera. Krytykowana przez niektórych, ale co najważniejsze skuteczna.

Turcy przyjechali do Londynu bardziej na zakupy do Harrods’a, niż odrabiać straty z pierwszego meczu. Porywają swoją grą, ale odrobić 3:0, grając na wyjeździe? Bardzo wątpliwe, wręcz poza zasięgiem.

Wczorajszy mecz pokazał, iż Arsenal jest wielkim klubem. Wenger trenuje Kanonierów już 17 lat, a Arsenal wystąpi 16. raz z rzędu w grupowej fazie Ligi Mistrzów! Po meczu z Fenerbahce można mu zapomnieć blamaż z Aston Villą w pierwszej kolejce Premier League. Wenger i jego Arsenal odrodził się jak Feniks z popiołów.

Przypomnijmy sobie, co działo się na Emirates Stadium wczorajszego wieczoru. Mecz z ławki rezerwowych Arsenalu rozpoczął Gibbs, zdobywca jednej z bramek w Stambule. W podstawowej 11-tce zagrali pozostali strzelcy, czyli Ramsey i Giroud. W bramce oczywiście niekwestionowany (jeszcze?) numer 1 czyli Wojciech Szczęsny, wspierany psychicznie z ławki przez Łukasza Fabiańskiego.

Turcy weszli w mecz w pełni skoncentrowani i przygotowani do walki. Już w 12. minucie spotkania byli bliscy pokonania Szczęsnego. Emenike oddał strzał, który został zablokowany przez obrońców, jednak piłka spadła wprost na nogę Meirelesa. Świętnie ustawiony Szczęsny, w bardzo efektownym stylu uchronił swój zespół przed utratą bramki, broniąc jego uderzenie.

Chwilę potem to Arsenal był bliski strzelenia gola. Giroud nie zachował jednak zimnej krwi i skończyło się tylko na jęku zawodu miejscowych kibiców. Mecz rozgrywany był w szybkim tempie. Obie drużyny pokazywały ciekawą, kombinacyjną grę, z wieloma crossami. W 20. minucie po uderzeniu Cristiana futbolówka przeleciała tuż obok bramki The Gunners.

Pięć minut później odpowiedź Arsenalu była już skuteczna. Po świetnej akcji od środka boiska, Giroud posłał piłkę do Walcotta. Ten nie zdołał jej dokładnie przyjąć, co zmyliło obrońców i bramkarza Fenerbahce. Dobrze ustawionemu Ramseyowi nie pozostało nic innego, jak dostawić prawą nogę i wpakować piłkę do pustej bramki. Defensywny pomocnik zdobył już drugiego gola w tym dwumeczu, a nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. W tym momencie było już pewne, że Arsenal fazę grupową Ligi Mistrzów miał już praktycznie w kieszeni.

Jeszcze przed końcem pierwszej połowy oba zespoły miały szansę na zdobycie bramki. Najpierw z rzutu wolnego, tuż przed linią pola karnego, swojej szansy szukał Bruno Alves, jednak uderzona przez niego piłka poleciała tam gdzie powinna, w sektor kibiców Arsenalu. Alves zebrał za to wykonanie gromkie brawa. Chwilę później przed szansą byli Kanonierzy, jednak Giroud główkował tuż obok bramki.

Arsenal o mało co nie stracił bramki „do szatni”. Z lewej strony napierał Emenike jednak jego strzał zatrzymał się na słupku. Po chwili ponownie miał szansę. Tym razem trafił prosto w dobrze ustawionego Szczęsnego. Piłka spadła pod nogi Cristiana, a ten trafił tylko w poprzeczkę.
Pierwsza połowa zakończyła się tak, jak było to zapewne zakładane w szatni Arsenalu, wśród fanów na Emirates Stadium i przed telewizorem każdego kibica Arsenalu na całym świecie. Arsenal w pełni kontrolował mecz, strzelił gola i tylko 45+ minut dzieliło ich od 16-go z kolei awansu do fazy grupowej Ligi Mistrzów. W pierwszej połowie Kanonierzy byli przy piłce w 55% czasu, Fenerbahce pozostałe 45%. W stałych fragmentach gry lepsi byli gracze Yanala.

Druga połowa zaczęła się fatalnie dla Arsenalu i Lukasa Podolskiego, który już w 47. minucie nabawił się kontuzji uda. W jego miejsce Wenger do gry desygnował Gibbs’a. Mecz dalej toczył się jednak pod dyktando Kanonierów. Fenerbahce grało ospale, czekając na ewentualną kontrę. Świetną sytuację miał Carolza, jednak jeszcze lepiej między słupkami zachował się Demirel. Theo Walcott również mógł wpisać się na listę strzelców, ale jego świetnie bita piłka z rzutu wolnego uderzyła w poprzeczkę. Kanonierzy grali dużą ilością podań w środku, starając się stopniowo podchodzić pod bramkę Fenerbahce i w końcu przyniosło to zamierzony efekt. Po akcji lewą stroną Sanogo, wprowadzony w 60. minucie, zagrał do Wilshere, a ten prostopadle odegrał piłkę do Gibbsa. Ten wyłożył piłkę do Ramseya, który uderzył z pierwszej piłki i zdobył swojego drugiego gola w tym meczu.

Pod koniec meczu pewny awansu Wenger dał jeszcze szansę Miyachiemu, ściągając dobrze grającego w tym meczu Walcotta. Tuż przed końcem kontuzji doznał Ramsey i Arsenal musiał kończyć mecz w 10-tkę, bo wcześniej wykorzystał już limit zmian.

Wynik jednak nie uległ zmianie. W dwumeczu Arsenal pokonał Fenerbahce 5:0, a Wojtek Szczęsny zachował czyste konto. Wenger jednak ponownie ma kłopoty ze zdrowiem swoich zawodników. Podolski na pewno nie zagra przez kolejne 2-3 tygodnie. Z Ramseyem jeszcze nie do końca wiadomo, jak wygląda sytuacja. Jest szansa, iż to tylko lekkie stłuczenie i bramkostrzelny Walijczyk będzie gotowy na kolejne derby Londynu. Mecz z Tottenhamem na Emirates Stadium już w nadchodzącą niedzielę o godzinie 17.


Polecamy