menu

Dwie armie gwiazd walczyły na Stamford Bridge. Remis w starciu na szczycie Premier League (ZDJĘCIA, BRAMKI)

31 stycznia 2015, 20:23 | Grzegorz Ignatowski

Piłkarze Chelsea Londyn i Manchesteru City podzielili się punktami w meczu 23. kolejki Premier League. Gola dla przewodzących tabeli londyńczyków zdobył Loic Remy. Tuż przed przerwą wyrównał David Silva.

Zobacz bramki w relacji LIVE

Foto Olimpik/x-news

Kiedy na boisku na przeciwko siebie stają piłkarze Chelsea i Manchesteru City, to wielkie emocje są pewniejsze niż śmierć czy podatki. A przecież było coś jeszcze niż tylko zdrowa rywalizacja. Obecność Franka Lamparda w ekipie "The Citizens" podzieliła na dwie części fanów "The Blues". Jedni chcieli wykorzystać okazję, by podziękować mu za grę dla Chelsea, a drudzy nazywali go zdrajcą. Atmosfera była więc gorąca jeszcze przed pierwszym gwizdkiem sędziego.

Ale piłkarze zupełnie o tym nie myśleli. Dla nich liczyło się tylko jedno - zwycięstwo. Przez dłuższy czas nic ciekawego się jednak nie działo i na pierwsze emocje musieliśmy czekać do 24. minuty. Wówczas po błędzie Ivanovicia Milner podał do Aguero, ale ten w dobrej sytuacji przegrał pojedynek z Thibaut Courtoisem. Argentyńczyk nie miał dobrego dnia, bowiem kilka minut później fatalnie przestrzelił w znakomitej sytuacji. A skoro niewykorzystane sytuacje lubią się mścić, to niedługo po tym Chelsea wyszła na prowadzenie. Bohaterów było trzech. Pierwszym był Ivanović, który popisał się kapitalnym podaniem na skrzydło. Drugim był Eden Hazard. Rozpędzony Belg dośrodkował z pierwszej piłki i wyłożył ją jak na tacy trzeciemu z bohaterów - Loicowi Remy'emu, a ten z najbliższej odległości wpakował futbolówkę do siatki.

Radość londyńczyków nie trwała zbyt długo. Zaledwie cztery minuty później z prawego skrzydła dośrodkowywał Navas i Courtois zupełnie się pogubił. Piłka wpadła pod nogi Aguero, który natychmiast skierował ją w kierunku bramki. Tor jej lotu przeciął jeszcze David Silva i to właśnie na jego konto należy zapisać bramkę wyrównującą.

W drugiej połowie podopieczni Jose Mourinho powoli opadali z sił, a Portugalczyk nie miał zbyt dużych możliwości jeśli chodzi o zmiany, bowiem na ławce Chelsea oprócz Cahilla, Drogby i Cecha zasiedli tacy zawodnicy jak Nathan Ake, Isaiah Brown, Ruben Loftus-Cheek czy Andreas Christensen. Nic dziwnego, że City osiągnęło przewagę, ale Courtois stał się w drugiej odsłonie zaporą nie do pokonania. Świadczy o tym sytuacja z 56. minuty, w której Belg musiał interweniować po sprytnym strzale głową Fernandinho. Jednak fani zadawali sobie pytanie czy golkiperowi Chelsea wystarczy sił i koncentracji by wyręczać kolegów z obrony do końca spotkania?

Dwie godziny wtorkowych szaleństw z Liverpoolem mocno się odbijają na Chelsea. City dużo lepsi. − pisał na Twitterze Michał Zachodny.

W 77. minucie na boisku pojawił się Frank Lampard, co wywołało mieszane uczucia w kibicach Chelsea. Wszyscy doskonale pamiętali, że w poprzednim meczu między tymi drużynami to właśnie Lampard strzelił bramkę wyrównującą na pięć minut przed końcem spotkania. Tym razem legendarny pomocnik nie wpłynął na losy meczu. Goście mogli jeszcze przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść w 88. minucie, ale James Milner w dobrej sytuacji posłał piłkę obok bramki.

Ostatecznie mecz zakończył się remisem, który na pewno bardziej zadowala podopiecznych Jose Mourinho. Zdobyty punkt pozwolił utrzymać status quo w tabeli angielskiej Premier League, a przecież w składzie Chelsea zabrakło Diego Costy czy Cesca Fabregasa. Bez nich "The Blues" wyglądali bardzo słabo, co trafnie opisali dziennikarze na Twitterze. Mało tego, jeśli przed pierwszym gwizdkiem sędziego wysokie emocje w hicie Premier League były pewne jak śmierć i podatki, to teraz aktualne pozostają tylko te dwie ostatnie rzeczy, bo pojedynek pomiędzy Chelsea i Manchesterem City zwyczajnie nie zachwycił.

Żenująca druga połowa. Dla potencjalnego mistrza Anglii to ujma. Jedyny Matić godny ciepłego słowa - pisał na Twitterze Konrad Ferszter.

Zobacz bramki w relacji LIVE


Polecamy