FC Barcelona Atletico Madryt LIVE!
Dziewięć miesięcy zmagań, trzydzieści siedem rozegranych kolejek, mnóstwo piłkarskich i pozasportowych emocji, zarówno tych pozytywnych, jak i negatywnych dla kibiców obu drużyn, a i tak wszystko rozstrzygnie się w jednym spotkaniu. W sobotę, o godzinie 18, jedenastki FC Barcelony i Atletico Madryt wyjdą na murawę Camp Nou, aby stoczyć ostateczną bitwę, której stawką będzie tytuł mistrza Hiszpanii.
fot. camp nou
- Cały sezon zostanie podsumowany w trakcie 90 minut, kiedy to zadecydujemy o losie La Liga i wygranie jej byłoby czymś niesamowitym – mówił przed tym spotkaniem Andres Iniesta. Hiszpan doskonale wie, co mówi, gdyż Barcelona wydawała się już w tym sezonie ligowym ‘martwa’. Po porażce z Granadą 0:1 pięć tygodni, a tym bardziej tuż po straceniu w ostatnich sekundach zwycięstwa na własnym stadionie z Getafe, nie było w Katalonii osoby, która jeszcze wierzyłaby jeszcze w skuteczną obronę tytułu mistrzowskiego.
Ostatnie kolejki potoczyły się jednak wręcz niewiarygodnie. Tuż po wspomnianym remisie Barcelony z Getafe, żaden z ‘wielkich’ do dzisiaj nie potrafił wygrać swojego ligowego meczu. Atletico przegrało w Walencji z Levante 0:2, by następnie zremisować u siebie z Malagą. Barca podzieliła się punktami z Elche (0:0), a najgorzej wypadł Real Madryt, który remisował z Valencią (2:2) i Valladolid (1:1), by w niedzielę ulec Celcie Vigo (0:2). Królewscy w ‘grze o tron’ już się nie liczą, a w przypadku Barcelony i Atletico sprawa jest otwarta i o wszystkim zadecyduje bezpośrednie starcie obu drużyn na Camp Nou.
Aby jeszcze uratować sezon udaną obroną wywalczonego przed rokiem tytułu, Barcelona musi pokonać w sobotę Atletico na własnej murawie i przy dopingu własnych kibiców. Każdy inny wynik premiuje Los Colchoneros, którzy zdobyliby w takim razie pierwsze mistrzostwo od 18 lat. Choć faworytem spotkania zdaniem bukmacherów jest Blaugrana, to jednak zdecydowanie na korzyść drużyny Diego Simeone przemawia to, że nie przegrała ona żadnego z pięciu rozegranych w tym sezonie spotkań z sobotnim przeciwnikiem. W Superpucharze Hiszpanii padły dwa premiujące Barcę remisy (1:1 na Vicente Calderon i 0:0 na Camp Nou), w pierwszym spotkaniu ligowym w Madrycie było 0:0, a dwumeczu ćwierćfinałowym Ligi Mistrzów Atletico zremisowało na wyjeździe 1:1, by u siebie zwyciężyć skromnie, ale jakże zasłużenie 1:0. Zwycięstwo i cztery remisy – taki jest bilans Atletico w konfrontacjach z Barceloną. Co więcej, w barwach Katalończyków praktycznie wykluczony jest występ Neymara, który zdobył dwie jedyne bramki, które Barcelonie udało się strzelić stojącemu w bramce Atleti Belgowi Thibaut Courtois.
Złośliwcy przed tym meczem mogą powiedzieć, że wreszcie obie drużyny spotkają się ze swoimi największymi gwiazdami na murawie. W Atletico bowiem na to spotkanie wyleczył się najlepszy strzelec tej drużyny Diego Costa, który w meczu z Malagą jeszcze pauzował. Po drugiej stronie jest Leo Messi, który w piątek wreszcie zakończył negocjacje w sprawie nowego kontraktu, który ma go uczynić najlepiej zarabiającym piłkarzem świata. Czas więc, żeby Argentyńczyk udowodnił, że 20-milionowa roczna pensja naprawdę mu się należy, bowiem poza spotkaniem z Realem Madryt na Santiago Bernabeu, w kluczowych spotkaniach Barcy w tym sezonie, w szczególności tych przeciwko Atletico wyglądał naprawdę blado.
- Z meczu ważnego, jakim zawsze jest starcie z Barceloną, to spotkanie przekształciło się w coś więcej, bo oba zespoły mają szansę na zakończenie sezonu na pierwszym miejscu w tabeli – mówił na przedmeczowej konferencji prasowej trener Atletico, Diego Simeone. – To dla nas wielka szansa, możemy zdobyć tytuł pokonując bezpośredniego rywala na własnym stadionie. Dla tych zawodników będzie to pierwszy tytuł z cierpieniem, walką, różnymi okolicznościami, czyli coś, co ma wiele wspólnego z normalną piłką, a nie pozostałymi wygranymi przez nich trofeami, zdobywanymi w nieziemskim stylu – dodaje Gerardo Martino, szkoleniowiec Barcelony, która może w wielkim stylu pożegnać po raz ostatni zmarłego Tito Vilanovę, a także odchodzące po sezonie z klubu klubowe legendy, Victora Valdesa oraz Carlesa Puyola. Dla Atletico z kolei sobotni mecz jest niewiarygodną szansą na przerwanie hegemonii Barcelony i Realu w La Liga. Szansą, która już może się nie powtórzyć.
Nic więc dziwnego, że w sobotę o godzinie osiemnastej na Camp Nou czeka nas wielka piłkarska bitwa, przy której inne futbolowe wydarzenia w tym czasie (nawet szansa Arsenalu na pierwsze od dziewięciu lat trofeum) nie będą się liczyć. Futbolowa Europa wstrzyma oddech na dwie godziny, w których wszystko zdarzyć się może, a wiadomo tylko to, że prawdziwy zwycięzca zostanie tylko jeden. Życzenie postronnych jest jedno – niech w tej prawdziwej ‘Bitwie o Hiszpanię’ zwycięży piękny futbol, godny najlepszej ligi świata.
Visca El Barca! Vamos Atleti! Viva La Liga!