menu

Dziennikarze Ekstraklasa.net typują nowy sezon Premier League

6 sierpnia 2015, 20:08 | Ekstraklasa.net

Do startu nowego sezonu Premier League zostało już tylko kilkadziesiąt godzin. Niedawno prezentowaliśmy wywiad z Rafałem Nahornym, teraz na pytania odpowiedzieli dziennikarze Ekstraklasa.net zajmujący się ligą angielską.

Najlepszy transfer (na tę chwilę)

Filip Błajet: Memphis Depay
Holender jest szybki, silny i swoim atletyzmem idealnie pasuje do Premier League. Moim zdaniem od pierwszej kolejki będzie ważną postacią Manchesteru i będzie mógł dawać wiele zarówno na skrzydle, jak i w ataku. Do tego trzeba pamiętać o świetnie bitych przez Holendra rzutach wolnych. Były gracz PSV ma szansę stać się szybko gwiazdą ligi i piłkarzem godnym numeru „7” na plecach (o ile rzeczywiście przejmie go po Di Marii).Niesamowitym wzmocnieniem będzie na pewno też Petr Cech, który może wnieść grę defensywy Arsenalu na jeszcze wyższy poziom.

Kevin Słomka:
Patrick Bamford (wypożyczenie z Chelsea do Crystal Palace) - najlepszy zawodnik ubiegłego sezonu Championship z pewnością zasłużył na podstawowe miejsce w zespole Premier League. Niestety w Chelsea "króluje" Diego Costa, a dodatkowo do zespołu dołączył Radamel Falcao. W takiej sytuacji Bamford nie miałby szans na regularną grę, więc najlepszym wyborem było wypożyczenie do innego zespołu BPL. Dla Crystal Palace z pewnością będzie on wartościowym zawodnikiem (pokazał to już w pierwszym meczu dla Orłów), a że potrafi strzelać również najlepszym udowodnił w zeszłym sezonie np. w meczu z Man City na Etihad. Czuję, że będzie jednym z najważniejszych ogniw Orłów.

Petr Cech - nadal w świetnej formie, jest niczym magnes na trofea, co z resztą potwierdził w dotychczasowych meczach w Arsenalu (w 3 spotkaniach zdobył 3 trofea). Cech może być "strzałem w dziesiątkę" Wengera, który w końcu wydaje się mieć drużynę na miarę poważnej walki o tytuł. Czeski golkiper jest w topie najlepszych bramkarzy Premier League, więc taki transfer, nie dość że jest hitem na papierze, to może być również hitem w rzeczywistości.

Morgan Schneiderlin - United zapłaciło za niego sporo, ale i w tym wypadku transfer ten może być hitem. Po znakomitym sezonie w Southampton, Schneiderlon zagra w europejskich Pucharach, dzięki czemu jeszcze bardziej będzie mógł się wykazać. Wydaje się, że w Manchesterze United potrzeba było świeżej krwii, bo drużyna potrzebuje sukcesu, a dotychczasowe wzmocnienia, w tym właśnie Schneiderlin, pozwalają myśleć, że Czerwone Diabły gnają naprzód.

Mariusz Lesiak: Petr Cech
Bardzo ciekawe transfery przeprowadził Liverpool. Nie gorzej na rynku transferowym zaprezentował się Manchester United, ale wydaje się, iż najrozsądniej zachował się opiekun londyńskiego Arsenalu Arsene Wenger, który zdecydował się zakontraktować doświadczonego i ogranego w Barclays Premier League Petra Cecha. Mimo całej sympatii do Davida Ospiny i Wojciecha Szczęsnego to właśnie na pozycji bramkarza Kanonierzy potrzebowali natychmiastowej roszady. Wiele mówiło się w ostatnich latach, że czegoś brakuje drużynie z Emirates Stadium – teraz wydaje się, iż w końcu mają to na co tak długo czekali.

Michał Kozera: Yohan Cabaye
Czym kierował się Francuz decydując się na taki ruch? Ja stawiam na osobę Alana Pardew i pokłosie decyzji zarządu „Orłów”, który powierzając klub w ręce ówczesnego trenera Newcastle, zaczęli projekt mający dać drużynie lepsze wyniki. Cabaye na swój transfer do tak dużego klubu jak PSG zapracował właśnie w barwach „Srok” i właśnie pod skrzydłami Pardew. Już teraz widać było wielki progres w grze zespołu, a jeśli Cabaye utrzyma swój najlepszy poziom, może stać się tym transferem, który da swojej drużynie najwięcej. Poza nim na dalszych miejscach warto wyróżnić Memphisa Depaya oraz Christiana Benteke.

Mateusz Decyk: Dimitry Payet
Postaram się być tutaj oryginalny i zwrócić uwagę wszystkich na transfer Dimitriego Payeta do West Hamu. Jest to jeden z tych piłkarzy, który ma za sobą fantastyczny sezon, jest w sile wieku i to był dla niego najlepszy moment na to, by przenieść się do silniejszej ligi. Wydaje mi się, że to ten format piłkarza, który spokojnie poradziłby sobie w klubie lepszym niż West Ham i właśnie dlatego moim zdaniem w tym sezonie Młoty mogą być ciągnięte za uszy przez tego zawodnika. Liczby mówią same za siebie. W barwach Marsylii, w poprzednim sezonie ten francuski pomocnik strzelił siedem bramek i zaliczył aż dwadzieścia jeden asyst! To imponujące liczby, a biorąc pod uwagę, że Payet od dłuższego czasu notuje progres umiejętności, to może to być rewelacja tej kampanii.

Damian Wiśniewski: Gerard Deulofeu
W Evertonie grał już w sezonie 2013/2014 i był wtedy jednym z wyróżniających się zawodników. The Toffees skończyli rozgrywki tuż za top 4, ostatnio nie było już tak dobrze. Powrót Hiszpana może znów ożywić ekipę Martineza, a i on sam ma coś do udowodnienia. W Sevilli nie grał na pewno tak często jak sam tego chciał – w lidze tylko dziesięć razy wychodził w pierwszym składzie. Obie strony muszą zrobić coś, by poprawić swoją dyspozycję, a Deulofeu pokazywał, że zwyczajnie pasuje do Evertonu.

Kandydat do miana czarnego konia

FB: Swansea City
Swansea imponuje mi od początku ich przygody z Premier League, a zGarry’m Monkiem walijska drużyna sukcesywnie się rozwija. Walijczycy mają swój styl, swój pomysł na grę, a poszczególni zawodnicy harmonijnie się rozwijają. Dodatkowo nie tylko udało się nie stracić żadnego z czołowych piłkarzy, ale także wzmocnić się chociażby Tabannou i Andrew Ayew. O ile pierwsza piątka wydaje się zarezerwowana dla wielkich, o tyle walka o 6 miejsce jest dla Łabędzi jak najbardziej realna.

KS: Stoke City
Bardzo ciekawe transfery, zyskali m.in. Afellay'a, van Ginkela czy Joselu. Nowi gracze dają perspektywę na lepsze granie i co za tym idzie - lepsze wyniki.

ML: West Ham United
Zbliżający się wielkimi krokami sezon ligowy może być przełomowy dla West Hamu United. Młoty co prawda zdecydowały się zatrudnić w roli menadżera Slavena Bilicia, który na chwilę obecną jest sporą niewiadomą, ale przeprowadzone tego lata transfery pozwalają kibicom londyńskiej drużyny patrzeć w przyszłość z dużą dozą optymizmu. Jak już jesteśmy przy roszadach w składzie to szczególną uwagę należy skierować w kierunku Dimitriego Payeta. 28-letni Francuz ze swoją wrodzoną umiejętnością kreowania niezliczonej wręcz liczby sytuacji podbramkowych może okazać się brakującym elementem i w ostatecznym rozrachunku być tak zwanym kluczem do sukcesu.

MK: Crystal Palace
Wspomniane wcześniej Crystal Palace. Wierzę, że są na fali, a ich ubiegłoroczny finisz był zaledwie przebłyskiem tego co nadchodzi. Klub z naprawdę dużym potencjałem i kilkoma zawodnikami, na których ligowi rywale powinni uważać. Okres przygotowawczy pod wodzą Alana Pardew powinien przynieść zgranie i przeniesienie na murawę wszystkich założeń trenera. Warto jednak zwrócić uwagę na kluby, które wyróżniają się liczbą wzmocnień: 9 nowych zawodników w Aston Villi i 7 w Stoke. Oba zespoły zyskać mogą na tym dużo, natomiast nie zdziwię się, jeśli „Garncarze” w tym sezonie definitywnie zerwą z łatką drewnianego zespołu.

MD: Newcastle United
Podobają mi się wzmocnienia jakich dokonała Aston Villa, ale nie chcę mi się wierzyć, by zespół pod wodzą Tima Sherwooda byłoby stać na walkę o europejskie puchary, dlatego postawiłbym na Newcastle. To prawda, że w poprzednim sezonie Sroki były zmuszone do walki o utrzymanie do samego końca, ale moim zdaniem było to wynikiem beznadziejnego zarządzania Carvera, który do wielkiej piłki jeszcze nie dorósł lub nie dorośnie nigdy. Pod wodzą Steve McClarena wszystko może ulec zmianie. Angielscy kibice nie wspominają najlepiej przygody tego doświadczonego trenera z reprezentacją Anglii, ale to człowiek, który niejednokrotnie pokazywał, co jest w stanie zrobić z zespołem średniej klasy. Nie zapominajmy, że po powrocie do elity ma sporo do udowodnienia.

DW: Newcastle United
Steve McClaren lekiem na całe zło? Przekonamy się. Szkoleniowiec, który swego czasu wykręcił świetny wynik z Middlsbrough, a potem zepsuł sobie reputację pracą w reprezentacji, został zatrudniony po ty, by ogarnąć cały bałagan w zespole z St. James Park. Po drodze potrafił zdobyć mistrzostwo z Holandii, ale nie dał rady awansować do Premier League z Derby. Sroki wciąż są całkiem dobre kadrowo, a pod okiem trenera, który ma sporo do udowodnienia, mogą odpalić.

Kandydat na frajera roku

FB: Mark Hughes
Co roku typuję Marka Hughesa, ze zmiennym szczęściem. Raz się udaje, raz nie. Czysta matematyka podpowiada, że tym razem trafię. Niby Walijczyk zmienia styl gry Stoke, ale powoli przesadza już z hiszpańską armadą. Laudrup próbował tak robić już w Swansea i szybko zakończył karierę z Premier League. Projekt „Stokelona” nie ma prawa wypalić. Czy Afellay, Joselu i Moha są w stanie zrobić to w zimny, poniedziałkowy wieczór w Stoke?

KS: Fabian Delph
Po swoich słowach o lojalności odchodzi do Man City w pogoni za pieniędzmi, zostawiając swe deklaracje daleko z tyłu. Prawdopodobnie większość sezonu przesiedzi na ławce i zapewne nie pokaże zbyt wiele.

ML: Jose Mourinho
Może jest to dość odważna propozycja, ale stawiam na Jose Mourinho. Oczywiście wiele może się jeszcze zdarzyć ze względu na wciąż otwarte okienko transferowe, ale na chwilę obecną to właśnie The Special One jest według mnie liderem tego wyścigu. Dlaczego? The Blues od dłuższego czasu kojarzeni są przede wszystkim z grą w destrukcji, ze świetnym przesuwaniem linii i zagęszczeniem najbardziej newralgicznych miejsc przed własną bramką. To były do tej pory ich największe atuty. W sezonie 2015/2016 mogą zostać one jednak wytrącone z rąk londyńczykom, ponieważ Portugalczyk lekko mówiąc przespał ostatnie tygodnie i na kilka dni przed startem ligi został z zaledwie pięcioma obrońcami w szerokiej kadrze, a na dodatek wciąż nie ma w tym gronie typowego... lewego obrońcy, który przede wszystkim operowałby lewą nową i potrafił precyzyjnie wrzucić w pełnym biegu. Na dłuższą metę takie rozwiązanie nie może przynieść nic dobrego i pokazały to bardzo dobitnie ostatnie lata. Defensywa to w Premier League podstawa, bez niej nie ma co liczyć na sukcesy w dłuższej perspektywie – o tym chyba Jose Mourinho zapomniał i może ponieść tego bolesne konsekwencje.

MK:
Słysząc ten tytuł mam przed oczami wyłącznie Brendana Rodgersa. Ale tak naprawdę może być nim każdy w lidze. Szanse na taki tytuł ma Louis van Gaal bo nie dość, że wzmocnił już dość bogaty środek pola Manchesteru United zamiast kluczowych pozycji, to m.in. z Depaya korzysta trochę wbrew piłkarskiej naturze swojego rodaka. Wciąż jednak daleko mi do typowania zwycięzcy tego tytułu.

MD: Brendan Rodgers/Asmir Begović
Zależy co rozumiemy przez stwierdzenie frajera roku. Moim zdaniem takowym może zostać Brendan Rodgers, który drugi sezon z rzędu wypuszcza swoją największą gwiazdę i próbuje ją zastąpić drogimi zawodnikami o nieporównywalnie niższej klasie. Wśród piłkarzy kimś takim może zostać… Asmir Begović. Sam skazał siebie na pozycję wiecznego rezerwowego w Chelsea, bo jeśli Petr Cech nie był w stanie przełamać hegemonii Courtois, to tym bardziej Bośniak nie ma na to szans. Decyzja o przejściu na Stamford Bridge jest tym bardziej frajerska, że wskutek bramkarskiej karuzeli, jaka powstanie po odejściu Davida De Gei z Manchesteru United, Begović mógłby liczyć na angaż podstawowego bramkarza w klubie grającym w europejskich pucharach.

DW: Vichai Srivaddhanaprabha
Nie potraficie wymówić tego nazwiska? Nic nie szkodzi, nie w tym rzecz. Tajski prezes Leicester postanowił zwolnić przed sezonem Nigela Pearsona i zastąpić go Claudio Ranierim. Trudno o bardziej absurdalny wybór – Włoch dopiero co prowadząc Grecję przegrał z Wyspami Owczymi, a teraz ma grać o utrzymanie w Premier League? To nie może skończyć się dobrze.

Który trener zostanie zwolniony jako pierwszy?

FB: Claudio Ranieri
Mówimy o facecie, który przegrał z Wyspami Owczymi, a kolejne posady dostaje na famie swojej pracy z przełomu wieków. Leicester i Pearson to była symbioza jak Batman i Robin, a połączenie Lisów i Ranieriego wygląda bardziej jak Spiderman i Venom. W roli szkodnika, psującego sezonu i zgarniającego sporą kasę, widzę tutaj przereklamowanego szkoleniowca rodem z Włoch.

KS: Roberto Martinez/Brendan Rodgers
Pierwszy wydaje się nie kontrolować swego zespołu i jeśli kilka pierwszych meczów pójdzie nie po myśli szkoleniowca, to może wylecieć. Drugi natomiast po słabiutkim sezonie ma sporą presję by odbudować morale Liverpoolu. Słaby początek będzie się zapewne równał ze zwolnieniem.

ML:
Nikomu nie życzę zwolnienia, tak więc podejdę do tego pytania troszkę inaczej i skupię się na menadżerach, którzy już od pierwszych spotkań będą musieli mieć się na baczności. W gronie szkoleniowców siedzących na "bardzo gorącej ławce" można wymienić bez najmniejszego zawahania Manuela Pellegriniego z Manchesteru City, Roberto Martineza z Evertonu, czy też Brendana Rodgersa z Liverpoolu. Swoją drogą nie zdziwiłbym się, gdyby Irlandczyk z Północy przeglądając się rano w lustrze zamiast siebie widział Juergena Kloppa.

MK: Dick Advocaat/Steve McClaren
Jeśli któryś z nich będzie zawodzić na początku sezonu. Mocno przyglądam się też beniaminkom – oni też mogą pożegnać się z trenerami. W Anglii mają przecież taki dziwny zwyczaj zwalniania trenerów nieco na zapas i nigdy nie wiadomo, z której strony i w którego trenera skierowany zostanie serdeczny kopniak.

MD: Roberto Martinez
Wydaje mi się, że będzie to Roberto Martinez, który nie dostał odpowiedniego wsparcia od zarządu jeśli chodzi o transfery, zresztą już w poprzednim sezonie był bliski utraty posady. Everton to klub mający ambicję na europejskie puchary, a do sezonu podchodzi praktycznie bez wzmocnień, bo przereklamowani Deulofeu i Cleverley nie są w stanie pociągnąć tego zespołu w górę tabeli. Wiele zależeć będzie od formy Mirrallasa i Lukaku, ale jak pokazała poprzednia kampania z formą Belgów bywa różnie.

DW: Manuel Pellegrini
Chilijczyk nie spełnił oczekiwań w poprzednim sezonie i jeśli teraz jego The Citizens nie zaczną z wysokiego C, to pewnie nie dokończy nawet pierwszej rundy. Innych kandydatów trzeba pewnie upatrywać wśród beniaminków.

Kogo Chelsea ma obawiać się najmocniej?

FB: Arsenalu
Mało tego, gdyby Wenger sprowadził napastnika światowej klasy, to Kanonierów stawiałbym na równi z The Blues. Tak to ekipę z północnego Londynu widzę tylko jako contendera, ale kiedy chłopcy Wengera mają zacząć wygrywać, jak nie teraz? Trio Oezil – Sanchez – Cech może poprowadzić kolegów do mistrzowskiego tytułu. Czeski bramkarz może być x-factorem, nadającym pewność defensywie w kluczowych momentach sezonu.

KS: Arsenalu
„Kanonierzy” wreszcie zbudowali mocny zespół i jeśli nie złapią ich kontuzje, a Wenger rozegra ten sezon mądrze, to powalczą o mistrza.

ML: samej siebie
Można przewrotnie powiedzieć, iż podczas rozpoczynającej się w sobotę kampanii Chelsea powinna przede wszystkim obawiać się… samej siebie. Już dawno bowiem w szeregach The Blues nie było tak wielu niewiadomych tuż przed startem ligowej rywalizacji.

MK: Swoich standardowych rywali – Arsenalu, Manchesterów United oraz City.
Typując jednego, wskazałbym na „Obywateli”, którzy przecież nadal są bardzo silnym zespołem, na dodatek wzmocnionym teraz przez Raheema Sterlinga. Jeśli Aguero ominą kontuzje a Sterlinga woda sodowa, to ten klub będzie jeszcze groźniejszy. United kontynuują plan wielkich zbrojeń, jednak fani wciąż mają niejedno „ale”. Strzelanie bramek zależy głównie od Rooneya, natomiast szczelna obrona od… Blinda i braku kontuzji. Na papierze nie jest aż tak kolorowo, ale to wciąż bardzo groźny klub, który już dobrze zna się z van Gaalem.

MD: Arsenalu
Mecz o Tarczę Wspólnoty pokazał, że forma jaką wypracowali sobie w końcówce sezonu wcale nie wygasła przez wakacje, a do zespołu dołączy przecież jeszcze Alexis Sanchez. Ogromnym wzmocnieniem jest przyjście Petra Cecha, a nie zapominajmy, że Kanonierzy w tym okienku nie wydali na transfery praktycznie niczego, mamy miesiąc do końca okienka, a kasa klubowa jest pełna. Wenger stoi przed życiową szansą utarcia nosa Mourinho i ciekaw jestem jak ją wykorzysta. Co do klubów z Manchesteru. Drużyna Pellegriniego wydaje się być mocno wypalona, a jeśli chodzi o Czerwonych Diabłów, to chyba jeszcze nie jest TEN sezon.

DW: Arsenalu
Dla mnie również są to „Kanonierzy”. Arsene Wenger nie osłabił składu, a sprowadził w końcu bramkarza, przy którym nie trzeba się obawiać, że zaraz „popisze się” jakąś nieporadną, niepewną interwencją. Petr Cech to marka sama w sobie, a w pozostałych formacjach Francuz ma w czym wybierać. Tacy piłkarze jak Alexis Sanchez, Mesut Oezil, Santi Cazorla będą straszyć nie tylko na papierze.

Obserwuj autorów na Twitterze:

Więcej o NOWYM SEZONIE PREMIER LEAGUE