Bez błysku, ale zwycięsko - Legia w finale Pucharu Polski
Przy Łazienkowskiej obyło się bez niespodzianki. Legia pokonała Arkę 2:1 i awansowała do finału Pucharu Polski. Bramki dla gospodarzy strzelali Nacho Novo i Janusz Gol. Honorowego gola dla Arki strzelił Piotr Kulkis. Goście walczyli dzielnie, momentami nawet przeważali, ale w końcowym rozrachunku górą byli warszawianie.
fot. sylwester wojtas
Po wyjazdowym zwycięstwie 2:1 w pierwszym spotkaniu, Legia była w komfortowej sytuacji przed rewanżem. Mecz w Warszawie miał tylko dopełnić formalności. Arka z kolei mogła zagrać na luzie. – Nie jesteśmy bez szans na awans. Nie mamy nic do stracenia. Tym bardziej, że gramy z liderem T-Mobile Ekstraklasy. Mam nadzieję, że na tle gospodarzy uda nam się zaprezentować pełnię naszych możliwości – zapowiadał przed meczem pomocnik Gdynian, Piotr Kuklis.
Maciej Skorża zachowywał olimpijski spokój. – W tej chwili mecz z gdyńskim zespołem jest dla nas najważniejszym w sezonie, dlatego zrobimy wszystko, aby dyktować warunki i wygrać to spotkanie. Na pewno nie zlekceważymy rywala. W tym momencie sezonu żadna tego typu wpadka nie ma prawa się wydarzyć – studził nastroje trener Legii.
Skorża wystawił przeciw Arce niemal najsilniejszą jedenastkę. Niemal, bo na ławce zasiedli Miroslav Radović i Danijel Ljuboja, a poza kadrą meczową znalazł się Rafał Wolski. Zagrali za to narzekający na drobne urazy Michał Żewłakow i Dušan Kuciak. Eksploatowanie doświadczonego stopera okazało się błędem, bo Żewłakow musiał opuścić boisko już po kwadransie. Zmienił go Kucharczyk, a Vrdoljak zajął pozycję stopera.
Nowe ustawienie okazało się szczęśliwe, bo już po kilku minutach gospodarze prowadzili 1:0. Prawą stroną przedarł się Ismael Blanco, a jego podanie wykorzystał Nacho Novo. To pierwsza bramka doświadczonego Hiszpana w barwach Legii. Pod nieobecność Serbów Radovicia i Ljuboi ton grze warszawian nadawał właśnie latynoski duet. Obaj byli bardzo aktywni, mieli swoje okazje strzeleckie, ale do przerwy wynik nie uległ zmianie.
Mimo strat (1:3 w dwumeczu) Arka wyszła na drugą połowę z dużą determinacją. Bramce Kuciaka zagroził najpierw Piotr Tomasik, który prawie zaskoczył słowackiego bramkarza dośrodkowaniem z rzutu wolnego. Chwilę później było już 1:1. Wrzutkę Kowalskiego przedłużył Nwaogu, a celnym strzałem wykończył akcję Kulkis. Aby doprowadzić do dogrywki, goście potrzebowali jeszcze jednej bramki.
Legioniści wyraźnie stanęli, nie potrafili przełamać solidnej defensywy zespołu Petra Nemeca. Większość ich akcji była rozbijana w okolicach 20 metra przed bramką rywali. Trener Skorża dokonał dwóch zmian. Jednej wymuszonej (kontuzjowanego Kucharczyka zastąpił Radović), drugiej taktycznej (Ljuboja wszedł za niewyraźnego w drugiej połowie Blanco). Obraz gry znacząco się jednak nie zmienił.
Przez długi czas żadna z drużyn nie potrafiła postawić kropki nad „i”. Dominowała Arka, ale to Legia miała lepsze okazje na strzelenie bramki. Janusz Gol z pięciu metrów trafił jednak wprost w bramkarza. Tuż przed upływem regulaminowego czasu gry pomocnik Legii zrehabilitował się za zmarnowanie doskonałej szansy. Z lewej strony dośrodkowywał Novo, piłkę zgrał jeszcze Żyro, a Gol wpakował ją do bramki z najbliższej odległości. Przypieczętował tym samym kwestię awansu warszawskiej drużyny do finału Pucharu Polski.
Radość z wygranej zmąciła nieco postawa warszawskich kibiców. W ramach protestu przeciwko zachowaniu ochrony przed meczem z Ruchem (ultrasom nie pozwolono wnieść na stadion przygotowanej wcześniej oprawy, do nieprzyjemnych zdarzeń dochodziło też podczas wpuszczania kibiców na trybuny) długimi momentami nie prowadzono dopingu, a najpopularniejszym hasłem były wyzwiska pod adresem ITI, policji i dyrektora ds. bezpieczeństwa Bogusława Błędowskiego. W pierwszej połowie przerwano też mecz, gdy na trybunach odpalane były materiały pirotechniczne.
Bez względu na atmosferę panującą na trybunach, to Legia zmierzy się w finale Pucharu Polski z Ruchem. Czy, tak jak w meczach ligowych (1:0 na wyjeździe i 2:0 u siebie), górą będą „Wojskowi”? Przekonamy się 24 kwietnia. Jedno jest pewne – w Kielcach na pewno nie zabraknie emocji.
Legia Warszawa - Arka Gdynia 2:1 - czytaj zapis naszej relacji na żywo!
Gole: Nacho Novo 23', Janusz Gol 89' - Piotr Kuklis 51'
Żółte kartki: Novo - Kuklis, Kasperkiewicz, Jarun
Sędzia: Paweł Gil (Lublin) Widzów: 14221
Legia: Dusan Kuciak - Artur Jędrzejczyk, Michał Żewłakow (17' Michał Kucharczyk; 55' Miroslav Radović), Dickson Choto, Jakub Wawrzyniak - Nacho Novo, Jakub Rzeźniczak, Ivica Vrdoljak, Janusz Gol, Michał Żyro - Ismael Blanco (65' Danijel Ljuboja)
Arka: Maciej Szlaga - Damian Krajanowski, Wallace, Omar Jarun, Marcin Bochenek - Jakub Kowalski (70' Bartosz Flis), Tomasz Jarzębowski (64' Radosław Pruchnik), Piotr Kasperkiewicz, Piotr Kuklis, Piotr Tomasik (66' Marcin Radzewicz) - Charles Nwaogu