menu

Kanonada na El Riazor, Real Madryt rozbił Deportivo 8:2! (BRAMKI)

20 września 2014, 17:52 | Grzegorz Ignatowski

Real Madryt przyjechał na El Riazor i... zrównał zespół Deportivo La Coruna z ziemią. "Królewscy" zwyciężyli 8:2 i nie pozostawili wątpliwości, że liga hiszpańska jest dla nich równie ważna jak Liga Mistrzów. Na uwagę zasługują przede wszystkim piękne bramki Jamesa Rodrigueza i Javiera Hernandeza. Hat-trickiem popisał się Cristiano Ronaldo.

Po dwóch porażkach w lidze hiszpańskiej piłkarze Realu po prostu musieli wziąć się do roboty, żeby na samym początku nie stracić zbyt dużego dystansu do czołówki. Spodziewaliśmy się więc, że w starciu z Deportivo madrytczycy zagrają na całego i pokażą rywalowi, co znaczy grać przeciwko zwycięzcy Ligi Mistrzów. I rzeczywiście, Real od początku przeważał i nieustannie naciskał defensywę "Los Turcos". Drużyna trenera Victora Fernandeza dzielnie się broniła i w pewnym momencie mogło się wydawać, że będzie to jeden z tych meczów, w którym piłka za nic w świecie nie chciała wpaść do siatki. Ale od czego jest Cristiano Ronaldo? W 30. minucie po dośrodkowaniu z prawego skrzydła Albeloi znajdujący się w trudnej pozycji Portugalczyk uderzył piłkę głową i German Lux mógł tylko odprowadzić piłkę wzrokiem.

Bramka CR7 rozwiązała worek z golami, bo siedem minut później było już 2:0 dla Realu. Tym razem do protokołu wpisał się James Rodriguez, który z odległości około 20 metrów popisał się technicznym strzałem w okienko bramki Deportivo.

Jeszcze przed końcem pierwszej połowy zawodnicy Realu po raz kolejny zmusili Germana Luxa do kapitulacji. Tym razem Argentyńczyk może jednak mówić o sporym szczęściu. Bramkarz Deportivo wyszedł daleko za pole karne, by zatrzymać pędzącego z piłką Karima Benzemę, ale zamiast wybić piłkę, powalił Francuza na ziemię nieprzepisowym zagraniem. Sędzia nie miałby innego wyjścia niż pokazanie czerwonej kartki, ale akcja jeszcze się nie zakończyła, bowiem do piłki doszedł Cristiano Ronaldo i celnym strzałem do pustej bramki podwyższył wynik meczu na 3:0.

W przerwie piłkarze Realu chyba zbytnio się rozluźnili, bowiem kilka minut po wznowieniu gry Sergio Ramos zagrał ręką w polu karnym i sędzia podyktował rzut karny. Do piłki podszedł Haris Medunjanin i Casillas musiał wyciągać piłkę z siatki. Zaraz po tym bramkarz Realu popełnił prosty błąd, wypluwając przed siebie piłkę po strzale Cuenki, tuż pod nogi Domingueza, ale na szczęście dla Ikera piłkarz Depor znajdował się na pozycji spalonej.

Z czasem podopieczni trenera Carlo Ancelottiego złapali właściwy rytm i szybko zapragnęli zemścić się za straconą bramkę. Na efekty nie musieliśmy długo czekać. W 66. minucie Marcelo podał do Bale'a a ten wcielił się w rolę wytrawnego egzekutora i strzałem z pierwszej piłki posłał piłkę do siatki. Dziesięć minut później mieliśmy niemal kopię tej sytuacji. Różnica polegała na tym, że w roli asystenta wystąpił Isco, a Bale uderzył znacznie mocniej. Najważniejsze, że efekt był ten sam, co poprzednio, czyli gol dla Realu Madryt. Nie minęło pięć minut a wynik brzmiał już 6:1 dla gości. Tym razem w roli głównej wystąpił Cristiano Ronaldo, który zamieniając na bramkę podanie od Javiera Hernandeza, zapisał na swoim koncie hat-tricka.

W ostatnich minutach Real znów się rozluźnił i Juan Dominguez miał znakomitą okazję do zdobycia drugiej bramki dla Deportivo. Po dośrodkowaniu Cuenki 24-latek mógł znalazł się w doskonałej sytuacji, ale piłka po jego strzale głową poszybowała obok bramki. Co się nie udało Dominguezowi, powiodło się Toche. Wprowadzony na boisko na kwadrans przed końcem zawodnik popisał się świetnym strzałem głową i zmusił tym Casillasa do kapitulacji.

Osiem goli to znakomity wynik, lecz piłkarzom wciąż było mało. I bardzo dobrze, bo bramek nigdy za dużo. Szczególnie takich. Javier Hernandez na dwie minuty przed końcem spotkania popisał się efektownym strzałem z pierwszej piłki. Ta ściągnęła jeszcze z bramki pajęczynę po czym zatrzepotała w siatce zrozpaczonego Germana Luxa. Wystarczy? Nie, nic z tych rzeczy. W 90. minucie Chicharito raz jeszcze zdecydował się na strzał zza pola karnego i futbolówka po rykoszecie wpadła do siatki gospodarzy. 8:2! To wystarczyło. Sędzia mógł jeszcze doliczyć minutę albo dwie, ale nie było takiej potrzeby. Real zdecydowanie wrócił na właściwe tory.

Gol Chicharito

Drugi gol Chicharito


Polecamy