menu

Liverpool - Arsenal LIVE! W pogoni za pucharami

21 grudnia 2014, 08:25 | Damian Wiśniewski

Jeszcze w ubiegłym sezonie byłby to wielki hit na samym szczycie angielskiej Premier League. Liverpool podejmuje Arsenal, jednak w tym sezonie mecz ten nie ma takiego ciężaru gatunkowego. Obie drużyny nie spisują się najlepiej i bardzo potrzebny jest im komplet oczek. Kto po niego sięgnie?

Choć forma i pozycje w tabeli tych dwóch drużyn raczej nie zachwycają, to pojedynki jakie rozgrywały one do tej pory w XXI wieku, pozwalają mieć nadzieję, na wspaniały, emocjonujący mecz. Dość przypomnieć jedno ze spotkań z sezonu 2008/2009, kiedy właśnie na Anfield Road padł remis 4:4, a wszystkie bramki dla Arsenalu zdobył Andriej Arszawin. Bramki „Kanonierów” strzegł wówczas Łukasz Fabiański.

W sezonie 2006/2007 również w starciu między tymi dwiema drużynami padła duża liczba goli, a stawką była kolejna runda Pucharu Ligi Angielskiej. Wtedy także mieliśmy polski akcent, bo między słupkami The Reds stanął Jerzy Dudek. Polak niestety nie miał wtedy najlepszego dnia, a The Gunners zwyciężyli na boisku rywala 6:3. Liverpool zrewanżował im się jednak za to w ostatnim sezonie, kiedy wygrał 5:1.

Widzimy więc jak na dłoni, że na co jak na co, ale na gole w pojedynkach tych dwóch ekip, to możemy liczyć. Jako faworyt do tego spotkania podchodzi Arsenal, któremu wygrana dałaby powrót na szóste miejsce w tabeli. Liverpool będzie mógł przesunąć się co najwyżej na dziewiątą lokatę, a i to w przypadku, jeśli swój mecz przegra jutro Newcastle.

To nie jest dobry sezon w wykonaniu tych dwóch ekip, ale zdecydowanie gorzej wygląda sytuacja podopiecznych Brendana Rodgersa. W całym ubiegłym jego drużyna zdobyła aż 101 goli, w 16 meczach tych rozgrywek tylko 19. A do tego doszła przecież też fatalna postawa w Lidze Mistrzów, gdzie Liverpool wygrał tylko jeden mecz i nie zdołał wyjść z grupy. Arsenal również mógłby radzić sobie lepiej na krajowym podwórku, ale awans do fazy pucharowej Champions League zdołał wywalczyć.

Dla fanów The Reds z całą pewnością przygnębiająca była porażka w Bitwie o Anglię z Manchesterem United, kiedy ulegli odwiecznemu rywalowi 0:3, ale w środku tygodnia piłkarze nieco poprawili im humory. Zespół z czerwonej części Merseyside grał w ćwierćfinale Pucharu Ligi Angielskiej i ograł na wyjeździe Bournemouth Artura Boruca 3:1. Arsenal z kolei po tym jak ograł 4:1 Newcastle, nie musi się zbytnio martwić o swoją dyspozycję psychiczną.

- Nasz rywal zagrał ostatnio bardzo dobry mecz przed własną publicznością. Wygrali 4:1 z mocnym przeciwnikiem, jakim jest Newcastle, ale my chcemy skupić się na swojej grze. Chcemy doprowadzić do zwycięstwa w tym pojedynku – powiedział przed meczem Brendan Rodgers, trener Liverpoolu.

Jeśli chodzi o bilans ostatnich sześciu spotkań w lidze, to lepiej wyglądali podopieczni Arsene’a Wengera. Wygrali oni trzy razy (po 1:0 z West Bromem i Southampton oraz 4:1 z Newcastle), a także tyle samo razy przegrali (po 1:2 z Manchesterem United i Swansea oraz 2:3 ze Stoke). Liverpool wygrywał dwa razy (1:0 ze Stoke i 3:1 z Leicester), raz remisował (0:0 z Sunderlandem) oraz trzy razy przegrywał (1:2 z Chelsea, 1:3 z Crystal Palace i 0:3 z Manchesterem United).

- Chcemy konturować naszą tradycję dobrych meczów na Anfield Road. Okres przedświąteczny jest dla nas bardzo trudny, ale jestem pewien, że wyjdziemy z niego silni – powiedział z kolei przed spotkaniem Arsene Wenger.

W ekipie gospodarzy zabraknie na pewno kontuzjowanych Glena Johnsona i Danny’ego Sturridge’a, a także zawieszonego przez komisję dyscyplinarną Mario Balotelliego. Szkoleniowiec The Reds zapowiedział również, że w bramce znów postawi na Brada Jonesa, w miejsce Simona Mignolet. W ekipie gości zabraknie takich piłkarzy jak Mikel Arteta, Jack Wilshere, Mesut Oezil, Aaron Ramsey, czy Laurent Koscielny.

W 14 ostatnich meczach z Arsenalem na poziomie Premier League Liverpool wygrywał tylko dwa razy. A jak będzie teraz? Początek meczu o godzinie 17. Arbitrem głównym będzie Michael Oliver.

Obserwuj autora na twitterze: @Wisniewski_D2