Real rozbił Basel na inaugurację Ligi Mistrzów. Kolejny fenomenalny gol Bale'a (ZDJĘCIA)
Real Madryt z przytupem rozpoczął zmagania w tegorocznej Lidze Mistrzów. Obrońcy trofeum nie mieli litości dla Szwajcarów z FC Basel i rozbili niżej notowanego rywala aż 5:1!
Lekarstwem na wszystkie kłopoty Realu miało być przekonujące zwycięstwo na inaugurację fazy grupowej Ligi Mistrzów z FC Basel. Od pierwszych minut tego pojedynku było widać, że zawodnikom Carlo Ancelottiego zależy na poprawie nastrojów. Real szybko zepchnął mistrzów Szwajcarii do głębokiej defensywy, a ci wbrew zapowiedziom o odważnej i ofensywnej grze na Santiago Bernabeu, czekali na swoich rywali za podwójną gardą. Nie przeprowadzali akcji zaczepnych, a w dodatku popełniali błędy w obronie, co prędzej czy później musiało zakończyć się dla nich fatalnie.
Piłkarze Realu rozkręcali się dosyć powoli, ale gdy już po raz pierwszy trafili do siatki, królewska machina zaczęła pracę na zwiększonych obrotach. Goście zbyt dużo miejsca pozostawiali rywalom szczególnie w środkowej strefie boiska, gdzie duże pole do popisu mieli Toni Kroos i Luka Modrić. Szwajcarzy zupełnie nie mogli sobie poradzić także z szybkością Cristiano Ronaldo i Garetha Bale’a, a swoją nieszablonowością sporo kłopotów sprawiał im również aktywny James Rodriguez.
Zanim strzelanie zaczęli gospodarze, gola dla dziesięciokrotnych mistrzów Europy zdobył… Marek Suchy. Czeski obrońca FC Basel pechowo interweniował po dośrodkowaniu Nacho Fernandeza i zmienił tor lotu piłki tak, że ta wpadła w krótki róg bramki Tomasa Vaclika. Real swój koncert zaczął po upływie 30 minut, gdy w krótkim odstępie czasu aż trzykrotnie trafił do siatki gości. Dużą zasługę miał w tym Modrić, który najpierw popisał się znakomitą asystą za plecy obrońców przy golu Bale’a, a chwilę później świetnie rozegrał kolejną akcję Realu. Sfinalizował ją duet Bale – Ronaldo, a Portugalczyk strzelił swoją 68. bramkę w Lidze Mistrzów i zmniejszył stratę do najlepszego pod tym względem Raula Gonzaleza (były napastnik „Królewskich” zdobył w elitarnych rozgrywkach 71 goli).
Piłkarze FC Basel jeszcze nie zdążyli się otrząsnąć po szybkich ciosach Realu, a już przegrywali różnicą czterech goli. W 36. minucie wyróżnił się niewidoczny wcześniej Karim Benzema, którego strzał z trudem wybronił Vaclik, ale przy dobitce Jamesa nie miał już żadnych szans. Już w tym momencie było wiadomo, że tego wieczoru na Santiago Bernabeu gospodarzom nie stanie się nic złego. Nie zmienił tego moment rozluźnienia obrońców Realu i bramka strzelona przez Derlisa Gonzaleza, który skutecznie wykończył szybki kontratak zespołu z Bazylei.
Tak jak można było się spodziewać, przy stanie 4:1 druga połowa nie dostarczyła już wielu emocji. Wprawdzie goście mieli swoje okazje do strzelenia kontaktowego gola (Casillas wybronił strzał z dystansu Luki Zuffiego i wygrał pojedynek sam na sam z Gonzalezem), ale był to bardziej efekt dekoncentracji gospodarzy, niż większej odwagi w poczynaniach FC Basel. Ostatni mocny akcent meczu należał do krytykowanego za brak skuteczności Benzemy. Dziesięć minut przed końcem meczu francuski napastnik, który w poprzednich 18 oficjalnych spotkaniach „Królewskich” wpisał się na listę strzelców zaledwie dwukrotnie, zdecydował się na mocny strzał lewą nogą i umieścił piłkę tuż pod poprzeczką bramki gości.
Real efektownie rozpoczął swoją drogę do obrony tytułu najlepszej drużyny Europy i przynajmniej na chwilę puścił w niepamięć ostatnie niepowodzenia. FC Basel nie potrafił nawiązać w Madrycie równorzędnej walki z „Królewskimi”, ale dopiero spotkania z Liverpoolem i Łudogorcem zweryfikują, czy mistrzów Szwajcarii stać w Lidze Mistrzów na coś więcej niż zajęcie 3. miejsca w grupie.