menu

Czy sędzia Undiano Mallenco skrzywdził Real w Gran Derbi? [ANALIZA]

27 października 2013, 18:27 | Jakub Seweryn

El Clasico to wielki piłkarski spektakl, w którym występują warte setki milionów euro futbolowe gwiazdy. W spotkaniach Barcelony z Realem zawsze jest mnóstwo pięknych akcji, ogromnych emocji oraz bardzo często także sędziowskich kontrowersji. Nie inaczej było także i tym razem – postawa arbitra Undiano Mallenco wzbudziła negatywne reakcje przede wszystkim w obozie przegranych, Realu Madryt. Czy słusznie?

Barcelona w sobotni wieczór pokonała Real 2:1 po bramkach Neymara oraz Alexisa Sancheza, a także honorowym trafieniu Jese dla Królewskich. Strzelcy goli zeszli jednak na dalszy plan ze względu na osobę prowadzącego ten mecz sędziego Alberto Undiano Mallenco, który w Madrycie został uznany za główny powód porażki ekipy Carlo Ancelottiego. Choć międzynarodowy hiszpański arbiter nie ustrzegł się w tym pojedynku błędów, to oskarżanie go o ‘kradzież’ wydaje się być przesadzone. Przejdźmy jednak do argumentów.

Zacznijmy od żółtych kartek pokazanych przez sędziego z Nawarry, który zaczął mecz od dwóch napomnień dla Sergio Busquetsa oraz Sergio Ramosa. Oba przewinienia są bezdyskusyjne. Busquets wykonał spóźniony wślizg na nogi rywala, z kolei obrońca Realu w nieprzepisowy sposób nie pozwolił uciec z piłką mijającemu go Neymarowi. Te dwie kartki były o tyle ważne, że od razu określiły poziom tolerancji arbitra i na starcie zahamował zapędy piłkarzy obu drużyn, które w poprzednich Klasykach doprowadzały nie raz do haniebnych sytuacji. Miało to miejsce chociażby w meczu finałowym Pucharu Króla 2011 (wynik 1:0 dla Realu) prowadzonym przez Undiano Mallenco, który dosłownie kipiał brutalnymi i chamskimi zagraniami, prowokacjami oraz symulacjami z obu stron. Teraz sędziemu udało się utrzymać w ryzach zawodników, co na pewno jest jego sukcesem.

Kolejne kartki pokazane przez Undiano Mallenco także nie podlegają dyskusji. Wejście od tyłu Adriano na nogi Cristiano Ronaldo oraz trafiona nakładka Garetha Bale’a w kończynę Gerarda Pique nie mogły pozostać bez konsekwencji. W drugiej połowie z kolei ukarani zostali Marcelo i Khedira (za faule taktyczne kolejno na Messim i Inieście) oraz Cristiano Ronaldo (za protesty połączone z niewybrednymi określeniami wobec arbitra). W tym drugim przypadku sędzia nie chciał zaogniać sytuacji, choć bardzo wielu jego kolegów z Hiszpanii po usłyszeniu obraźliwych słów Portugalczyka ‘poczęstowałoby’ go kartką czerwoną. Proszę jednak nie uznawać braku tej kartki jako błędu arbitra, po prostu przedstawiamy hiszpańskie realia, na które nie mamy żadnego wpływu.

Wkraczając w kluczowe sytuacje kontrowersyjne, warto zaznaczyć, że kolejnym widocznym elementem taktyki prowadzenia zawodów przez arbitra było to, że nie chciał on w nie ingerować, dopóki nie miał nie 99, a 100% pewności, że należy to zrobić. Podsumowując – jeśli Undiano Mallenco miał jakiekolwiek wątpliwości, co do sytuacji dotyczącej karnego/czerwonej kartki, to zwyczajnie nie decydował się on na użycie gwizdka czy też kartek. Nie da się ukryć, że w jakiś sposób sprawiło to, że do końca spotkania na murawie panował spokój, a wszystkie żale wylewane były dopiero w obecności dziennikarzy. Nie ma bowiem nic wprowadzającego więcej nerwowości na boisku niż arbiter, który chce być głównym aktorem widowiska.

Pierwszą sytuacją (teoretycznie kontrowersyjną) jest zagranie piłki ręką przez Adriano w polu karnym Barcelony w pierwszej części gry. W tym przypadku interpretacja przepisów sędziego musi być jednoznaczna – karnego być nie powinno. Kiedy ręka jest ułożona całkowicie naturalnie przy wślizgu i jest ręką podpierającą ten wślizg, to zawodnik nie ma szans w takiej sytuacji na uniknięcie kontaktu ręki z piłką. Piłkarze, chcą czy nie chcą, ręce mają i nie mogą się ich pozbyć, a sędzia w takim przypadku nie tyle nie powinien, co nie ma prawa odgwizdać rzutu wolnego lub karnego. Undiano Mallenco się nie pomylił, a kto uważa inaczej, to powinien jak najszybciej douczyć się z piłkarskich paragrafów.

O ile ta sytuacja jest jednoznaczna, to kolejna już niekoniecznie. Chodzi o faul Sergio Ramosa na Andresie Inieście w pierwszych minutach drugiej połowy. Hiszpan już wcześniej był ukarany przez sędziego kartką, a jego przewinienie na koledze z reprezentacji również na takową się kwalifikowało. Ramos, co ma często w zwyczaju, po prostu się zagotował i podjął zupełnie niepotrzebne ryzyko, atakując gracza Barcelony bez żadnych szans na zagranie futbolówki. Piłkarzowi Realu jednak tym razem się upiekło i to był pierwszy poważny błąd arbitra, od którego tak naprawdę powinno się zacząć wszelkie gdybanie na temat dalszych losów spotkania (a nie od spięcia na linii Mascherano – Ronaldo). Czym była spowodowana taka decyzja sędziego? Ciężko powiedzieć. Arbiter był w tej sytuacji bardzo dobrze ustawiony, musiał świetnie widzieć to bezsensowne kopnięcie Ramosa, ale najwyraźniej zdecydował się jeszcze odpuścić reprezentantowi Hiszpanii, a to był błąd.

Kolejne zdarzenie miało miejsce w 53. minucie i dotyczyło starcia Pepe z Ceskiem Fabregasem w szesnastce Realu. Tuż po zgraniu piłki do kolegi, zawodnik Barcelony zostaje nadepnięty w okolice stopy i kostki przez swojego przeciwnika. Jedenastka o tyle niepozostawiająca wątpliwości, co bardzo trudna do dostrzeżenia ze względu na to, że faul jest bardzo subtelny, a rzecz dzieje się już po zagraniu piłki przez pomocnika gospodarzy, podczas gdy w okolicach piłki znajduje się w tym momencie około dziesięciu zawodników. Niemniej jednak, karny dla Barcelony powinien zostać podyktowany, choć na pewno spotkałoby się to z głosami sprzeciwu.

Na koniec oczywiście pozostaje ostatnia, ale najczęściej przytaczana przez obóz Realu Madryt sytuacja. Postawmy sobie sprawę jasno - Javier Mascherano faulował Cristiano Ronaldo w polu karnym Barcelony na 20 minut przed końcem meczu. Portugalczyk był minimalnie szybszy od Argentyńczyka, przez co zamiast przepisowego zagrania ‘barkiem w bark’ mieliśmy do czynienia z pchnięciem w plecy rozpędzonego rywala, co już jest absolutnie wystarczającym powodem do przerwania gry. W dodatku, Mascherano bezsprzecznie pozbawił swojego przeciwnika klarownej sytuacji do zdobycia gola i jeśli jest decyzja o jego faulu, to oprócz jedenastki dla Realu Argentyńczyk powinien zostać wyrzucony z boiska. Co jednak zmyliło nieco Undiano Mallenco? Jest to z pewnością łatwość, z jaką przewrócił się Cristiano Ronaldo w starciu ze znacznie słabiej zbudowanym przeciwnikiem. Portugalczyk, gdy tylko poczuje najmniejszy kontakt przeszkadzający mu w kontynuowaniu akcji, nawet nie próbuje tego robić i pada na ziemię. To nie pomaga sędziemu w dobrej ocenie sytuacji, podobnie zresztą jak zdarzenie ze środy i symulka uderzenia w twarz przez Giorgio Chielliniego w ostatnim meczu pucharowym z Juventusem, po którym stoper Juve musiał niesłusznie opuścić boisko. Zawodnicy wyolbrzymiający przewinienia na własnej osobie bardzo często padają ofiarą własnego zachowania w sytuacjach, kiedy rzeczywiście są faulowani, ale to nie zmienia faktu, że arbiter popełnił błąd i powinien był podyktować rzut karny dla Realu w sobotni wieczór.

Podsumowanie

Undiano Mallenco nie ustrzegł się błędów w sytuacjach, które mogły odmienić losy meczu. Biorąc pod uwagę jednak chronologię zdarzeń oraz to, że arbiter mylił się w dwie strony, sporym nadużyciem jest mówienie o tym, że skrzywdził on zespół Realu Madryt. Z obiema drużynami łączą się jednak środowiska, którym nie tyle zależy na obiektywnej ocenie zdarzeń, co przekonaniu wszystkich o tym, że sędziowie sprzyjają rywalowi. Nie mam wątpliwości, że gdyby wynik wczorajszego meczu był niekorzystny dla Barcy, a korzystny dla Realu, to znacznie głośniej byłoby o nadmiernej łasce dla Sergio Ramosa i braku karnego na Fabregasie niż o starciu Ronaldo z Mascherano.

Trzeba jednak umieć się w tym wszystkim odnaleźć i rzetelnie stwierdzić, że arbiter z Nawarry, choć popełnił błędy (co się zdarza człowiekowi), to jednak nie wypaczył ostatecznie wyniku meczu i poprzez umiejętność utrzymania jednakowych kryteriów oceniania zagrań obu drużyn, zachował kontrolę nad spotkaniem do samego jego końca. Wyjątkiem była postawa Cristiano Ronaldo, ale jego frustracja była spowodowana w głównej mierze jego słabą dyspozycją dnia, połączoną z ogromną odpowiedzialnością na barkach Portugalczyka. Mamy nadzieję, że wielu kibicom rozjaśniliśmy nieklarowne sytuacje z tego pojedynku, a część fanów, uważających się za pokrzywdzonych po sobotnim El Clasico, przekonaliśmy, że może jednak warto się skupić na formie piłkarskiej ich podopiecznych oraz decyzjach szkoleniowych trenera, równie kontrowersyjnych jak te podejmowane na murawie przez Undiano Mallenco.


Polecamy