Lekcja historii angielskiego futbolu. Bitwa o Anglię na przestrzeni wielu lat
Rywalizacja Manchesteru United z Liverpoolem jest najważniejszym wydarzeniem każdego sezonu angielskiej Premier League. Niezależnie od tego, które miejsca w tabeli zajmują danego dnia oba zespoły, mecz ten elektryzuje wszystkich. W niedzielę, na Old Trafford znów będziemy świadkami kolejnej Bitwy o Anglię, a tymczasem sprawdźmy, jak to wyglądało w przeszłości. Pora na małą lekcję historii...
- Geneza
Historia rywalizacji Manchesteru i Liverpoolu nie zaczęła się od zielonej murawy na boisku. W XIX wieku, podczas Wielkiej Rewolucji Przemysłowej oba te miasta walczyły ze sobą na polu gospodarczym. Pierwsze miasto to głównie przemysł włókienniczy, drugie to porty. Spór rozpoczął się od tego, że władze Liverpoolu nałożyły podatek na statki przewożące towary do Manchesteru, ten odpowiedział przekopaniem tunelu i otworzeniem własnego portu. Miasto, nazywane wiele lat później miastem pewnej czteroosobowej kapeli, zaczęło ponosić ogromne straty, a mieszkańcy jego i Manchesteru od tamtej pory nie pałają do siebie przesadną sympatią.
Mówiąc wprost, kibice jednego i drugiego klubu pałają do siebie nie tyle niechęcią, co nawet nienawiścią. Przypominacie sobie ostatni transfer na linii tych dwóch klubów? Nie? I wcale się nie dziwimy, bo miał on miejsce… w 1964 roku, kiedy niejaki Phil Chisnall zamienił Czerwone Diabły na The Reds z Anfield Road. Od tamtego momentu, czyli przez 50 lat zespoły te nie przeprowadziły między sobą ani jednej transakcji. Ryzyko, jakiego podjąć musiałby się piłkarz zmieniający jedne barwy na drugie było chyba czynnikiem decydującym w wielu przypadkach.
- Początki
Pierwszy mecz pomiędzy tymi dwiema drużynami nie odbył się ani na Anfield Road, ani na Bank Street (ówczesny stadion Czerwonych Diabłów), a Manchester United nie był jeszcze Manchesterem United, tylko nazywał się Newton Heath. 28 kwietnia 1894 roku jedni i drudzy zmierzyli się ze sobą na Ewood Park, boisku Blackburn Rovers. Stawką było miejsce w najwyższej klasie rozgrywkowej na przyszły sezon. Liverpool wygrał Second Division i musiał zmierzyć z Newton Heath w barażach o prawo gry w First Division (zespół z Manchesteru zajął ostatnie miejsce w tejże lidze). Górą byli The Reds, którzy zwyciężyli 2:0.
Pierwszy raz na poziomie ligowym obie te drużyny spotkały się w sezonie 1895/96, kiedy występowały w drugiej klasie rozgrywkowej. 12 października 1895 roku na Anfield Road górą byli gospodarze, którzy wygrali wtedy 4:0. Około miesiąc później doszło do rewanżu i na Bank Street również zwyciężyli miejscowi, 3:1.
Obie ekipy przez dłuższy czas nie mogły spotkać się razem w First Division, a udało się wtedy, kiedy Manchester United już był Manchesterem United (zmiana nazwy nastąpiła 24 kwietnia 1902 roku). Był to sezon 1906/07, a pierwszy mecz został rozegrany na starym stadionie Czerwonych Diabłów i zakończył się bezbramkowym remisem. W rewanżu górą byli goście, którzy na Anfield Road zwyciężyli 1:0. Był to pierwszy moment w historii rywalizacji tych dwóch ekip, w którym gospodarze nie potrafili choćby zremisować przed własną publicznością.
Co ciekawe, Liverpool otwierał legendarny i aktualny stadion Manchesteru United, Old Trafford. 19. lutego 1910 roku The Reds zwyciężyli 4:3.
- Wielka rywalizacja
Przed II Wojną Światową oba zespoły stosunkowo rzadko sięgały po mistrzostwo Anglii (United dwa razy, Liverpool cztery), a prawdziwa walka między tymi dwiema ekipami zaczęła się właśnie po zakończeniu wojny. Do rozgrywek ligowych wrócono w 1946 roku i właśnie sezon 46/47 był rozgrywany pod dyktando tych dwóch drużyn. Mistrzem został Liverpool, a Manchester United (prowadzony już wtedy przez sir Matta Busby’ego) zajął drugie miejsce z zaledwie jednym punktem straty. W bezpośrednich starciach za każdym razem wygrywali gospodarze. Najpierw na Maine Road (Old Trafford zostało zniszczone podczas niemieckiego bombardowania i Manchester musiał przez jakiś czas rozgrywać swoje mecze gdzie indziej) padł wynik 5:0, a następnie na Anfield 1:0.
Liverpool nie był wielkim rywalem dla United, kiedy w zespole tym szalała pierwsza generacja „Dzieciaków Busby’ego”, do ostrej rywalizacji na szczycie powrócono, gdy cały Manchester United otrząsnął się nieco po monachijskiej katastrofie. W latach 1964-1967 obie te drużyny na przemian zdobywały tytuły mistrzowskie, a na boiskach i ławkach trenerskich mieliśmy same wspaniałe znakomitości. To przecież lata, w których Liverpool prowadził Bill Shankly, a Manchester United sir Matt Busby.
W Liverpoolu grały wtedy takie postaci jak Ray Clemence, Ian Callaghan, Roger Hunt, czy Billy Liddell. Czerwone Diabły reprezentowały nie mniejsze gwiazdy światowego futbolu. George Best, Bobby Charlton, Deniss Law, Bill Foulkes, czy Nobby Stiles. Obie ekipy tworzyły między sobą znakomite pojedynki, ale tym, który był wśród nich najlepszy był ten z 10 grudnia 1966 roku. Na Old Trafford zasiadło 62 500 widzów, a w ich obecności padły cztery gole: po dwa dla swoich zespołów strzelali Best oraz Ian St John. Na koniec tamtego sezonu mistrzem zostali United, którzy rok później sięgnęli po Puchar Europy.
W latach 70. i 80. Manchester United nie zdobył ani jednego tytułu mistrza Anglii, a Liverpool aż jedenaście. To były lata Kenny'ego Dalglisha, Alana Hansena, Johna Toshacka. Wspaniałe czasy dominacji klubu z czerwonej części Merseyside, nie tylko na krajowym podwórku, ale również na arenie międzynarodowej (cztery Puchary Europy, trzy triumfy w Pucharze UEFA). United po 24-letniej kadencji Busby'ego (które na chwilę wrócił na swoje stanowisko) zatrudniło łącznie pięciu innych menedżerów, ale o sukcesach na miarę tych z lat 50. i 60. nie było mowy.
Nie oznacza to jednak, że mecze między tymi drużynami nie budziły wielkich emocji, a ich przebieg nie bywał wspaniały i dramatyczny. W 1985 roku jedni i drudzy spotkali się półfinale Pucharu Anglii. W pierwszym meczu rozegranym na Goodison Park (stadion Evertonu) padł remis 2:2. Losy pojedynku ważyły się do samego końca, potrzebna była dogrywka, a choć nawet to nie wystarczyło. Mecz zakończył się remisem, koniecznością więc było powtórzenie rywalizacji. Wtedy United zwyciężyli już 2:1
Wspaniały, emocjonujący przebieg miał też finał FA Cup, który rozegrał się osiem lat wcześniej, który wygrać zdołali The Red Devils.
Jeśli chodzi o rozgrywki ligowe, to tym, który w tych latach najbardziej zapadł w pamięci, bez wątpienia jest ten z sezonu 1987/1988, który Liverpool skończył na pierwszym miejscu w tabeli, a drugi z omawianych przez nas zespołów znalazł się tuż za jego plecami. Ten mecz został rozegrany w kwietniu, kiedy losy tytułu nie były jeszcze pewne, a goście potrzebowali wygranej, żeby wrócić do gry.
- Czasy najnowsze
Wszyscy doskonale wiemy, że po tych dwóch wspaniałych w historii Liverpoolu dekadach, zespół ten nie sięgnął już ani razu po mistrzostwo Anglii, a zaczęła się fenomenalna złota era Manchesteru United Alexa Fergusona. To były wielkie czasy dla kibiców United. Na początku lat 90. na boisko wchodzili tacy piłkarze jak Ryan Giggs, bracia Nevillowie, David Beckham, Paul Scholes, czy Nicky Butt. Legendami stali się również Peter Schmeichel, Eric Cantona oraz Roy Keane.
Liverpool potrafił jednak niejednokrotnie solidnie postraszyć swojego przeciwnika, a także toczyć z nim wspaniałe boje, zarówno pucharowe, jak i ligowe. Jak choćby ten, z 1994 roku. W sezonie tamtym United do samego końca bili się o tytuł z Blackburn Rovers, a po drodze musieli toczyć takie pojedynki, jak ten poniżej.
Rok 1999 był szczególny w historii klubu z Old Trafford. Manchester United zdobył wtedy pierwszą i jedyną jak dotąd potrójną koronę. Był też pierwszym angielskim zespołem, który zrobił to wygrywając między innymi Puchar Europy. Ale nie byłoby tego wszystkiego, gdyby nie dramatyczne zwycięstwo nad Liverpoolem w czwartej rundzie FA Cup. O tym meczu do dziś krążą legendy, o czym mógł się przekonać każdy, kto oglądał choćby „The Class of '92”
Z ostatnich lat kibice obu zespołów z całą pewnością zapamiętają dwa spotkania. W sezonie 2010/2011 Manchester United odzyskiwał tytuł mistrzowski. Nie przyszło mu to jednak łatwo, o czym świadczy również wrześniowy dreszczowiec w starciu z The Reds. To było "One Man Show" Dymitara Berbatova, który został wtedy królem strzelców.
Wspomnienie ubiegłego sezonu u kibiców Liverpoolu wywołuje różne reakcje. Z jednej strony ich klub grał wyśmienicie i po latach znów czynnie włączył się do walki o mistrzostwo Anglii, z drugiej nie podołał i tytuł powędrował na Etihad Stadium. Na wspomnienie meczu z United na Old Trafford na pewno jednak musi im się robić cieplej na sercach.
- Tacy różni, a jednak (trochę) podobni
Nie znajdzie się w historii angielskiej piłki klubowej, zespołu bardziej utytułowanego, od Manchesteru United i Liverpoolu. Obie te ekipy zdobyły wszystko, co tylko możliwe zarówno na krajowych, jak i międzynarodowych boiskach. Obie miały wpływ na popkulturę i życie w Anglii. Obie też doświadczyły ogromnych tragedii - dla Manchesteru United była to katastrofa samolotu z piłkarzami w Monachium z 1958 roku, dla Liverpoolu zawalenie się trybun z kibicami na Hillsbrough w 1989 roku.
Piłkarze w bezpośrednich spotkaniach również reagują bardzo różnie, często agresywnie, prowokując się nawzajem. Z najnowszej historii wszyscy pamiętamy na pewno sprawę Luisa Suareza oraz Patrice’a Evry. Urugwajczyk miał rzucać pod adresem czarnoskórego Francuza rasistowskie uwagi, później obu panów nie było stać na to, aby wymienić się uściskiem dłoni, a Evra dodatkowo w wyjątkowy sposób świętował triumf swojej drużyny. Z kolei dzisiejsi eksperci Sky Sports, Gary Neville oraz Jamie Carragher pewnego razu o mało na boisku się nie pobili.
Wszyscy znamy również możliwości i kreatywność kibiców obu zespołów. Po tym, jak Liverpool stracił w zeszłym sezonie szanse na tytuł, fani Manchesteru United ułożyli baner z napisem „Giggs 13. Gerrard 0. MUFC 20 Times ”. Wszystko odnosiło się oczywiście do liczby zdobytych mistrzostw Anglii. Kibice Liverpoolu wcześniej podczas meczu na Old Trafford wywiesili transparent, w którym nabijali się z wyboru Davida Moyesa na trenera Czerwonych Diabłów.
Istnieje wiele animozji między tymi dwoma zespołami, jednak przed dwoma laty wydarzyła się rzecz wyjątkowa. Kapitanowie obu zespołów, a byli nimi Steven Gerrard i Nemanja Vidić, wypuścili w powietrze 96 balonów, a kibice obu zespołów pomogli im w obchodach rocznicy tragedii na Hillsbrough.
- Czas na teraźniejszość
Mamy więc do czynienia z dwoma największymi, najbardziej utytułowanymi i najzacieklej rywalizującymi zespołami w całej stawce angielskiej Premier League, co do tego nie ma żadnych wątpliwości. Mecz, który będzie rozegrany w niedziele, może niestety jednak nie mieć takiego wpływu na losy czołówki tabeli, jak miał wielokrotnie. Manchester United jest co prawda na trzecim jej miejscu, ale The Reds są dopiero dziewiąci.
To jednak nie będzie miało większego znaczenia, zresztą czy jest lepszy moment, by zacząć powrót na sam szczyt. Pora na Bitwę o Anglię, najważniejszy mecz sezonu w Premier League.
Obserwuj autora na twitterze!