Liga angielska. Szczęśliwa wygrana Evertonu, samobój rozstrzygnął mecz
Everton wygrał wyjazdowe spotkanie z Sunderlandem po zaledwie jednej bramce. Gol padł w 75. minucie w sposób nietypowy, gdy nie stwarzająca zagrożenia piłka odbita od Wesa Browna wpadła do bramki. W innych sytuacjach obie drużyny nie potrafiły zmienić losów spotkania.
Pierwszą połowę meczu na Stadium of Light można zapisać na korzyść gości, którzy przeważali na murawie i regularnie próbowali stworzyć realne zagrożenie bramce Vito Mannone. Największe emocje wzbudzone zostały jednak na drugiej stronie boiska, gdy błąd popełniła obrona Evertonu. Piłkę rywalowi przejął Baines i podał ją od razu do Tima Howarda. Bramkarza The Toffees uprzedził jednak Fabio Borini, który minął rywala i uderzył na bramkę. Sytuację uratował John Stones, który nabiegł na tor lotu piłki i zasłonił sobą bramkę.
W drugiej połowie sytuacja odwróciła się na rzecz Sunderlandu, który zaczął przeważać na boisku i stwarzać sobie sytuacje. I jak w przypadku pierwszej części spotkania – to rywal zagroził – w 61. i 62. minucie szanse mieli najpierw Deulofeu, a następnie Naismith, który wykorzystał błąd Mannone, jednak spudłował z woleja na pustą bramkę.
Jedyny gol w tym spotkaniu padł dopiero w 75. minucie. W swoim stylu z piłką z boku pola karnego ruszył Gerard Deulofeu, po czym płasko dograł na środek w poszukiwaniu kolegów z zespołu. Jak się okazało, piłka nie znalazła by żadnego z nich, jednak na jej drodze stanął Wes Brown, od którego futbolówka odbiła się i wpadła do bramki mimo dodatkowej interwencji bramkarza. W ten sposób Sunderland pechowo przegrał to spotkanie tracąc szansę na niezwykle cenny punkt, natomiast Everton dzięki pełnej zdobyczy przesunął się na czwartą pozycję w tabeli.