"Z woleja": Bułka, Sarkozy i oszuści z Berlina
Marcin Bułka - najlepszy bramkarz Europy początku sezonu 2023/2024 zszedł z futbolowego Olimpu i po niesamowitych 10 meczach bez straty gola w końcu dał sobie strzelić bramkę oraz popełnił poważny błąd. W ten sposób pokazał, że nie jest gościem z gry komputerowej wymyślonej na potrzeby internetowych fanów piłki - okazało się, że jednak ma ludzkie cechy.
fot. Fot. Adam Jankowski
Choć po jego fenomenalnej serii dziewięciuset iluś tam minut bez straty gola klub OGC Nice był sensacyjnym wiceliderem francuskiej Ligue 1 - to jednak i takiemu herosowi przydarzają się chwile słabości. Wbrew pozorom może to być ważny moment w karierze Marcina Bułki, który zapewne już niedługo będzie grał w bluzie z białym orzełkiem na piersiach. Wiadomo: co go nie zabije to go wzmocni. Musi zacisnąć żeby i nie przejmować się hejtem. Podam dobry przykład. Przed Mundialem w Niemczech nasza reprezentacja grała na Stadionie Śląskim sparing z Kolumbią. Byłem na tym meczu. Doszło tam do kuriozalnej sytuacji: bramkarz zespołu z Ameryki Łacińskiej… przelobował stojącego za daleko od naszej bramki Tomasza Kuszczaka. Stadion osłupiał, Kolumbia wygrała, a z Kuszczaka zrobiono „Puszczaka” i wszyscy o tym mówili przez dobrych parę lat. Tymczasem polski golkiper zacisnął zęby i później z powodzeniem bronił na boiskach Niemiec i Anglii.
Tymczasem błąd Marcina Bułki był spory, ale nie był aż takim „wielbłądem” jak w przypadku bramkarza Union Berlin.
[polecany] 25720797 [/polecany]
Kuszczaka poznałem pięć lat przed tym nieszczęsnym meczem na śląskim ”Kotle Czarownic”. Paradoksalnie to on był widzem, a ja grałem! To nie pomyłka. W Berlinie jako reprezentacja polskiego parlamentu mieliśmy mecz z niemieckim Bundestagiem, a on na niego przyszedł. U nas grali wyłącznie posłowie i senatorowie, a Niemcy, jak to Niemcy, "uczciwi inaczej", wystawili paru prawdziwych piłkarzy. Między innymi bramkarza, który grał na 100% co najmniej w Zweite Bundesliga. No i gość obronił mojego karnego...
Wracając do Bułki - byłem parę razy na meczach OGC Nice. Na Lazurowym Wybrzeżu wkuwałem francuski, a przy okazji zaciągnęło mnie na stadion. Fajny, kameralny, z transparentami kibiców nawiązujących do czasów sprzed ponad półtora wieku, gdy Nicea była jeszcze włoska: stąd banery „Nizza”. Teraz dzięki polskiemu bramkarzowi, przynajmniej do ostatniego weekendu nicejski klub był tylko za kąpiącymi się w petrodolarach katarskich szejków Paris Saint Germain.
W Paryżu na stadionie PSG też byłem. W loży honorowej siedziałem tuż za prezydentem Nicolasem Sarkozy. W Paryżu VIP-ów obsługują piękne hostessy, ale ja wole mimo wszystko Dawida z Nicei niż naftowego Goliata. Kiedyś było „Stawiam na Tolka Banana”. Ja dziś stawiam na Marcina Bułkę.
[polecany] 25691073 [/polecany]