menu

Pierwszy remis Widzewa. Górnik wywozi punkt z boiska lidera

24 września 2012, 20:20 | Daniel Kawczyński

W spotkaniu zespołów dotąd niepokonanych w Ekstraklasie, padł sprawiedliwy remis 1:1. Obie bramki padły po dośrodkowaniach z rzutów rożnych. Widzew tym samym stracił pierwsze punkty w sezonie, ale zachował fotel lidera. Górnik plasuje się w środku stawki.

Widzew Łódź - Górnik Zabrze 1:1
fot. Grzegorz Wypych Ekstraklasa.net
Widzew Łódź - Górnik Zabrze 1:1
fot. Grzegorz Wypych Ekstraklasa.net
Widzew Łódź - Górnik Zabrze 1:1
fot. Grzegorz Wypych Ekstraklasa.net
Widzew Łódź - Górnik Zabrze 1:1
fot. Grzegorz Wypych Ekstraklasa.net
1 / 4

Zobacz więcej zdjęć z meczu Widzew Łódź - Górnik Zabrze!

Widzew, choć zremisował pierwszy raz od czterech kolejek nie poprawił passy z sezonu 1991/1992, nadal pozostaje niepokonany. Górnik również udowodnił wszystkim swoją wartość, negując opinie, że dotychczasowe osiągnięcia były dziełem przypadku.

Widzew zaczął bardzo żywo. Dzięki skutecznym odbiorom w środkowej części boiska bardzo szybko zyskał przewagę i natychmiast przechodził do ofensywy. Nacierał głównie skrzydłami, wspaniale wymieniał między sobą podania, a bezradni obrońcy rywala mogli tylko bezradnie rozkładać ręce. Sposób rozgrywania mógł się podobać, ale wykończenie czy zachowanie w finalnym momencie już nie. Częste spowalanianie akcji i niedokładność w decydujących momentach nie mogły pozwolić na myślenie o stuprocentowych sytuacjach.

Od 20. minuty gospodarze spuścili z tonu, a na boisku zaczęła się kopanina, urozmaicana niekiedy o fatalne strzały. Z całej marności lepiej zaczęli wychodzić zabrzanie. W 34. minucie Hachem Abbes zbyt długo bawił się z piłką przy linii końcowej i doprowadził do rzutu rożnego. Znakomitą wrzutkę w pole karne posłał Arkadiusz Milik, a Oleksandr Szeweluchin przymierzył... barkiem prosto do bramki.

Tym samym Widzew pierwszy raz w tym sezonie musiał odrabiać straty. Eksperci byli ciekawi, jak rewelacja początku Ekstraklasy poradzi sobie w tak niekomfortowej sytuacji. Tuż po stracie był widać mocno zdenerwowany i nie mógł zdobyć się na składne akcje. Dopiero przed przerwą zagroził bramce Łukasza Skorupskiego. Bliski szczęścia był Thomas Phibel, ale jego znakomita główka powędrowała centymetry nad poprzeczką.

Po przerwie pierwszą dobrą sytuacje wypracował sobie Górnik. Piłkę jak na tacy dostał na jedenastym metrze Prejuce Nakoulma i gdyby nie interwencja Phibela, kto wie czy Maciej Mielcarz nie musiałby sięgać do siatki. Na szczęście jego koledzy z pola nie zapominali, że mają coś do udowodnienia. Nie rezygnowali z dalszych starań i nie ustawali w szukaniu okazji bramkowych.

Najpierw Mariusz Stępiński nie sięgnął w polu karnym dobrego dośrodkowania Marcina Kaczmarka. Chwilę później popularny "Kaka" został wypatrzony przez Łukasza Brozia, ale w ostatniej chwili został zablokowany przez Tomasza Dancha. Przy okazji wywalczył rzut rożny, którym samym wyegzekwował i to w nie byle jaki sposób. Mariusz Stępiński tylko dostawił nogę i z bliskiej odległości doprowadził do wyrównania. Dla 17-letniego napastnika była to pierwsza bramka na boiskach Ekstraklasy. Radość miał więc podwójną.

Do końca spotkania Widzewa kontrolował boiskowe poczynania. Pewnie rozbijał ataki wyprowadzane przez zabrzan i nie pozwolił im na dojście do sytuacji. Ci również nie mieli argumentów, by znaleźć sposób na sforsowanie szeregów defensywnych. Grali zdecydowanie za wolno i bez polotu.


Polecamy