"Gramy u siebie!", czyli wokół meczu Polska - Ukraina [ZDJĘCIA, WIDEO]
Spotkanie Polska – Ukraina będzie wspaniałym wspomnieniem dla wszystkich kibiców, którzy mieli okazję być we wtorkowe popołudnie na Stade Velodrome. Piękna pogoda, bardzo przyjazna atmosfera między fanami obu reprezentacji i przede wszystkim zwycięstwo naszej drużyny narodowej – Marsylia stała się dziś bardzo ważnym miejscem na mapie futbolowych przeżyć polskiego kibica.
fot. Bartek Syta / Polska Press
fot. Bartek Syta / Polska Press
fot. Bartek Syta / Polska Press
fot. Bartek Syta / Polska Press
fot. Bartek Syta / Polska Press
fot. Bartek Syta / Polska Press
fot. Bartek Syta / Polska Press
fot. Bartek Syta / Polska Press
fot. Bartek Syta / Polska Press
fot. Ariel Schalit
fot. Bartek Syta / Polska Press
fot. Bartek Syta / Polska Press
fot. Bartek Syta / Polska Press
fot. Bartek Syta / Polska Press
fot. Bartek Syta / Polska Press
fot. Bartek Syta / Polska Press
fot. Ariel Schalit
Miasto już dwa dni przed meczem zaczęło zapełniać się Polakami. W porcie w Marsylii coraz częściej słychać było polską mowę. Nie wszyscy spacerowali po ulicach miasta w biało-czerwonych barwach, ale mimo to napływ Polaków był łatwo dostrzegalny.
Dzień przed meczem kibice przechadzali się wybrzeżem, robili sobie zdjęcia przy hotelu Polaków i śpiewali „narodowe” pieśni. Część kibiców spała przy samym morzu w wypożyczonych w Polsce kamperach. Pojazdy obwieszone były polskimi flagami i mocno rzucały się w oczy.
Wtorkowy ranek zwiastował dobrą pogodę do kibicowania. Niebieskie prawie całkowicie pozbawione chmur niebo, dosyć wysoka choć znośna temperatura sprzyjały przebywaniu na powietrzu i chłonięciu atmosfery wielkiego piłkarskiego wydarzenia.
A ta rosła z każdą godziną. Kibiców na rondzie Prado przybywało, a razem z nimi śpiewów i śmiechu. Humory polskim fanom bardzo dopisywały. Ukraińcom, z powodu ich sytuacji w grupie, może mniej, ale żaden kibic w żółto-niebieskiej koszulce nie odmówił Polakowi wspólnego zdjęcia. Trzy godziny przed rozpoczęciem meczu policja i żandarmeria zamknęły rondo, na które momentalnie wysypała się rzesza biało-czerwonych kibiców. Jedną z ulic odchodzących od ronda przejechał nasz Mitsubishi Outlander GOL24.pl - przystrojony w nasze narodowe barwy, z podekscytowanymi kibicami wychylającymi się z okna i z muzyką „Polska Biało-czerwoni” lecącą z głośników. Nasz pojazd wywołał wielką furorę. Obserwujący naszą przejażdżkę kibice zaczęli wyciągać telefony i aparaty, żeby zrobić zdjęcia i nakręcić krótkie filmy. Nie było końca śpiewów – atmosfera robiła się coraz bardziej meczowa.
Stade Velodrome, choć niewypełniony do ostatniego miejsca (było sporo wolnych miejsc, szczególnie w górnych okolicach sektorów), akustycznie jest obiektem rewelacyjnym. Polacy, którzy byli w zdecydowanej przewadze liczebnej (porównując liczbę Ukraińców na ulicach i na trybunach), mogli wykorzystać jakość stadionu Marsylii. Ich śpiewy niosły się z pełną siłą po całym obiekcie. Dopingowanie na takim stadionie to sama przyjemność.
„Polska Biało-czerwoni”, „Biało-czerwone to barwy niezwyciężone”, „My chcemy gola” i przede wszystkim „Gramy u siebie” – takie pieśni niosły się po trybunach Velodrome. Przewaga Polaków pod względem dopingu była miażdżąca, ale ukraińskich fanów było też o wiele mniej niż polskich. Na trybunach tradycyjnie wisiało mnóstwo flag – „Grubasy Łódź”, „Foto Higiena”, „Tczew.pl” i wiele, wiele innych.
Momentem kulminacyjnym wtorkowego spotkania była oczywiście bramka Kuby Błaszczykowskiego. W większości biało-czerwony stadion eksplodował. JEEEEEST! – krzyknęli polscy kibice. Na trybunach za bramką Ukrainy odpalono dwie race. Gol dodał fanom reprezentacji Polski im jeszcze więcej motywacji do dopingu. Za chwilę słychać było „Jeszcze jeden” i znów „Gramy u siebie”. 20 minut przed końcem polscy kibice zaczęli kręcić szalikami, a 5 minut później odśpiewali „Mazurka Dąbrowskiego”. Atmosfera była idealna. Nic nie mogło jej popsuć.
Zwycięstwo Polaków dające awans do fazy pucharowej Euro 2016 polskiemu kibicowi smakuje wybornie. Szczególnie temu, który przebywa właśnie w słonecznej Marsylii. Warunki na francuskim wybrzeżu są idealne do dopingowania i świętowania wygranej. Dlatego „polska” część Marsylii we wtorkową noc spać nie poszła…