Cyrak: W Holandii wychowankowie są wizytówką klubów
- W Holandii bazy treningowe są ogromne, nawet jak się przejeżdża przez wioski, to wszędzie widać boiska do piłki nożnej. W Polsce sytuacja jest o wiele uboższa. Nadal mamy spore zaległości - 38-letni trener II-ligowego Górnika Wałbrzych, który po zakończeniu rundy jesiennej, pojechał do klubu z holenderskiej ekstraklasy – FC Twente Enschede, by doskonalić szkoleniowy fach.
fot. Marek Zakrzewski / Polskapresse
Dlaczego pojechał Pan akurat do Holandii i akurat do Twente?
Wyjazd był spowodowany przede wszystkim tym, że musiałem odbyć staż w ramach kursu, który realizuję w Białej Podlaskiej. Jego ukończenie jest honorowane trenerską licencją UEFA Pro. To po pierwsze. Ponadto uważam, że każda wizyta w zagranicznym klubie na wysokim poziomie jest okazją do nauczenia się czegoś nowego, porównania warunków, z jakimi ma się styczność na co dzień, innego spojrzenia na to, co się robi. Wiele korzyści może wypłynąć z pobytu w tak poukładanym i renomowanym klubie. Zdecydowałem się akurat na ten zespół, bo już wcześniej tam byłem - dwa lata temu i również był to wyjazd edukacyjny. Inna sprawa, że dobrze znam Filipa Bednarka, 22-letniego bramkarza, z którym pracowałem jeszcze w juniorach Amiki Wronki. Trenerem jest bardzo ciekawy człowiek, Alfred Schreuder, i możliwość spotkania się z nim, porozmawiania była dla mnie cennym doświadczeniem. Wyraził zgodę na przyjazd i staż, więc warto było skorzystać.
Co najbardziej imponuje Panu w tym klubie?
Już wcześniej wiedziałem, że Twente ma świetny i poukładany system szkolenia młodzieży. Klub mocno stawia na edukację młodych chłopaków od bardzo wczesnego wieku, natomiast wychowankowie są, można powiedzieć, jego wizytówką. Chcą pracować z młodymi i zależy im, by w przyszłości stanowili o sile pierwszej drużyny. Szkolenie jest priorytetem dla Holendrów. W Górniku Wałbrzych ta myśl również ma być przewodnia. Taki kierunek chcemy obrać w dalszej perspektywie.
Czyli podczas pobytu w Enschede głównie podpatrywał Pan pracę trenerów z młodymi piłkarzami?
Zwracałem na to uwagę, bo nie sposób tego nie docenić, ale obserwowałem również pracę pierwszego zespołu. Na co dzień zajmuję się piłką na seniorskim poziomie, więc to też było dla mnie bardzo ważne. Ale to fakt, warunki dla młodych piłkarzy w Twente oraz w innych holenderskich klubach są świetne.
W Polsce już tak bajecznie nie jest. Dlaczego tak bardzo różnimy się pod tym względem choćby właśnie od Holandii?
Myślę, że obecnie holenderskie kluby są na nieporównywalnie wyższym poziomie. Przede wszystkim chodzi tutaj o bazę szkoleniową dla młodzieży. Twente ma tak dużo boisk zarówno trawiastych, jak i ze sztuczną murawą, że aż ciężko je zliczyć. Co jest też ważne, klimat w Holandii jest trochę lepszy pod tym względem. W grudniu temperatura spada maksymalnie do minus 5 stopni. Nie przeszkadza to za bardzo w normalnych treningach. U nas zimy są ostrzejsze i często młodzież musi się chować w halach. Tam umiejętności na dobrze przygotowanych boiskach szkoli się przez cały rok. Te bazy treningowe są ogromne, nawet jak się przejeżdża przez wioski, to wszędzie widać boiska do piłki nożnej. W Polsce sytuacja jest o wiele uboższa. Dobrym ośrodkiem szkoleniowym i infrastrukturą może się pochwalić Zagłębie Lubin czy Lech Poznań. Wcześniej dobrze to działało w Amice Wronki, była też Opalenica, Grodzisk. Nadal mamy spore zaległości. W Holandii widać tę systematyczność, jeśli chodzi o piłkarską edukację. Piłkarze przechodzą stopniowo kolejne szczeble, najpierw grupy podstawowe, potem starsze, juniorzy, aż do rezerw i pierwszej drużyny. Tam jest taki przepis, że zespoły zrzeszone w jednym klubie, czyli powiedzmy pierwsza drużyna i rezerwy, mogą grać na sąsiadujących poziomach. To ułatwia ogrywanie się i pozwala w łatwiejszy sposób ocierać się o podstawowy skład. U nas nie ma takiego zapisu, zaplecze ekstraklasowej drużyny gra w III lidze, a między tymi poziomami jest spora różnica. Można wymieniać kolejne różnice, które łatwo zauważyć. W Polsce często jest tak, że jeśli w klubie zmieni się trener, to robi jeden wielki przewrót. To nie jest dobre. Oczywiście, powinien mieć wiele do powiedzenia, ale klub powinien przyjąć konkretną strategię i konsekwentnie ją realizować. Nie może być tak, że przychodzi nowa osoba i nagle wywraca wszystko do góry nogami.
Według Pana, od czego konkretnie trzeba zacząć, żeby powoli ulepszać warunki dla młodych piłkarzy?
Myślę, że od tego, na co nas stać, bo nie wybudujemy nagle takiej liczby świetnie przygotowanych boisk jak w Holandii. Dobrym pomysłem byłoby ujednolicenie systemu szkolenia młodych. Wprowadzić ciągłość, tak żeby nie było takich sytuacji, że na poziomie juniorskim zawodnik nie może w pełni profesjonalnie trenować albo zastanawia się nad wyjazdem do innego kraju. Może ktoś powinien przedstawić w związku właściwą myśl, która zostałaby zastosowana we wszystkich klubach.
Jak Pan rozmawiał z Filipem Bednarkiem, który bardzo wcześnie wyjechał z Polski, to co mówił o swojej decyzji? Jest zadowolony, że będąc jeszcze młodym piłkarzem, postanowił wyjechać i dziś gra w europejskim zespole?
Filip jest bardzo zadowolony, ale tutaj znów kluczowe jest słowo "szkolenie". Od kiedy przyjechał do Holandii, ma do dyspozycji wszystko na bardzo wysokim poziomie. W Amice też miał dobre warunki, ale w Holandii coś mu zaimponowało i został. Ma 22 lata i jego niezadowolenie może polegać na tym, że nie jest pierwszym bramkarzem Twente. Z tego co wiem, prawdopodobnie odejdzie, ale już interesują się nim inne dobre zespoły i o powrocie do Polski na razie nie myśli.
Razem z Panem w Holandii był trener Chrobrego Głogów Ireneusz Mamrot. Również robi licencję UEFA Pro?
Tak, poznaliśmy się na dwóch pierwszych zjazdach kursu. Razem z nami wyrabia ją również trener Adam Buczek z Zagłębia Lubin. Wiem, że on pojedzie na staż do Osasuny. Twente to był mój pomysł, zaproponowałem to trenerowi Mamrotowi i od tamtej pory nasza znajomość nabrała bardzo koleżeńskiego charakteru.
To znaczy, że będzie jakaś współpraca między Górnikiem Wałbrzych a Chrobrym Głogów?
Nie wiem, jak kibice by na to spojrzeli (śmiech). Z tego co się orientuję, to mogłaby to być dla nich nie najlepsza wiadomość. Podchodzę do swojej pracy profesjonalnie i zależy mi na rozwoju Górnika. Jeśli ewentualna współpraca z Chrobrym miałaby pomóc drużynie, to byłbym za.
Wcześniej pracował Pan jako asystent m.in. w Lechu Poznań. Jak to się stało, że trafił Pan do Wałbrzycha?
Wcześniej była poznańska przygoda, która się skończyła i teraz jestem w Górniku. Czuję się mocno związany z tym miastem i klubem. Pochodzę z małej miejscowości Roztoka niedaleko Wałbrzycha. Tutaj mieszkają moi rodzice, którzy wciąż mnie wspierają. Jako młody chłopak grałem w Górniku Wałbrzych, później z przyczyn zdrowotnych musiałem przestać, ale sentyment do piłki nożnej pozostał. Studiowałem w Poznaniu na AWF-ie i chciałem zostać trenerem. Kiedy zadzwonił do mnie wiceprezes klubu Krzysztof Urbański i zaproponował prowadzenie zespołu, to długo się nie zastanawiałem. Praca na poziomie II ligi też jest nobilitująca do większych rzeczy. A poza tym to wyzwanie, bo jesteśmy w strefie spadkowej i musimy się z niej wydostać.
Czytaj cały wywiad w serwisie GazetaWrocławska.pl!