menu

Młodzi ambitni Polacy szturmują Serie A. Któryś będzie drugim Bońkiem?

20 sierpnia 2013, 11:58 | Tomasz Dębek / Polska The Times

Dzięki występom dla Juventusu i Romy Zbigniew Boniek we Włoszech stał się legendą. Marek Koźmiński wyrobił tam sobie silną pozycję, grając przez ponad 10 lat w Udinese i Brescii. W sezonach 2010/2011 i 2011/2012 regularnie bramki Fiorentiny strzegł Artur Boruc. Oprócz tych trzech nazwisk polscy piłkarze w Serie A - jeśli już się pojawiali - byli zwykle meteorami szybko opuszczającymi Półwysep Apeniński. Tymczasem w rozpoczynającym się w sobotę sezonie Serie A szansę na grę będzie miało aż sześciu naszych rodaków.

Czym tłumaczyć taki fenomen? Przede wszystkim liga włoska nie jest już taką siłą jak w latach 80. czy 90. Wielkie gwiazdy (Platini, van Basten, Maradona), kolosalne pieniądze i najwyższy poziom piłkarski - dziś jest nieco gorzej. Gwiazd trochę jeszcze zostało, ale zdecydowanie korzystniejszym kierunkiem jest dla nich Anglia, Hiszpania czy ostatnio Francja. Sukcesów klubowych też brakuje. W ostatnich trzech sezonach Włosi docierali co najwyżej do ćwierćfinału Ligi Mistrzów (Juventus, Milan i Inter).

Kryzys finansowy odbił się na zespołach Serie A tak mocno, że kiedy ostatnio Parma chciała zatrudnić Sławomira Peszkę (wypożyczony z FC Köln do Wolverhampton Wanderers), okazało się, że Polak jest dla Włochów zbyt drogi. Pomocnik zarabia obecnie ok. 70 tys. euro miesięcznie. Taki wydatek w złotych latach Serie A byłby dla klubu drobnymi na frytki.

Właśnie z powodu oszczędności włoskie kluby tak chętnie sięgają po Polaków. Schemat jest podobny - każdy z nich ma co najwyżej 22 lata, nie trzeba za niego płacić dużych pieniędzy. Czasem wystarcza ekwiwalent za wyszkolenie, jak w przypadku Piotra Zielińskiego, którego Udinese podebrało Zagłębiu Lubin za 100 tys. euro (miał 17 lat). Bartosz Salamon trafił do Brescii już jako 15-latek, za darmo. Trzy lata temu 22-letni Kamil Glik kosztował Palermo milion euro. Tyle samo Roma zapłaciła za Łukasza Skorupskiego (22 lata). Rok młodszy Paweł Wszołek przeszedł do Sampdorii za darmo. 19-letni Wojciech Pawłowski kosztował Udinese 0,5 mln euro.

Wyłamuje się z tej reguły Rafał Wolski. W styczniu 20-latek przeszedł do Fiorentiny za 2,7 mln euro. Sporo, choć według niektórych puszczono go za bezcen. Piłkarz z Bałkanów, równie utalentowany jak Wolski, kosztowałby kilka razy więcej.

Jest też o wiele bardziej prozaiczna przyczyna nagłej mody na Polaków. Gdy nie byliśmy członkami Unii Europejskiej, naszych rodaków obowiązywały ograniczenia transferowe. Przez lata w zespołach Serie A mogło grać tylko trzech obcokrajowców. Później wyłączono z tego grona piłkarzy z paszportem kraju UE. Zawodnicy spoza Unii musieli się mocno wyróżniać, żeby trafić do Włoch. Po wejściu Polski do UE sytuacja się zmieniła. Ale nie od razu. Gdy w 2004 r. Grzegorza Rasiaka chciała pozyskać Siena, na przeszkodzie stanęły przepisy (przedłużono ograniczenia dla Polaków).

Ograniczenia dla Polaków trafiły już do lamusa. Szlak naszym piłkarzom trzeba było jednak przetrzeć. Zrobił to Kamil Glik. Po transferze z Piasta Gliwice do Palermo trudno było mu się przebić. Odbudował się w Bari, ale strzałem w dziesiątkę było przejście do Torino. Miał duży udział w awansie do Serie A. W poprzednim sezonie był już jednym z kluczowych ogniw drużyny. W nadchodzącym będzie kapitanem Torino. Pierwszym spoza Włoch od 1960 roku.

Pozycja Glika jest niepodważalna. Reszta naszych stranieri w Serie A będzie musiała sobie na grę zasłużyć. Piotr Zieliński błyszczał w końcówce poprzedniego sezonu. Teraz miał zastąpić Luisa Muriela, ale Kolumbijczyk został w klubie. Drugie miejsce w przedniej formacji zarezerwowane jest dla Antonio di Natale, Polak będzie więc musiał pogodzić się z rolą jokera. Jego klubowy kolega Wojciech Pawłowski regularnej gry szuka w Serie B. Wypożyczono go do Latiny Calcio.
Łatwo nie będzie miał też Łukasz Skorupski. W Romie rywalizuje o miejsce w bramce z doświadczonymi Morganem de Sanctisem i Bogdanem Lobontem. Pierwszy sezon ma być dla niego szkołą piłki i życia, na występy na razie nie ma co liczyć.

Ogromna konkurencja panuje też w składzie Fiorentiny. Żeby grać, Rafał Wolski musiałby pokazać się trenerowi z lepszej strony niż m.in. Matías Fernández, Borja Valero, Alberto Aquilani czy Massimo Ambrosini. Media sugerują wypożyczenie i prawdopodobnie właśnie tę opcję wybierze pomocnik.

Na ławce sezon chyba zacznie też dwóch Polaków w Sampdorii. Bartosz Salamon trafił tam po półrocznej przygodzie w Milanie, ale w ustawieniu z trójką obrońców trener preferuje starych wyjadaczy. Mimo udanych sparingów miejsca w składzie nie wywalczył też Paweł Wszołek. Trudno jednak sobie wyobrazić, by reprezentanci Polski zadowolili się grzaniem ławy. Jeśli w sobotę dostaną szansę gry, będą mogli potwierdzić swoje ambicje. Ich rywalem będzie broniący tytułu Juventus.

Polska The Times


Polecamy