menu

FC Basel - Real Madryt LIVE! Ronaldo w pogoni za Messim

26 listopada 2014, 16:56 | Konrad Kryczka

Faza grupowa Ligi Mistrzów zbliża się ku końcowi. Dzisiaj zakończymy przedostatnią kolejkę. FC Basel, które ciągle walczy o awans, podejmie na swoim boisku Real Madryt, który już zapewnił sobie grę w 1/8 finału. Dla Szwajcarów będzie to okazja do rewanżu za porażkę 1:5 sprzed pary tygodni. Z kolei "Królewscy" mogą zanotować piętnastą wygraną z rzędu, co będzie wyrównaniem klubowego rekordu. Cristiano Ronaldo powinien natomiast rozpocząć gonitwę za Leo Messim, który wczoraj został najlepszym strzelcem w historii Ligi Mistrzów.

Real wychodzi z grupy. To już jasne i co by się nie zdarzyło, „Królewscy” mogą już oczekiwać rywala w fazie pucharowej. W nieco innej sytuacji jest Basel, które z sześcioma punktami zajmuje drugie miejsce w grupie i cały czas gonią go Łudogorec oraz Liverpool. Gdyby dzisiaj Szwajcarzy wygrali, a w drugim spotkaniu padł remis (ewentualnie wygrali Bułgarzy, z którymi Basel ma lepszy bilans meczów bezpośrednich), to zawodnicy Paulo Sousy mogliby świętować awans do następnej fazy rozgrywek. Na razie jest to jednak tylko gdybanie.

Wygrać z Realem to przecież arcytrudne zadanie. W Basel wiedzą o tym doskonale, jeżeli przypomną sobie spotkanie inaugurujące tegoroczną fazę grupową Ligi Mistrzów. Wtedy podopieczni Carlo Ancelottiego przejechali się po zawodnikach ze Szwajcarii, zbytnio się przy tym nie trudząc. Wygrana 5:1, gole kluczowych ofensywnych graczy – pozytywny impuls na rozpoczęcie nowej kampanii w Europie. Mniej zadowolone było naturalnie Basel, które nie mogło sobie wyobrazić bardziej koszmarnego początku.

Dziś z kolei nie mogą sobie wyobrazić, że piłkarze z Madrytu wyjdą rezerwami i zagrają na stojąco. To można wywnioskować ze słów Ancelottiego podczas konferencji prasowej – Nadal mam pewne wątpliwości, ale raczej nie będzie wielu zmian od sobotniego meczu przeciwko Eibar. Zastanawiam się nad bocznymi obrońcami, ponieważ są trochę zmęczeni, natomiast z przodu powinni wystąpić ci sami zawodnicy – przekonywał Włoch – Zespół jest w dobrej formie. My potrzebujemy punktów, aby zapewnić sobie pierwsze miejsce w grupie, a oni, żeby awansować. To będzie bardzo interesujące spotkanie – zauważył Carletto, pod którego wodzą Real ma szansę wyrównać rekord 15 wygranych z rzędu – Nie myślimy o tym za bardzo w ten sposób, chociaż dla klubu jest to bardzo ważna rzecz – skomentował Ancelotti.

Dla Włocha rekordy nie są pewnie najważniejsze (chociaż na wygranie LM dwa razy z rzędu na pewno się nie pogniewa), ale Cristiano Ronaldo podchodzi do takich spraw niesamowicie ambitnie. Portugalczyk jest specjalistą od ustalania historycznych wyników indywidualnych i pod tym względem emocjonująco wygląda jego rywalizacja z Lionelem Messim. Argentyńczyk w przeciągu ostatniego tygodnia wykreślił z kronik dwa rekordy – po zdemolowaniu Sevilli został najlepszym strzelcem w historii La Liga, a po rozniesieniu Apoelu również w Lidze Mistrzów. W tych drugich rozgrywkach CR7 traci do gwiazdora Barcelony cztery bramki dzisiaj będzie starał się jak najbardziej zniwelować tę różnicę.

Dla Basel nie jest to oczywiście najlepsza wiadomość – chyba że Ronaldo będzie miał akurat gorszy dzień, a przy tym będzie grał samolubnie – wtedy istnieje spora szansa, że Portugalczyk będzie trafiał w maliny, a nie w bramkę. Inaczej w obrębie szesnastki bronionej przez Szwajcarów może być bardzo nieprzyjemnie. Trener gospodarzy wierzy jednak, że do kolejnego pogromu nie dojdzie – To nie będzie taki sam mecz, jak na Bernabeu, kiedy wszystko było dla nas nowe. Tutaj czujemy się bardziej swobodnie, ale nadal będziemy grać w ten sposób, co zawsze. Jeżeli będziemy bardziej efektywni niż w pierwszym meczu i zatrzymamy ich kontrataki, możemy osiągnąć świetny wynik – tłumaczył Sousa, który odniósł się również do samego Ronaldo – Nie obawiam się go, ale, jako trener i Portugalczyk, cieszę się, że mogę oglądać na boisku takich zawodników. Real to nie tylko Cristiano, chociaż jest dla nich bardzo ważny. Jeżeli nie pozwolimy, żeby miał piłkę, to nie będzie miał okazji, żeby nas postraszyć – dodał portugalski szkoleniowiec.


Polecamy