Fantastyczny Neymar i dwie bramki Alexisa dały Barcelonie wygraną z Valladolid (ZDJĘCIA)
Real Valladolid rozpoczął konfrontację na Camp Nou od objęcia sensacyjnego prowadzenia. Jak się okazało w ten sposób po raz ostatni zaznaczył swoją obecność. Potem mógł tylko patrzeć jak traci kolejne bramki. Barcelona po raz kolejny udowodniła, że drużyna plasującą się w środku ligowej stawki nie ma najmniejszych szans na dotrzymanie jej kroku.
Barcelona w swoim stylu chciała od razu zdominować spotkanie. Z łatwością przedzierała się w pole karne przeciwnika, ale nie potrafiła odpowiednio wykończyć swoich szans. Na kilka akcji gospodarzy, goście odpowiedzieli jedną, za to od razu bramkową. W 10. minucie do dośrodkowania Patricka Eberta z rzutu rożnego doskoczył w polu karnym Javi Guerra. Wykorzystał zagapienie Adriana, by głową wprowadzić w osłupienie całe Camp Nou.
Ale radość z sensacyjnego prowadzenia nie trwała długo. Barcelona natychmiast rzuciła się do odrobienia niewielkiej straty, a na efekty przyszło czekać raptem cztery minuty. Ładnie przeprowadzona zespołowa akcja, piłka zgrana na 20. metr do Alexisa Sancheza, który bez zastanowienia huknął nie do obrony.
Goście z Valladolid nie chcieli tanio sprzedać skóry. Starali się grać kombinacyjnie, co jakiś czas niepokoić faworyzowanego oponenta, w czym celował zwłaszcza Zakary Bergdicha. Ostatecznie wiele nie zdziałali. Barca tradycyjnie dominowała w każdym elemencie gry. Nie potrafiła jedynie udowodnić tego kolejnymi bramkami. W sytuacjach sam na sam z Diego Marino szczęścia nie mieli Cristian Tello (zbyt długo zwlekał z wykończeniem akcji) i Neymar (bramkarz był górą). Nie sprzyjała również kontrowersyjna postawa sędziego. W 32. minucie Neymar upadł w polu karnym na skutek nieczystego zagrania Carlosa Peny. Wydawało się, że za chwilę wyleci z boiska jako winowajca rzutu karnego. Tymczasem sędzia nakazał kontynuowanie gry. Pomylił się i to bardzo, za co zebrał salwę gwizdów.
"Wielbłąd" arbitra nie podłamał gospodarzy. W drugiej połowie przejęli oni inicjatywę już w każdym calu, dokańczając dzieła zniszczenia. Osiem minut po zmianie stron Barcelona wyszła na upragnione prowadzenie. W polu karnym Xavi mógł tylko dostawić nogę po znakomitej asyście Tello z bocznego sektora. Również przy tej akcji popisem technicznych umiejętności wykazał się Neymar, który łatwo ograł dwóch nacierających oponentów.
Naturalnie Barcelonie było mało. Na gola polował Tello, który z dystansu postanowił kopnąć w kierunku bramki, lecz futbolówka zatrzymała się na poprzeczce. Drugą bramkę strzelił Alexis Sanchez. Chilijczyk płaskim strzałem upokorzył Marino, w tej sytuacji asystę na swoim koncie zapisał Neymar. To jego przytomne odegranie pozwoliło otworzyć drogę do siatki.
W końcu i on dołożył cegiełkę do trzech punktów. W 70. minucie dostał piłkę na 11. metrze, nie miał więc innego wyboru jak dopełnić formalności. Dziękować powinien Alexisowi, który zdążył już wyjść na czystą pozycję i mógł spokojnie pokusić się o hat-tricka. Zamiast indywidualnej korzyści wolał jednak sprezentować bramkę koledze. A wymiana dynamicznych klepek skutkująca czwartym trafieniem z pewnością zostanie na długo zapamiętana, zwłaszcza dzięki zagraniu zewnętrzną częścią stopy Xaviego, które otworzyło Chilijczykowi okazję nie do zmarnowania.