Europa rozgryzła Rosję
Jeszcze nie tak dawno temu rosyjskie kluby szturmem zdobywały europejskie salony. Przykładem tego skoku jakościowego były CSKA Moskwa i Zenit Sankt Petersburg, które zdobywały Puchar UEFA. Jednak tegoroczna kampania wcale do takich różowych nie należy.
To i tak jeszcze delikatne określenie na to, co "wyprawiają" drużyny z Rosji. W tym sezonie dostają tęgie baty od Zachodu. Czyżby mit ogromnych pieniędzy i bogatych właścicieli nie wpływał już w takim stopniu na kluby z najlepszych europejskich lig?
Buntownicy
Do ligi rosyjskiej nie napływają już tak znani piłkarze jak dawniej. Wyjątkiem miał być Zenit, który zakupił, wydając fortunę, Brazylijczyka Hulka i Belga Witsela. Jednak ta polityka transferowa nie przyniosła efektów. W szatni nastąpiła konsternacja czy nawet złość. która miała związek z kilkukrotnie większymi pensjami dla tych piłkarzy, w porównaniu z miejscowymi. Taki Aleksandr Kierżakow i Igor Denisov zbuntowali się przeciwko właścicielom i oskarżyli ich o psucie relacji w drużynie przez nieproporcjonalne do innych pensje nowych piłkarzy.
- Jeśli Hulk i Witsel byliby na poziomie Messiego i Ronaldo, to bym nie protestował. Tu nie chodzi o pieniądze, ale o szacunek - stwierdził Denisov. Za to zostali przesunięci do rezerw, co tłumaczono... złym wpływem na drużynę. Nawet Luciano Spalletti twierdzi, że coś jest na rzeczy. - Rzeczywiście mamy dość napiętą sytuację w drużynie. Odpowiada za to kilku piłkarzy - sugeruje trener. Zenit już nikogo nie straszy swoją nazwą, bo jak inaczej tłumaczyć kompromitujące porażki ekipy, która miała zawojować LM? Nawet uważany za będący w kryzysie Milan zdołał wygrać na wyjeździe z mistrzem Rosji. A Malaga? To dopiero była heca, jak oszczędzająca na wszystkim drużyna z Hiszpanii zdobyła na nich 4 punkty. Przedstawiciele Zenitu muszą się więc zastanowić, czy własną chciwością na sukcesy nie zepsuli sobie dobrej ekipy.
Frajerskie punkty
W Moskwie wszystko było jeszcze w porządku, ale już po meczach eliminacyjnych LM, gdzie Spartak tylko minimalnie okazał się lepszy od Fenerbahce, można było zaobserwować symptomy kryzysu. Styl podopiecznych Unaia Emeryego był irytujący. Ileż to razy piłkarze ze stadionu Łużniki, mimo korzystnego rezultatu, potem jak nikt inny potrafili frajersko przegrać. Szczególnie w Lidze Mistrzów, z czego skorzystała Barcelona i Celtic Glasgow. Potem już porażki z Benficą i w Szkocji, gdzie było konkretnie widać, jakim respektem darzą rosyjskie "potęgi" kluby z Zachodu. Tabela nie kłamie. Wicemistrz Rosji jest ostatni w swojej grupie z 5 porażkami. Więc trudno się dziwić, że hiszpańskiego trenera wyrzucono z posady. - Właściciele klubu zdecydowali, że Unai Emery nie będzie dłużej trenerem Spartaka Moskwa. We wtorek, bądź poniedziałek podejmiemy decyzję, co będzie dalej - powiedziano na konferencji prasowej, gdzie dziennikarze skomentowali to oklaskami.
Kiepskie CSKA
Liderem w tabeli rosyjskiej ligi jest CSKA Moskwa. Jednak to tylko zamazuje obraz jej poczynań na europejskiej arenie. W Lidze Europejskiej lepszy okazał się AIK Sztokholm, który potrafił odrobić jedną bramkę i wygrać na wyjeździe. Bramkę na wagę awansu Szwedzi strzelili w 95. minucie meczu. To idealnie prezentuje, że liga rosyjska już nie jest taką potęgą w Europie, jaką budowano tam przez wiele sezonów. Drużyny nie potrafią grać na przyzwoitym poziomie przez większość rozgrywek. Nawet dobrze radzący sobie w Rubin Kazań, który w Lidze Europejskiej wygrywa większość meczów, w kraju trochę odstaje od najlepszych. Warto również zaznaczyć, że grupa w której występuje nie jest specjalnie wymagająca. Inter Mediolan wyraźnie nie koncentruje się na tych rozgrywkach, a Partizan czy Neftczi to przeciętniacy.
Wyjątek Machaczkały
Jedynym wyjątkiem jest Anży Machaczkała. Klub dobrze sobie radzi w Lidze Europejskiej, w której nie tylko pokonał na wyjeździe 5:0 przyzwoity Alkmaar. Również na własnym stadionie ograł 1:0 angielski Liverpool. Na dodatek na krajowym podwórku jest chwalony za efektowny styl i walczy o tytuł.
Rosjanie mają kryzys swojej ligi, która już nie przyciąga zagranicznych, liczących się piłkarzy. Jest to produkt ładnie opakowany ale pod względem sportowym już nie tak znaczący w Europie.
Źródło: Wprost, Igol.pl