Piszczek: Gol Lewandowskiego? Nie pierwszy raz tracimy bramkę przez zawodnika, który wcześniej dla nas grał
Były to intensywne i ciekawe zawody. Remis byłby sprawiedliwy. Gdyby mecz tak się zakończył, to żadna ze stron nie miałaby prawa narzekać - powiedział nam po meczu Borussii Dortmund z Bayernem Monachium Łukasz Piszczek. Reprezentant Polski nie mógł jeszcze zagrać, bo dopiero co wrócił do ćwiczeń po kontuzji mięśniowej.
fot. Ekstraklasa.net
W czwartek zaliczyłeś pierwszy trening biegowy po kontuzji. Kiedy będziesz mógł zagrać?
Nie wiem, to trudno określić. Myślę, że w ciągu tygodnia lub dwóch wrócę do ćwiczeń z drużyną. Po ponad miesięcznej przerwie potrzebuję trochę czasu na ukształtowanie wytrzymałości. Jeżeli sztab i ja sam uznamy, że jest w porządku, to wtedy zagram.
Odczuwasz jeszcze ból w nodze?
Po rozbieganiu nie. Z moim zdrowiem jest coraz lepiej.
Jakie wrażenia po przegranym 0:1 meczu z Bayernem Monachium?
Były to intensywne i ciekawe zawody. Remis byłby sprawiedliwy. Gdyby mecz tak się zakończył, to żadna ze stron nie miałaby prawa narzekać. W drugiej połowie mieliśmy przewagę. W końcówce Marco Reus o mało co nie doprowadził do wyrównania. Jego strzał z wolnego był bardzo dobry. W jednej z poprzednich akcji kopnął natomiast w boczną siatkę. Pamiętajmy, że graliśmy z zespołem, który niemal na pewno wygra tę ligę.
To że akurat Robert Lewandowski strzelił wam gola boli podwójnie?
Nie, nie pierwszy raz tracimy bramkę przez zawodnika, który wcześniej u nas grał. Wystarczy podać przykład Mario Goetze. Taka jest piłka i nie ma co się nad tym zbyt szeroko rozwodzić.
Była okazja do rozmowy z Lewandowskim przed lub po spotkaniu?
W zasadzie to nie. Zamieniliśmy tylko parę zdań pod szatnią. Drużyny przyjezdne zawsze się bardzo śpieszą na autokar lub samolot.
Jak ocenisz występ Jakuba Błaszczykowskiego?
Nie byłem zdziwiony, że wyszedł w składzie, bo bardzo dobrze wyglądał w gierkach treningowych. Z Bayernem zagrał odważnie. Pokazał, że ma duże umiejętności w dryblowaniu. Oczywiście, parę razy piłkę zgubił, ale na tym poziomie jest to nieuniknione.
Borussia w tym roku złapała rytm, ale nadal jest tylko w środku tabeli. A z Ligi Mistrzów już odpadła. Jakie są nastroje w szatni?
Gdy po 17 kolejce okupowaliśmy jedno z miejsc spadkowych, to gdzieś przeczytałem, że według statystyk i historii futbolu nie mamy szans na utrzymanie. My jednak pokazaliśmy, że potrafimy wyjść nawet z tak głębokiego dołka. To były ciężkie chwile. Teraz zajmujemy miejsce w środku. Ciężko powiedzieć, kiedy i czy w ogóle awansujemy na szóste lub siódme miejsce.
Wasz cel to miejsce gwarantujące grę w europejskich pucharach?
Różnice punktowe są stosunkowo niewielkie. Przede wszystkim musimy więc odkleić się od środka tabeli. A co będzie potem, to czas pokaże. Podchodzimy do tego ze spokojem.
Jakie masz wrażenia po meczu Polski z Irlandią?
Szkoda straconego zwycięstwa. Nie prowadziliśmy może tak gry, jak moglibyśmy sobie życzyć, ale gol stracony w 90 minucie zawsze boli szczególnie. Z drugiej strony zdobyty punkt być może okaże się bardzo cenny w kontekście całych eliminacji.
Na prawej obronie wystąpił Paweł Olkowski. Jak wypadł?
Z Pawłem znam się jeszcze z Gwarka Zabrze. Obserwuję jego karierę dość bacznie. Uważam, że jest bardzo dobrze przygotowany fizycznie. Radzi sobie też w grze ofensywnej. Ma trochę kłopotów z defensywą, ale mnie to samo zarzucają. Da się to poprawić.
Liczysz na powołanie na spotkanie z Gruzją?
Chciałbym rzecz jasna wrócić, niemniej to trener Adam Nawałka decyduje o kształcie personalnym zespołu. Długo w piłkę nie grałem, więc na razie ciężko powiedzieć, czy dostanę powołanie.
W Dortmundzie notował Jacek Czaplewski / Ekstraklasa.net