menu

Gerard Piqué w końcówce uratował obrońców tytułu

13 czerwca 2016, 16:59 | Bolesław Groszek

Francuskie Euro obrońca tytułu rozpoczął od wygranej z Czechami 1:0. Mimo że Hiszpanie wygrali, to nie jest już ta sama drużyna co cztery lata temu, gdy drugi raz z rzędu zdobyła Mistrzostwo Europy.

Spain's gerard pique, with sergio ramos on his shoulders, celebrates after scoring the opening goal during the euro 2016 group d soccer match between spain and the czech republic at the stadium municipal in toulouse, france, monday, june 13, 2016. (ap photo/petr david josek)
Spain's gerard pique, with sergio ramos on his shoulders, celebrates after scoring the opening goal during the euro 2016 group d soccer match between spain and the czech republic at the stadium municipal in toulouse, france, monday, june 13, 2016. (ap photo/petr david josek)
fot. Petr David Josek

Na polsko-ukrainskich boiskach La Roja była postrachem. Wystarczy powiedzieć, że w finałowym meczu z Włochami na Stadionie Olimpijskim w Kijowie wygrała aż 4:0. Niestety, czas w którym nie było mocnych na mistrza tiki-taki przeminął. Po fatalnym Mundialu w Brazyli, gdzie piłkarze z półwyspu Iberyjskiego odpadli już w grupie, oczekiwania kibiców są ogromne. Mimo że jest to pierwszy turniej od dawna, w którym Hiszpanie nie są wymieniani w gronie największych faworytów.

Przed meczem obrońcy tytułu mieli jeszcze jeden problem. Na światło dzienne wypłyneły informacje, jako iż jeden z najlepszych zawodników kadry - David De Gea, wmieszany był w sex aferę. Bramkarz Manchesteru United miał zmusić kobietę do seksu z kolegami z reprezentacji młodzieżowej ­- Isco i Ikerem Muniainem. Mówiło się, że De Gea może zostać wyrzucony z drużyny, jednak Vincente del Bosque nie zdecydował się na ten krok.

Golkiper rozpoczął nawet mecz od pierwszej minuty, sadzając na ławce byłego kapitana La Roja Ikera Casillasa. Nie można tu jednak mówić o zaskoczeniu - De Gea to obecnie jeden z trzech najlepszych bramkarzy świata, a piłkarzowi Porto coraz częściej przydażają się głupie błędy. Niespodzianką był natomiast brak w składzie objawienia Premier League Hectora Bellerina, oraz obecność w pierwszej jedenastce skrzydłowego Celty Vigo Nolito. Do środka pola del Bosque desygnował byłe trio z Barcelony: Iniesta, Sergio Busquets oraz Cesc Fabregas. Zgodnie z oczekiwaniami, pomocnicy przejeli kontrolę nad środkową strefą boiska, a Czesi czekali na nadarzające się kontrataki.

Nasi sąsiedzi dobrze weszli w to spotkanie i nie obawiali się atakować większymi siłami obecnych mistrzów Europy. Z każdą kolejną minutą Hiszpanie wyglądali jednak coraz lepiej. Pierwszą świetną sytuację w meczu miał Alvaro Morata. Napastnik Juventusu otrzymał dobre dośrodkowanie z prawego skrzydła i z bardzo bliskiej odległości strzelił wprost w Petra Cecha. Były zawodnik Realu Madryt próbował zdobyć gola też w 29 minucie, ale jego strzał lewą nogą z pod lini pola karnego okazał się za słaby. 10 minut później z bardzo podobnej pozycji udarzał Jordi Alba, ale znów na posterunku był czeski bramkarz Arsenalu.

Drugą połowę Hiszpanie rozpoczeli z jeszcze większym impetem. Już w pierwszych dwóch minutach stworzyli dwie bardzo dogodne sytuacje do wyjścia na prowadzenie, ale obrońcy w obu przypadkach zdążyli z interwencją. Po kilku minutach jeden z nich - Roman Hubnik, sprytnie odnalazł się pod bramką rywali, ale zbyt lekki strzał świetnie obronił bezrobotny tego popołudnia de Gea. Czesi poszli za ciosem i w 65 minucie ponownie bardzo groźnie zagrozili bramce Hiszpanów, ale w ostatniej chwili piłkę z pola karnego wybił Fabregas.

Od tego momentu atakowała już tylko Hiszpania. Świetne sytuacje marnowali Alba, Silva i Nolito. W końcu w 87 minucię, kolejną fantastyczną piłkę w pole karne zagrał Iniesta, a Gerard Piqué nie miał problemów by umieścić ją w bramce. Akcje rozpaczy Czechów w ostatniej minucie świetnie obronił jeszcze de Gea i obrońcy tytułu mogli cieszyć się z ważnych trzech punktów. Piłkarze La Roja zagrali bardzo dobry mecz, jednak przed starciem z Chorwacją i Turcją zdecydowanie muszą poprawić skuteczność.

Warto też zwrócić uwagę, że mecz sędziował Szymon Marciniak. Sędzia klasy UEFA Elite, który na codzień biega po boiskach polskiej Ekstraklasy. Marciniak nie przerywał niepotrzebnie gry, wystrzegał się też błędów. W kilku sytuacjach nie odgwizdał pozycji spalonej, jednak w tym przypadku wina leży po stronie liniowych. Był to bardzo dobry debiut przedstawiciela Ekstraklasy na Mistrzostwach Europy.


Polecamy