Podsumowanie 9. kolejki La Liga: świetny Real zwyciężył w El Clasico, ścisk w czołówce
9. seria spotkań w La Liga stała pod znakiem 229. El Clasico, w którym Real Madryt podejmował na własnym stadionie FC Barcelonę. Czy grupa pościgowa w postaci Sevilli, Atletico i Valencii wykorzystała to, że któraś z tych ekip musiała stracić punkty? Zapraszamy do podsumowania.
Polacy w La Liga: Wściekły Krychowiak „płucem Sevilli”. Kolejne 90 minut Wilka (ANALIZA, WIDEO)
Mecze 9. kolejki La Liga
Celta Vigo - Levante 3:0 (Larrivey 27', 83', A.Lopez 90')
Dziewiątą kolejkę La Liga otwierało starcie Celty Vigo z Levante, które odbyło się w piątkowy wieczór. Gospodarze w tym sezonie goryczy porażki zaznali tylko raz, przez co byli zdecydowanym faworytem spotkania. Kibice w Galicji oczekiwali kolejnego popisu wyśmienitego w tym sezonie duetu Nolito-Larrivey. Na owoc pracy jednego z nich czekali do 27. minuty, kiedy Larrivey strzałem z pola karnego pokonał Marino. Był to piąty gol napastnika Celty w tym sezonie. Warto w tym wypadku docenić Minę, którego drybling rozpoczął całą akcję. W pierwszej połowie Levante stać było na jeden celny strzał głową, z kolei ekipa z Vigo poza golem również nie potrafiła zagrozić bramce przeciwnika.
Druga połowa zaczęła się od ataków Levante. Po silnym uderzeniu Ivanschitza od utraty bramki Sergio Alvareza uchroniła poprzeczka. Po pół godzinie ziewania Joaquin Larrivey obudził wszystkich widzów, pakując piłkę do bramki po raz drugi w 83. minucie, dobijając głową strzał Nolito, a w doliczonym czasie gry Alex Lopez wbił ostatni gwóźdź do trumny przyjezdnych w tym meczu. Strzał Hiszpana z dystansu nie był zbyt mocny i precyzyjny, gdyż trafił w bramkarza Levante, ale Marino interweniował na tyle niefortunnie, że praktycznie sam wbił sobie piłkę do siatki. Debiut na ławce trenerskiej gości Lucasa Alcaraza wypadł bardzo blado, a po kolejnej porażce Levante spadło na ostatnią pozycję w tabeli, zaś Celta utrzymała miejsce gwarantujące jej na chwilę obecną walkę o europejskie puchary.
Almeria – Athletic Bilbao 0:1 (Etxeita 56')
Ostatni ligowy mecz Athletic Bilbao wygrał w sierpniu i pojedynek z Almerią był świetną okazją do przełamania się, tym bardziej że Almeria w tym sezonie jeszcze nie wygrała na własnym boisku. W pierwszej połowie okazji było jak na lekarstwo. Bilbao próbowało rozpracować obronę przeciwnika wrzutkami, szczególnie z prawej strony boiska, gdzie dużo szumu robił Susaeta, ale jego centry albo padały łupem bramkarza, albo były skutecznie przerywane przez stoperów rywala. Z kolei Almerię stać było na zaledwie jedną szansę, która i tak nawet nie skończyła się strzałem.
Druga część gry rozpoczęła się od trafienia Etxeity, który po rzucie rożnym skierował końcem buta do bramki futbolówkę odbitą od nóg Aduriza. To trafienie nieco zdenerwowało gospodarzy, którzy ruszyli do ataku. Napór poskutkował chociażby uderzeniem z dystansu Thievy'ego Bifoumy w poprzeczkę bramki Iraizoza. Wynik 1:0 ewidentnie uszczęśliwiał Basków, gdyż po strzeleniu gola skupili się oni głównie na defensywie, czym uniemożliwili rywalowi zawiązywanie akcji. Jedyną bronią Almerii w walce o remis były rzuty rożne, ale nawet ze stałych fragmentów gry podopieczni Rodrigueza nie byli w stanie strzelić gola. Dzięki zdobyciu trzech 'oczek' Athletic Bilbao wskoczył na piętnaste miejsce w tabeli.
Real Madryt – FC Barcelona 3:1 (C.Ronaldo 35'-k., Pepe 50', Benzema 61' - Neymar 3')
229. El Clasico nie zawiodło oczekiwań kibiców. Absolutnie najważniejsze spotkanie ligowe w całej Hiszpanii, a może i w całej Europie było 90-minutowym popisem futbolu na najwyższym światowym poziomie. Spotkanie na Estadio Santiago Bernabeu rozpoczęło się doskonale dla aktualnego lidera La Liga, Barcelony, bo już w trzeciej minucie gry debiutujący w klubie z Katalonii Luis Suarez zagrał piłkę przed pole karne do Neymara, a ten po minięciu Pepe płaskim strzałem nie dał żadnych szans Ikerowi Casillasowi. Bardzo szybkie otwarcie wyniku rozkręciło nam to spotkanie. Kilka minut później w dobrej sytuacji dwa razy w poprzeczkę trafił Karim Benzema, a w 22. minucie spotkania być może piłkę meczową miał na nodze rozgrywający słabe spotkanie Leo Messi, którego strzał z pięciu metrów fantastycznie obronił Iker Casillas. Ta sytuacja się na Katalończykach zemściła, bo nie minęło dziesięć minut, a Gerard Pique w głupi sposób zagrał piłkę ręką w polu karnym, a z jedenastu metrów do wyrównania doprowadził Cristiano Ronaldo.
Barcelona nie wykorzystała w pierwszej połowie swojej szansy i dała sobie wypuścić z rąk korzystny wynik. Jej wyczynu po przerwie nie powtórzył Real Madryt. Podopieczni Carlo Ancelottiego szybko objęli prowadzenie 2:1 dzięki celnej główce Pepe po dobrze rozegranym rzucie rożnym. Ten fakt pozwolił Królewskim nastawić się na grę z kontrataku i tuż po godzinie gry na Bernabeu było już pozamiatane. Fatalny błąd Iniesty kosztował Barcę zabójczą kontrę wykończoną celnym strzałem przez Karima Benzemę. Barcelona na ten cios już nie potrafiła odpowiedzieć i zasłużenie przegrała to spotkanie. Świetnie grający Real Madryt ma swoją chwilę chwały, podczas gdy w przewodzącej nadal ligowej stawce Barcelonie ponownie pojawiły się stare wątpliwości dotyczące ścieżki, którą podąża obecnie klub z Camp Nou.
Valencia - Elche 3:1 (Mustafi 13', Parejo 18', Lomban-sam. 64' – Jonathas 90+2')
Po wpadce sprzed tygodnia, kiedy Valencia przegrała aż 0:3 z Deportivo, sympatycy "Nietoperzy" oczekiwali bezproblemowego zwycięstwa w meczu z Elche. Kibice zgromadzeni na Mestalla na gole nie musieli długo czekać. W 13. minucie wrzutkę z rogu zamknął Shkodran Mustafi i głową otworzył wynik spotkania. Pięć minut później było już 2:0 i znowu Valencia strzeliła gola z rzutu rożnego. Tym razem centrę Piattiego zamienił na bramkę Dani Parejo. W pierwszej połowie chłopcy Nuno Espirito Santo mieli co najmniej dwie dogodne okazje do podwyższenia prowadzenia, ale tym razem zawiodła ich skuteczność. Z kolei drużyna Przemka Tytonia w pierwszej połowie nie stworzyła ani jednej akcji bramkowej, która byłaby godna uwagi.
Po przerwie mieliśmy z kolei festiwal kontr Valencii, ale, na nieszczęście gospodarzy, niezakończonych golem. Jako że piłkarze z Mestalla nie mogli skierować piłki do siatki po raz trzeci, to zrobił to za nich David Lomban, obrońca Elche, który strzelił gola samobójczego. W drugiej części gry Elche w końcu wzięło się za atakowanie rywala, ale ataki przyjezdnych wyglądały bardzo niemrawo Goście dopięli swego w doliczonym czasie gry. Honorowego gola strzelił Jonathan. Valencia pewnie zwyciężyła na własnym stadionie 3:1, a co ciekawe, wszystkie bramki w tym spotkaniu padły po rzutach rożnych. Diego Simeone z pewnością byłby z tego dumny. Po tym pojedynku Elche obecnie zajmuje w tabeli przedostatnią lokatę, a Valencia plasuje się tuż za podium.
Cordoba – Real Sociedad 1:1 (Xisco 87' – I. Martinez 22')
Po żenującej porażce w ostatnich minutach Realu Sociedad z Getafe kibice klubu z San Sebastian żądali dymisji Jagoby Arrasate. Hiszpan jednak pracę zachował, a w sobotę jego rywalem na drugiej ławce trenerskiej był debiutujący w Cordobie Miroslav Djukić, jeszcze nie tak dawno menedżer Valencii. Spotkanie dobrze zaczęło się dla przyjezdnych z Anoeta. W 22. minucie Inigo Martinez zamknął dośrodkowanie z prawej strony boiska i było 1:0 dla Realu Sociedad. Przykry jest jednak fakt, że była to jedyna ciekawa sytuacja w pierwszych czterdziestu pięciu minutach i, uprzedzając akapit z drugiej połowy, był to jedyny celny strzał Basków w tym meczu.
Po przerwie obserwowaliśmy znacznie śmielsze ataki Cordoby. Niestety, nieśmiały był Xisco, który wszedł na boisku przed rozpoczęciem drugiej części gry. Napastnik beniaminka stał się kandydatem do pudła sezonu, bowiem nie trafić z dwóch metrów na praktycznie pustą bramkę to nie lada sztuka. W 87. minucie Xisco jednak zrehabilitował się za swój kiks, strzelając gola, choć śmiało można stwierdzić, że to "słupek strzelił nim gola". Po efektownym centrostrzale Fede Cartabii futbolówka odbiła się od słupka, następnie od zaskoczonego Xisco i wpadła do bramki. To było trafienie ustalające wynik na 1:1 i kto wie, czy nie była to również bramka pozbawiająca Jagobę Arrasate pracy.
Eibar – Granada 1:1 (Boveda 37' – Nyom 8')
Sensacyjnie najlepsza w obecnym sezonie drużyna z Kraju Basków, Eibar, w sobotni późny wieczór podejmowała na własnym stadionie przeżywającą niemały kryzys Granadę. Obie drużyny w ostatnich czterech spotkaniach nie potrafiły odnieść zwycięstwa i podobnie było i tym razem. To spotkanie było rozgrywane w wysokim tempie, jednak nerwowość obu ekip sprawiała, że składnych akcji i sytuacji bramkowych było niewiele. Jednakże już w ósmej minucie gry, po świetnym podaniu Foulquiera, ale też ogromnym błędzie defensywy gospodarzy, akcję bocznych obrońców Granady zamienił na gola Allan Nyom. Niedługo później mógł być remis, jednak sędzia Mateu Lahoz nie uznał gola Piovaccariego, dopatrując się faulu Włocha na bramkarzu gości, Roberto. Jednakże, co się odwlecze, to nie uciecze, i jeszcze przed przerwą fantastycznym strzałem z dystansu w samo okienko bramki rywala popisał się Boveda, dzięki czemu po pierwszej połowie na tablicy świetlnej widniał remis 1:1. Ten wynik utrzymał się już do końca spotkania, bowiem w drugiej części gry sytuacji nie było zbyt wiele. Gospodarze mogli wygrać, ale kolejne dwie okazje zmarnował w kiepskim stylu Piovaccari. Z kolei po drugiej stronie boiska praktycznie jedyna akcja Granady po przerwie przyniosła anulowaną bramkę gości, z powodu wyraźnej pozycji spalonej jednego z podopiecznych Caparrosa. Remis na Ipurua nie pozwala przełamać się żadnemu z sobotnich rywali, na co Eibar i Granada muszą poczekać przynajmniej do następnej kolejki.
Malaga – Rayo Vallecano 4:0 (Samuel 6, Darder 21, Juanmi 45', Amrabat 49'-k.)
Ostatnie dwa zwycięstwa z rzędu sprawiły, że kibice na La Rosaleda mogli być w dobrych nastrojach. W nie gorszym humorze byli też na Vallecas, bo z czterech ostatnich spotkań Rayo wygrało aż trzy. Mimo tak dobrej passy ekipy z Madrytu, to Malaga rozpoczęła lepiej ten mecz. Po podaniu Amrabata do siatki trafił Samuel Garcia. W 21. minucie było już 2:0, kiedy to Darder wykończył zespołową akcję gospodarzy. Rezultat pokazywał, kto od początku narzucił swoje warunki gry. Prowadzenie mogło być bardziej okazałe, ale gracze ofensywni Malagi zmarnowali jeszcze kilka innych świetnych szans. W 45. minucie bramkę na 3:0 zdobył jednak Juanmi, a "gol do szatni" praktycznie zakończył nam rywalizację w tym meczu.
Po przerwie, na domiar złego dla Rayo, w 49. minucie Amrabat do swoich dwóch asyst dołożył jeszcze gola z rzutu karnego. To już kompletnie podcięło skrzydła przyjezdnym, którzy od tego momentu nie grali kompletnie nic i dzięki łasce Malagi, a konkretniej wspomnianego Amrabata, który miał kilka dogodnych szans, wynik skończył się jedynie na czterech straconych golach Rayo. Po tak srogiej porażce ekipa Paco Jemeza mimo wszystko utrzymała dziewiąte miejsce w tabeli, zaś Malaga wskoczyła na pozycję numer siedem.
Espanyol Barcelona - Deportivo La Coruna 0:0
Jeśli w futbolu istnieje pojęcie 'szczęścia', to idealnie opisuje ono zdobyty przez Deportivo La Coruna punkt na Estadio Cornella El Prat przeciwko Espanyolowi Barcelona. Beniaminek z Cezarym Wilkiem w podstawowym składzie bardzo rozpaczliwie wybronił w stolicy Katalonii bezbramkowy remis. Spotkanie to było tak jednostronne, że dziennik Marca nawet nie wystawił żadnej oceny bramkarzowi popularnych Papużek, Kiko Casilli. Problemem grających bez Sergio Garcii gospodarzy była ich olbrzymia nieskuteczność przy naprawdę wielu sytuacjach, które stworzyli sobie podopieczni Sergio Gonzaleza. Absolutnie doskonale bronił bramkarz Deportivo Fabricio, a najbliżej szczęścia był Lucas Vazque, który z rzutu wolnego trafił w słupek. Były piłkarz Realu Madryt Castilla zmarnował oprócz tego jeszcze kilka innych sytuacji, podobnie zresztą jak Christian Stuani, przez co to spotkanie zakończyło się niesprawiedliwym bezbramkowym podziałem punktów, co na konferencji prasowej przyznał nawet szkoleniowiec Deportivo, Victor Fernandez.
Sevilla - Villarreal 2:1 (D.Suarez 88', Bacca 90+3-k. - Vietto 79')
Do lidera ze stolicy Katalonii w niedzielny wieczór dołączyła posiadająca dokładnie tyle samo punktów Sevilla. Podopieczni Unaia Emery'ego musieli jednak sporo się namęczyć, żeby pokonać na własnym stadionie solidne Villarreal. Co ważne dla kibiców reprezentacji Polski, kolejne znakomite zawody w barwach gospodarzy rozegrał polski pomocnik Grzegorz Krychowiak, który przez wielu został wybrany najlepszym zawodnikiem spotkania. To właśnie także dzięki jego dobrej grze w destrukcji Villarreal rzadko przedostawało się pod bramkę Beto, a głównym problemem dla rozwoju tego widowiska był fakt, iż po drugiej stronie boiska sytuacja była identyczna. To jednak wszystkim kibicom zrekompensowała fantastyczna końcówka. Rozpoczęło się od trafienia gości, gdy akcję rezerwowych, po podaniu Caniego, wykorzystał Luciano Vietto, elegancką podcinką wygrywając pojedynek z bramkarzem Sevilli. Wydawało się, że w tak zamkniętym meczu jedna bramka może dać Villarreal zwycięstwo, ale ostatecznie nie dała nawet jednego punktu. Na dwie minuty przed końcem regulaminowego czasu gry, w zamieszaniu w szesnastce gości najlepiej zachował się wypożyczony z Barcelony Denis Suarez i swoją pierwszą bramką w barwach Sevilli doprowadził do remisu. Gdy wydawało się, że to spotkanie zakończy się podziałem punktów, w samej końcówce nieuwaga Giovaniego dos Santosa spowodowała jego bezsensowny faul w polu karnym na Benoit Tremoulinasie. Z prezentu od rywali skrzętnie skorzystał Bacca i bramką z rzutu karnego rzutem na taśmę przesądził o tym, że trzy punkty pozostały w Andaluzji.
Getafe - Atletico Madryt 0:1 (Mandzukić 40')
Okazję do zbliżenia się do ligowej czołówki w ostatnim meczu tej kolejki wykorzystało Atletico Madryt, które małych derbach stolicy pokonało w niedzielny wieczór na wyjeździe Getafe. Spotkanie to stało na niezwykle wysokim poziomie niezdrowych emocji i rozmaitych złośliwości z obu stron. W pierwszej części gry zdecydowanie lepszą stroną było Atletico, ale wobec własnej nieskuteczności potrzebowało ono oczywiście stałego fragmentu gry, aby kilka minut przed przerwą wypracować sobie jednobramkową przewagę. Po dużym zamieszaniu po rzucie rożnym dla Los Colchoneros do siatki trafił Mario Mandzukić, ale wydaje się, że ten gol nie powinien zostać uznany, jako że Chorwat faulował wcześniej Alexisa Ruano. W drugiej części gry to gospodarze dążyli zaciekle do wyrównania, ale bardzo dobrze w bramce Atletico spisywał się Miguel Angel Moya. Prawdziwa kumulacja niezdrowych emocji sprawiła, że w 56. minucie gry z boiska za uderzenie w twarz Mandzukicia wyleciał Alexis Ruano. Co więcej, Getafe powinno grać od tego momentu w dziewiątkę, bo w sporym zamieszaniu na placu gry Juan Rodriguez absolutnie celowo nastąpił na nogę leżącego na ziemi Chorwata, czego jednak nie zauważył arbiter. Jako że sprawę nagłośniły hiszpańskie media, to pomocnik Getafe być może zostanie ukarany przez hiszpańską Komisję Ligi. Pomimo kilku dobrych okazji grających w osłabieniu Los Azulones Atletico ostatecznie dowiozło do ostatniego gwizdka sędziego minimalne zwycięstwo 1:0. Dzięki temu, w czołówce La Liga obecnie znajduje się pięć zespołów, które dzielą zaledwie dwa punkty. Ten sezon zapowiada się iście fantastycznie.
Statystyki kolejki:
Strzelono 24 gole
Pokazano 50 żółtych i 1 czerwoną kartkę
Na trybunach zasiadło 270 tys. widzów (27 tys. na mecz)
Jedenastka kolejki: Fabricio (Deportivo) - Carvajal (Real M.), Etxeita (Athletic), Antunes (Malaga) – A. Gomes (Valencia), Krychowiak (Sevilla), Isco (Real M.), Piatti (Valencia) - Larrivey (Celta), Benzema (Real M.), Amrabat (Malaga)
Ławka rezerwowych: Casillas (Real M.), Pepe (Real M.), Mustafi (Valencia), I. Martinez (R. Sociedad), Fede (Cordoba), Parejo (Valencia), Juanmi (Malaga)
Piłkarz kolejki: Fabricio (Deportivo)
Chcieliśmy wyróżnić kogoś z Realu Madryt za El Clasico, ale doszliśmy do wniosku, że Królewscy to spotkanie wygrali nie indywidualnościami, ale znakomitym zespołem. Bohaterem kolejki zostaje więc Fabricio, który był prawdziwą ścianą dla piłkarzy Espanyolu Barcelona i wybronił swojemu Deportivo cenny punkt.
Cienias kolejki: Ze Castro (Rayo)
Były gracz Atletico był najsłabszym z tragicznej obrony Rayo Vallecano, która w niedzielę przyjęła od Malagi cztery gole.
Bramka kolejki: Gol Eneko Bovedy (Eibar) w meczu z Granadą
Obrońca Eibar popisał się w starciu z Granadą fantastycznym, potężnym strzałem z 20 metrów, który wylądował w samym okienku bramki Roberto.
Pozytywne wyróżnienie kolejki: Carlo Ancelotti
Świetny rezultat z "El Clasico" Real zawdzięcza przede wszystkim taktyce Włocha. Mimo szybkiej straty gola Real od razu ruszył do natarcia. Jak to mówi Tomasz Hajto, "zadecydowały detale". Po strzeleniu trzeciego gola Real zagrał świetne pół godziny. Konsekwentnie w obronie, nastawiając się na piekielnie mocne kontry. Jego podopiecznym zabrakło skuteczności, ale nie zabrakło walki, co widzieliśmy w sprincie Isco, który walczył o piłkę z Andresem Iniestą i wywarł na nim taką presję, że Andres na spółkę z Mascherano popełnili katastrofalny błąd.
Negatywne wyróżnienie kolejki: Luis Enrique
Miała być rewolucja, miało być odmłodzenie składu, a podstawowa jedenastka z sobotniego meczu różniła się zaledwie czterema piłkarzami, którzy wyszli w pierwszym składzie w finale Ligi Mistrzów na Wembley w 2011 roku. Widoczny brak pomysłu na grę, kiedy przeciwnik się broni i od lat mankament Barcelony, czyli stałe fragmenty gry. Po tak dobrym meczu w Lidze Mistrzów spodziewaliśmy się więcej od Barcy, jednak eksperymenty kadrowe Enrique sprawiły, że z Bernabeu "Blaugrana" wyjeżdżała "na tarczy".
Tabela La Liga po 9. kolejce [pełna tabela] :
1. Barcelona 22 punkty, bramki: 23:3
2. Sevilla 22, 17:9
3. Real M. 21, 33:10
4. Valencia 20, 20:8
5. Atletico 20, 15:7
(…)
16. Deportivo 8, 11:19
17. R. Sociedad 6, 10:14
18. Cordoba 5, 6:14
19. Elche 5, 8:21
20. Levante 5, 4:23
Terminarz 10. kolejki La Liga (31.10-3.11) [pełen terminarz] :
Deportivo – Getafe (piątek, godzina 20:45)
Granada – Real M. (sobota, 16)
Atletico – Cordoba (sb, 18)
Barcelona – Celta (sb, 20)
R. Sociedad – Malaga (sb, 22)
Athletic – Sevilla (niedziela, 12)
Villarreal – Valencia (nd, 17)
Levante – Almeria (nd, 19)
Elche – Espanyol (nd, 21)
Rayo – Eibar (poniedziałek, 20:45)
Klasyfikacja strzelców:
C.Ronaldo (Real M.) – 16
Neymar (Barcelona) – 9
Messi (Barcelona), Bacca (Sevilla) – 7
Larrivey (Celta) – 6
Nolito (Celta) - 5
Skróty 9. kolejki La Liga:
Śledź autorów na Twitterze - Kuba Seweryn i Adam Wielgosiński
Polacy w La Liga: Wściekły Krychowiak „płucem Sevilli”. Kolejne 90 minut Wilka (ANALIZA, WIDEO)