menu

"Ja nie jestem miękkim ch... robiony", "Piłkarze skąd? Z kibla?". 15 dowodów, że Franz Smuda był tylko jeden

20 sierpnia, 15:05 | REDAKCJA

"Ja nie jestem miękkim ch... robiony. Nie padam na kolana, nie lamentuję. Ja jestem Smuda. Mam swój charakter". Gdy Franciszek Smuda na prawo i lewo rzucał tymi swoimi bontonami, pardon: bon motami, najczęściej naprawdę mu wierzyliśmy. Naprawdę. Franz naprawdę miał talent do tych wszystkich karkołomnych, kulturowo, językowo i obyczajowo ryzykownych powiedzonek. Zebraliśmy 15, żebyśmy wszyscy nigdy nie zapomnieli.

Franciszek Smuda.
fot. Andrzej Szozda/Polskapresse

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.
18.12.2008 poznan powitanie pilkarzy lecha poznan na lotnisku lawica, po zwycieskim meczu z deportivo la coruna w fazie grupowej pucharu uefa n/z franciszek smuda fot. andrzej szozda / polskapresse glos wielkopolski
fot. Andrzej Szozda/Polskapresse
1 / 17

Smuda, Alfa i Romeo

Śmierć Franciszka Smudy u większości piłkarskich kibiców wyzwoliła wspomnienia z czasów, gdy na polskich stadionach nie było zadaszonych trybun, podgrzewanych muraw i innych bajerów. Nasz śląski Franz, pochodzący przecież z Lubomi pod Wodzisławiem, zdominował ten nasz pszenno-buraczany ligowy fusbal, wprowadzając do niego żelazną dyscyplinę, niemiecki... tzn. śląski ordnung i - to najważniejsze: niezwykle barwną osobowość.

Wiemy, że nie zawsze mówił składnie, wiemy, że brakowało mu słów, gdy chciał wyrazić to, co czuł po porażce czy zwycięstwie... Ale to nie był ten sam poziom lapsusu, co np. u Dariusza Szpakowskiego. Szpakowski też od wieków się myli, przekręca nazwiska, widzi gole, gdy piłka leci w trybuny i faule, gdy cała Polska łapie się za głowę na widok ordynarnej symulki. Lapsusy Smudy zawsze były jakieś takie prawdziwsze, pachniały boiskiem i szatnią. Gdy karcił zawodników swoim: "Ty nie bądź taki Alfa i Romeo", wielu z nas przypominało sobie swojego trenera z drużyny trampkarzy Szombierek Bytom czy Grunwaldu Halemba, który może nie cytował z pamięci ani Mickiewicza, ani Paulo Coehlo, za to wiedział, kiedy pośmieszkować, a kiedy zwyczajnie gówniarza opierd...

Muraś, dzwonnik z Rotterdamu

Na pytanie o to, czy nie boi się, że "zajedzie" swoich piłkarzy podczas treningów, Smuda odpowiadał: "Zajechać kogoś to można w łóżku". Do Macieja Murawskiego, piłkarza Legii Warszawa, który do klubu przyszedł ubrany w szpanerską kurtkę, rzucił: "Muraś, ty wyglądasz jak dzwonnik z Rotterdamu". Hm... Zawodnicy Wisły Kraków wspominają z kolei, że gdy Franz nauczył się obsługiwać telefon komórkowy, pierwszego esemesa wysłał do swojego asystenta, Kazimierza Kmiecika. Napisał figlarnie: "Ty ch...!".

"Kaczka sraczka, padaczka Siadaczka" - tak Franz skwitował kiedyś grę swojego podopiecznego, Rafała Siadaczki. "Liczki-piczki" - tak nazwał czeskich trenerów, którzy swego czasu szturmowali kluby polskiej ekstraklasy (od Wernera Liczki). Jeden z ostatnich treningów kadry na zgrupowaniu w Grodzisku Wielkopolskim. Smuda do Janusza Gancarczyka i Ireneusza Jelenia: "Wy jesteście podobni do siebie jak dwa kanistry". Przez te wszystkie lata różne rzeczy można było o Franzu powiedzieć. Nigdy nie dało się przewidzieć: tego, co powie i jak. No bo jakie, do cholery, dwa kanistry?!

Ktoś o Smudzie powiedział, że nigdy nie wiadomo było, jakim językiem włada: czy to polski, śląski, polsko-niemiecki, a może wszystko naraz. Tak, czy inaczej: zapisujcie cytaty, najlepszych 15, tych niezapomnianych prawd o futbolu w galerii powyżej. To lepsze niż memy z Paulo Coelho. I tak, również takiego Franza będzie nam brakowało.

Słuchacie czasem, co do powiedzenia mają dziś piłkarscy trenerzy w Polsce? W porównaniu do Smudy? Nic, nic ciekawego.

[polecany]26680771[/polecany]