"Fatalna Barca i jeszcze gorszy Real". Najgorszy dzień hiszpańskich gigantów od lat
Fatalna środa dla gigantów z La Liga. Real i Barcelona przegrały swoje ligowe spotkania. Hiszpańskie media nie szczędziły gorzkich słów.
fot. Szymon Starnawski /Polska Press
– To prawda, że jesteśmy Leganés, skromną drużyną. Jednak podoba mi się, gdy ludzie przyzwyczajeni do wygrywania, po porażce uścisną dłoń przeciwników i pogratulują im, czego nie uczynili zawodnicy Barcelony. Nikt nie przyszedł nam pogratulować. To brzydkie zachowanie - stwierdził po środowym meczu bramkarz Leganés Ivan Pichu Cuellar. Postawa piłkarzy Blaugrany pokazuje poziom ich frustracji po środowej porażce. Ich wyjazdowy mecz niespodziewanie zakończył się zwycięstwem gospodarzy 2:1. A to wszystko dzięki dobrej grze Leganes w drugiej połowie - do przerwy po golu Philippe Coutinho prowadzili goście.
Dla Barcelony to już drugi mecz bez zwycięstwa z rzędu. W sobotę zremisowali przed własną publicznością 2:2 z Gironą, co było dla nich pierwszą stratą punktów w tym sezonie. Mimo to do Leganes udali się w roli faworyta. Wydawało się, że lider La Liga bez problemu poradzi sobie z zamykającym tabelę rywalem. Tak się jednak nie stało i po środowym wieczorze jedynym powodem do zadowolenia była dla kibiców Blaugrany porażka Realu. Również wicelider z Madrytu występ w szóstej kolejce zakończył bez punktu. Po raz ostatni oba te zespoły tego samego dnia przegrały 4 stycznia 2015 roku.
"Fatalna Barca, jeszcze gorszy Real" - widnieje na czwartkowej okładce "El Mundo Deporitvo". Bo choć Królewscy ulegli znacznie lepszemu rywalowi, to na boisku zaprezentowali się naprawdę słabo. Nie dali żadnych argumentów na zdobycie choć punktu z wyraźnie nie leżącą im Sevillą. Z siedmiu ostatnich spotkań z tym rywalem, ekipa z Madrytu nie przegrała tylko dwóch. O wyniku tego ostatniego zadecydowały dwa gole Andre Silvy i jeden Wissama Ben Yeddera. Dzięki zwycięstwu Sevilla ma na swoim koncie już 10 punktów, co daje czwartą pozycję w tabeli. Real jest bogatszy o trzy oczka.