Barcelona w półfinale Pucharu Hiszpanii! Zabójcze kontry pogrążyły Atletico (GALERIA)
Atletico Madryt dwukrotnie obejmowało prowadzenie w rewanżowym meczu z Barceloną, ale nie było w stanie zatrzymać Lionela Messiego i Neymara. Ostatecznie Duma Katalonii wygrała na Vicente Calderon 3:2 i zagra w półfinale Pucharu Hiszpanii.
Mecz rozpoczął się jak porządny horror - na początku widz przestraszył się do granic możliwości, a potem napięcie jeszcze wzrastało. Wystarczyło 48 sekund, by fani Barcelony poczuli się jak w takim horrorze. Fernando Torres łatwo poradził sobie z Javierem Mascherano i strzałem z okolicy linii pola karnego posłał piłkę do siatki. Czyżby Luis Enrque nie oglądał meczu Atletico z Realem w Copa del Rey? A może oglądał i nie wyciągnął wniosków? A może scenariusz początku tego spotkania był częścią programu telewizyjnego "Mamy Cię". Zapewne takie myśli pojawiły się w głowie trenera Barcelony.
Strzelony gol przez Fernando Torresa sprawił, że stan dwumeczu został wyrównany. Jak się okazało, Luis Enrique jednak wyciągnął wnioski z meczu Atletico - Real i jego podopieczni szybko doprowadzili do wyrównania. Błyskawiczną akcje zainicjował Leo Messi, który znalazł Luisa Suareza, ten natychmiast podał do piłkę zewnętrzną częścią stopy do Neymara, a Brazylijczyk ze spokojem poradził sobie z Janem Oblakiem. Akcja palce lizać!
Siedem minut później piłka znów wylądowała w siatce i znów stało się to za sprawą Neymara. Tyle, że tym razem według sędziego as Barcelony znajdował się na spalonym w momencie podania od Marca-Andre ter Stegena. Powtórki nie rozwiały wątpliwości, czy arbiter miał rację. Jednak parę chwil później mieliśmy znacznie większą kontrowersję. Juanfran po starciu z Mascherano padł na murawę na granicy pola karnego i sędzia wskazał na jedenasty metr. Problem w tym, że jeśli rzeczywiście był faul, co też jest wątpliwe, to miał on miejsce poza polem karnym. Raul Garcia pokazał, że w świecie futbolu nie ma sprawiedliwości i mocnym strzałem pokonał golkipera Barcelony, dając tym samym swojej drużynie prowadzenie.
Tempo meczu było bardzo szybkie i sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie. Atletico prowadziło, ale wystarczył moment nieuwagi, by wszystko się odwróciło. Najpierw po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Miranda interweniował tak nieszczęśliwie, że wpakował piłkę do własnej bramki. Chwile później gospodarze znów mogli wyjść na prowadzenie, ale po strzale z powietrza Griezmanna piłka odbiła się od Jordiego Alby. Co ciekawe, trafiła go w rękę, lecz sędzia najwyraźniej tego nie dostrzegł. Po błyskawicznej kontrze stało się coś, w co Diego Simeone zapewne długo nie będzie mógł uwierzyć. Wystarczyło ziewnąć, by przegapić akcję po której Neymar strzelił trzecią bramkę dla Barcelony. Bramkę, która zdecydowanie nie powinna paść, bo przecież chwilę wcześniej sędzia powinien podyktować rzut karny.
Nie wiadomo co się stało w przerwie, ale na drugą połowie Atletico wyszło w dziesięciu. Okazało się, że arbiter pokazał w tunelu czerwoną kartkę Gabiego. Prawdopodobnie pomocnik Atleti był mocno zdenerwowany za to, że gol Neymara został uznany. Dla poszukiwaczy teorii spiskowych przypominamy, że sędzia mylił się również na korzyść "Los Colchoneros", dyktując rzut karny za faul, którego nie było. A przecież zdarzyło się też, że sędzia liniowy, choć przypadkowo, to jednak zdzielił chorągiewką po głowie Jordiego Albę.
Krew w żyłach piłkarzy Atletico zawrzała i niektórzy nie bardzo potrafili sobie z tym poradzić. w Pewnym momencie Arda Turan rzucił butem w kierunku sędziego liniowego. Na szczęście nie trafił, ale sam fakt, że dopuścił się takiego zachowania zasługuje na piętno w postaci czerwonej kartki. Skończyło się tylko na żółtej.
Ale żądze krwi było widać w oczach piłkarzy Atletico. Wojownicy Diego Simeone byli wściekli i atakowali z pasją, ale nie bramkę rywali, a nogi przeciwnika. Trudno było w ich poczynaniach dostrzec choćby próbę gry w piłkę. No i w końcu się doczekali. W 84. minucie Mario Suarez sfaulował Leo Messiego i arbiter pokazał mu czerwoną kartkę. W tym momencie wszystko było już jasne. W dziewięciu na jedenastu Atletico zwyczajnie nie miało szans odrobić strat. W ten sposób Barcelona wyrzuciła za burtę pogromcę Realu Madryt i jest na najlepszej drodze do zdobycia Pucharu Hiszpanii.