Remis Arsenalu z Evertonem. Szczęsny z czystym kontem po powrocie do bramki Kanonierów
Wojciech Szczęsny zajął miejsce kontuzjowanego Łukasza Fabiańskiego między słupkami bramki Arsenalu w zaległym meczu 29. kolejki Premier League z Evertonem. Polski bramkarz gola nie przepuścił, ale jego koledzy również nie wpisali się na listę strzelców, a tym samym Kanonierzy utrzymali czteropunktową przewagę nad dzisiejszym rywalem.
Spotkanie w bramce Arsenalu rozpoczął Wojciech Szczęsny, który zastąpił Łukasza Fabiańskiego, którego z gry wyeliminowała kontuzja żeber. Pierwszy z Polaków nie popełnił żadnego błędu i zaliczył bardzo dobry i zarazem pewny występ.
Dzisiejsze spotkanie na pewno dobrze zapamięta, bez względu na wynik Tim Howard, który zaliczył dzisiaj swój trzysetny występ w Premier League. Steven Pienaar zagrał na Wyspach po raz dwusetny, zaś Sylvain Distin obchodził jubileuszowy, sto pięćdziesiąty mecz dla Evertonu.
Pierwszą dogodną okazję do zdobycia bramki stworzyli sobie goście. Anichebe odegrał piłkę do Pienaar'a, ten z kolei ruszył w stronę Szczęsnego, ale strzał zawodnika rodem z RPA wylądował na trybunach The Emirates.
Następnie gra się nieco zaostrzyła i wyrównała. Oba zespoły nie potrafiły sobie stworzyć bramkowych sytuacji, przez co ''siadło'' tempo spotkania, a zawodnicy nie omieszkali przypomnieć widzom, że na angielskich boiskach nikt nikomu nie odpuszcza. Wynikiem tego były dwie żółte kartki, po ostrych faulach na graczach Arsenalu dla piłkarzy Evertonu - Pienaar'a i Gibson'a.
Dopiero w końcówce pierwszej odsłony zrobiło się o wiele ciekawiej. Najpierw groźnie zaatakowali goście - swoją sytuację miał Fellaini, jednak bramkarz reprezentacji Polski nie dał się oszukać i wyłapał futbolówkę. Na odpowiedź Arsenalu nie trzeba było długo czekać. Z prawej strony ruszył z piłką Ramsey, dośrodkował ją w pole karne do Giroud'a, jednak Francuz strzelił obok wychodzącego z posterunku Howarda. Kolejny atak podopiecznych Wengera to popis Santi Cazorli. Hiszpan dostał piłkę od Wilshere'a, odważnie ruszył na bramkę i uderzył z ostrego kąta, strzał jednak w ostatniej chwili zablokował Jagielka.
Początek drugiej połowy to okres dominacji podopiecznych Arsena Wengera, jednak ta przewaga zdała się na nic, bo ani Giroud, ani Cazorla nie potrafili zakończyć swoich sytuacji celnym strzałem na bramkę Howarda.
Ostatnie pół godziny meczu to bardzo wyrównany i emocjonujący moment w grze obu zespołów. Piłka ''chodziła'' to w kierunki bramki Szczęsnego, to w stronę stojącego po drugiej stronie amerykańskiego bramkarza Evertonu. David Moyes na ostatni kwadrans wpuścił na boisko swojego drugiego napastnika, co oznaczało, że Szkot nie zamierza wyjechać z Londynu bez kompletu punktów, jednak Anichebe wraz z Jelaviciem nie potrafili znaleźć drogi do siatki bramki polskiego golkipera. W 80. minucie z świetna kontrą wyszedł Arsenal, ale dogranie Chambarlaina do Giroud zostało przecięte przez obrońców z Merseyside i wynik dalej pozostawał remisowy.
Sama końcówka to znów wymiana ciosów z obu stron. Każda z drużyn chciała przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść, ale dzisiejszego dnia żaden z zawodników na boisku nie potrafił znaleźć sposobu na umieszczenie piłki w siatce którejś z bramek.
Remis w tym spotkaniu nie daje żadnej z ekip praktycznie nic. Oprócz ''oczka'', które możemy dopisać do konta obu zespołów, nie dowiedzieliśmy się, kto jest bliżej do ostatecznego zajęcia miejsca uprawniającego do gry w Lidze Mistrzów. Co prawda Arsenal utrzymał 3. lokatę, jednak jutro gra Chelsea i w razie wygranej w derbach Londynu z Fulham awansuje przed Kanonierów, z kolei Everton musi szukać kompletów punktów w następnych spotkaniach i liczyć na potknięcia drużyn znad Tamizy.
Czytaj piłkarskie newsy w każdej chwili w aplikacji Ekstraklasa.net na iPhone'a lub Androida.








