menu

Real Madryt - FC Basel LIVE! Obrońcy trofeum zaczynają zmagania w Lidze Mistrzów

16 września 2014, 16:48 | Konrad Kryczka

Real Madryt zdobył w historii najwięcej Pucharów Europy, bo aż dziesięć. Ten ostatni w maju bieżącego roku, co powoduje, że "Królewscy" podchodzą do bieżącej edycji Ligi Mistrzów jako obrońcy trofeum. Mają szansę jako pierwsi w historii wygrać dwa razy z rzędu Champions League. Pierwszą przeszkodą na ich drodze będzie FC Basel. Szwajcarzy w tamtym sezonie udowodnili, że potrafią pokonywać klasowych przeciwników, wygrywając dwa mecze z Chelsea.

Wraca Liga Mistrzów. Wracają emocje i piłka nożna w najlepszym wydaniu. Na najwyższym poziomie. Niezmiernie przyjemne oderwanie od ekstraklasowej rzeczywistości. Dzisiejszy pojedynek Realu Madryt z FC Basel nie zapowiada się na ultra ciekawy spektakl, który będzie elektryzował kibiców na stadionie i przed telewizorami od pierwszej do ostatniej minuty. Wątpliwym jest również, żebyśmy za jakiś czas uznali to starcie za jeden z najlepszych meczów w historii europejskich rozgrywek (choć to przyjdzie nam oceniać dopiero po ostatnim gwizdku sędziego). Ale spotkanie w Madrycie ma jednak swoje smaczki. Raz, że rozgrywki rozpoczyna tryumfator ostatniej edycji Ligi Mistrzów. Dwa, że jego przeciwnikiem będzie drużyna ze Szwajcarii, która w ubiegłym sezonie dotarła do ćwierćfinału Ligi Europy, a teraz z pewnością będzie chciała sprawić niespodziankę na Bernabeu.

Zresztą, w sezonie 2012/2013 zawodnicy z Bazylei dotarli aż do półfinału tamtych rozgrywek, gdzie ostatecznie musieli uznać wyższość Chelsea. To tylko pokazuje, że nie jest to zespół z pierwszej łapanki, a ekipa, która potrafi namieszać wśród najsilniejszych graczy europejskiego futbolu. Choć oczywiście na razie tego mniejszego formatu, bo w samej Lidze Mistrzów Szwajcarom nie szło już tak dobrze – ostatnie rozgrywki zakończyli na trzecim miejscu w grupie. Teraz liczą na awans do fazy pucharowej tego prestiżowego turnieju, a nie tylko jego uboższej siostry. Pozytywnym impulsem dla podopiecznych Paulo Sousy, który prowadzi zespół od początku tego sezonu, mogą być wyniki osiąganie obecnie przez nich w lidze. FC Basel po ośmiu spotkaniach zajmuje drugie miejsce w tabeli, notując sześć zwycięstw i dwie porażki. Tego typu szczegóły przed takim meczem, jak dzisiaj, dodają drużynie pewności siebie – Notujemy dobre wyniki i czerpiemy z tego radość. To pozytywny styl futbolu, który uwielbiamy trenować każdego dnia. Przybywamy tutaj bez jakichkolwiek kompleksów, a z odwagą i charakterem – przyznał przed spotkaniem szkoleniowiec gości.

O dziwo, gorsze nastroje mogą mieć gospodarze dzisiejszego starcia. Real od początku sezonu zawodzi. Ani nie notuje dobrych wyników, ani nie prezentuje stylu, jakiego oczekują miliony jego kibiców na całym świecie. W zespole jest widoczny brak równowagi – tej samej, o której ciągle mówi Carlo Ancelotti i tej, którą odnalazł w poprzednim sezonie. Teraz „Królewscy” stracili ją po rozmontowaniu środka pola przez odejścia Angela Di Marii oraz Xabiego Alonso – Mam bardzo dobrą i konkurencyjną kadrę. Piłkarze myślą tak samo. Możemy walczyć w każdych rozgrywkach. Tracimy równowagę, gdy mamy w posiadaniu piłkę. Będziemy pracowali, aby to naprawić – stwierdził włoski szkoleniowiec, który patrząc na ostatnie rezultaty klubu, czyli dwie porażki ligowe, w tym jedną w derbach Madrytu, ma aktualnie nad czym myśleć – Czuję się jak trener, który musi naprawić pewne rzeczy. To spotkanie przychodzi w odpowiednim czasie, aby pokazać, jak dobrym jesteśmy zespołem. Ważne jest, aby dobrze rozpocząć te rozgrywki – dodawał Carletto.

Mimo szukania poprawy w grze, Ancelotti nie zamierza eksperymentować z zestawieniem wyjściowej jedenastki i w tej nie powinniśmy się spodziewać zmian. Co za tym idzie, w bramce powinniśmy zobaczyć Ikera Casillasa, dla którego będzie to mecz numer 141 w Lidze Mistrzów. Dyskusja nad wyborem pierwszego golkipera Realu trwa od początku sezonu i wielu uważa, że utytułowany Hiszpan gra za zasługi, a tymczasem patrząc na umiejętności, powinien on ustąpić miejsca między słupkami jednej z gwiazd mundialu w Brazylii – Keylorowi Navasowi. Rozważania na ten temat męczą już samego trenera „Królewskich” – Dla mnie dyskusja na ten temat jest zakończona – stwierdził Carletto, co tylko potwierdza, że Casillas może na razie spać spokojnie.

Mimo słabszych ostatnio wyników faworytem tego meczu jest Real. Drużyna Ancelottiego nawet w słabszej formie ma obowiązek wygrać na własnym stadionie z o wiele niżej notowanym rywalem, choć może się okazać, że dzisiejsze starcie będzie kosztowało „Królewskich” o wiele więcej wysiłku, niż się sądzi – To bardzo dobry zespół, który gra dynamiczny futbol, jaki lubię. Są dynamiczni w obronie i potrafią stworzyć dobre okazje w ataku. To niebezpieczna drużyna, co jej zawodnicy udowodnili w ubiegłym sezonie, kiedy dwukrotnie pokonali Chelsea. To nie będzie łatwy mecz. Musimy zrobić wszystko co w naszej mocy, aby wygrać – komplementował rywali Carletto. Sousa zdaje sobie natomiast sprawę, że „Królewscy” są w lekkim dołku i liczy, że zanim piłkarze z Madrytu się z niego wygrzebią, jego drużyna zanotuje dobry rezultat na Bernabeu – Nawet tak wielkiej drużynie, jak Real, mogą się przytrafić słabe wyniki. Jestem pewien, że rozwiążą swoją swoje problemy, ale mam nadzieję, że nie stanie się to w tym meczu – podsumował Portugalczyk.


Polecamy