Z woleja: „Wślizg jest lepszy niż seks”, a Lewy to fenomen... [FELIETON]
Robert Lewandowski jest fenomenem, nie tylko piłkarskim, ale także gdy chodzi o przygotowanie fizyczne. Facet ma 34 lata, co dla bramkarza jest wiekiem najlepszym, dla obrońcy – statecznym, ale odległym od emerytury (spójrzcie na Paolo Maldiniego czy Alessandro Costacurtę – grali na środku defensywy AC Milan jeszcze mając po 41 lat ! ), ale dla gracza ataku to już wiek zaawansowany.
fot. EPA/PAP
Tymczasem Lewy ma inny chyba cykl biologiczny, bo biega w napadzie, jakby miał pięć lat mniej. Wygląda na to, jakby nie obowiązywała go zasada, o której mówił legendarny bramkarz reprezentacji Włoch i Juventusu Turyn, poprzednik Wojciecha Szczęsnego - Gianluigi Buffon. Twierdził on, że: „U sportowca po 30-tce wiek zaczyna się liczyć jak u psa. Każdy rok to siedem lat.” Zatem ani reguły golkipera Buffona ani reguły biologii - „dziewiątki” Barcelony nie obowiązują.
Piszę te słowa w Kenii, gdzie jestem służbowo. Jadę drogą: po obu stronach – biegacze. Jadę autostradą (tak ją określmy, przez grzeczność): po obu stronach autostrady – biegacze. Biegacze to duma narodowa kraju, który ma tyle samo lat co ja, bo niepodległość uzyskał w 1963 roku. Dzięki nim Kenia jest zawsze w czubie klasyfikacji medalowej letnich Igrzysk (w zimowych jakoś szans nie ma…), a także mistrzostw świata w lekkiej atletyce. Ale to też spory zarobek dla Kenii, gdyż przyjeżdżają tutaj na treningi Polacy (przyjeżdżał choćby Marcin Lewandowski ze swoim trenerem – bratem, czy Adam Kszczot), przyjeżdżają bracia Ingebrigtsenowie z Norwegii, przyjeżdżają tabuny Amerykanów i przedstawicieli innych nacji z całego świata. Oni mają raj treningowy, a kenijska gospodarka też jest dzięki temu w raju. Skądinąd Kenijczycy nie tylko szybko biegają, ale szybciej od innych sąsiadów na Czarnym Lądzie - jak w czasach przed „poprawnością polityczną” określano Afrykę - przyswoili sobie demokrację. Jest to pierwszy kraj na kontynencie afrykańskim – i dopiero jeden z czterech na świecie - który zdecydował się na powtórzenie wyborów prezydenckich (tak było w 2017 roku).
Mój dzisiejszy felieton przypomina ruchy szachowego skoczka zwanego też konikiem: dwa do przodu i jeden w bok albo dwa w bok, jeden w tył. I tak od Afryki płynnie przejdę do… seksu. Nie będę silił się na własne teorie, choć je posiadam. Oddam głos sportowcom i artystom. Taka na przykład piosenkarka z Islandii (żadna aluzja do Lecha Poznań, doprawdy) Björk zdobyła się kiedyś na ekscytującą metaforę : „Futbol to festiwal płodności. Jedenaście plemników próbuje się dostać do jajeczka. Naprawdę współczuję bramkarzowi”. Przedstawiciel innej wyspy, znacznie większej niż Islandia - piłkarski reprezentant Albionu Paul Ince oznajmił kiedyś : „Wślizg jest lepszy niż seks”. Jeśli mówił prawdę, to nie wiem, czy te priorytety były dobre dla jego życia osobistego, za to na pewno były świetne dla futbolowej reprezentacji Anglii.
A co łączy obie te wyspy, czyli Islandię i Anglię, a ściślej mówiąc Zjednoczone Królestwo Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej? Polacy! W jednym i drugim państwie jesteśmy największą mniejszością narodową!
Wypowiedzi piosenkarki z wyspy i piłkarza z wyspy uzupełnię cytatem kolejnego futbolisty, piszę przecież o sporcie, a nie o gwiazdach muzyki pop. Brazylijczyk Luis Pereira wściekły na decyzję władz piłkarskiej federacji swojego kraju, która zakazała przebywania kobiet (żon, narzeczonych) na zgrupowaniu Brazylii na mistrzostwach świata w Niemczech Zachodnich w 1974 roku, rzucił gniewnie: „Ma to z nas uczynić mistrzów świata? W czym? W masturbacji?” Nie wiem, jak radzili sobie Brazylijczycy w hotelu, ale wiem, jak na boisku. Decydujący o awansie do finału mecz przegrali z
Holandią, a w meczu o brązowy medal ulegli Polsce 0-1. Może brazylijskie restrykcje wyszły na dobre Biało-Czerwonym?
Dwa polskie kluby zaliczyły kolejną wysokość - określając językiem skoczków wzwyż i tyczkarzy - w europejskich pucharach. Raków z dużym zapasem. Lech skoczył tak, że nie wiedzieliśmy czy poprzeczka spadnie zaraz czy dopiero za chwilę... Ważne, że gra dalej. Futbol to nie łyżwiarstwo figurowe; za styl ocen nie ma. I jest tak, jak mawiał przed prawie czterema dekadami Jimmy Sirrel, menedżer Notts County: „Lepsza drużyna zawsze wygrywa. Reszta jest tylko plotką”.
Ryszard Czarnecki