Maciej Iwański z Doha, "Zza kulis mundialu": Maroko w półfinale, czyli jak się buduje. I jak kibice świętowali w Katarze tuż po awansie
W Doha mieszka na stałe kilkanaście tysięcy Marokańczyków, dlatego już chwilę po końcowym gwizdku ulice zalały auta z flagami tego państwa, a radość manifestowana była kakofonią klaksonów. Katar nie przywykł do takich manifestacji, więc przygląda się tej historii z ciekawością.
fot. Pawel Relikowski / Polska Press
Jeszcze nigdy, do sobotniego wieczora, afrykańska reprezentacja nie wyszarpała sobie prawa gry w półfinale mistrzostw świata. Marzył Kamerun w 1990, Senegal w 2002 roku i Ghana. W tym ostatnim przypadku zaklinano rzeczywistość i przed meczem z Urugwajem powtarzano, że po to Afryka zorganizowała mundial, by się tego sukcesu doczekać. Błąd. Trzeba było jeszcze dwunastu lat i szalonego wizjonera, który udowodnił, że opowieści o mozolnym procesie budowy reprezentacji nie bronią się wobec tego, co zaproponował Walid Regragui.
47-latek wygrał kilka miesięcy temu afrykańską Ligę Mistrzów z Wydad AC i na konferencji pomeczowej krzyczał, że nie liczy się jakość (za jej brak był krytykowany), tylko zwycięstwo. Niby czerpie z Guardioli i Ancelottiego, ale w Katarze najwięcej widać ręki także podziwianego przez niego Simeone. Afryka potrzebowała trenera ze swojego kontynentu, choć urodzonego i piłkarsko ukształtowanego we Francji, by pokonać wcześniejsze bariery.
Jak działa myślenie w jednym kierunku
Regragui zjednoczył nie tylko zespół, ale cały kraj. Prosił, by wierzyli. Tłumaczył, że gdy wszyscy myślą w jednym kierunku, to zmienia lot piłki. I niech teraz ktoś wytłumaczy jemu i oszalałym kibicom Maroka, że to nie działa i to nie tak. I że jak grasz z silniejszym od siebie, to masz się bać i czekać na porażkę…
Kilku marokańskich piłkarzy stworzyło sobie kariery. Nie ma siły, by co najmniej trzech czy czterech nie podpisało latem kontraktów z bardzo silnymi klubami. Nie myślą o tym teraz. Po meczu strefę wywiadów zalała ich nieopisana radość, kontrastująca z niegodnym pożegnaniem z wielką piłką Pepe.
Portugalski obrońca pomstował na sędziego, twierdząc, że byliśmy świadkami spisku. Rzekomo argentyński arbiter miał „holować” łatwiejszego dla Argentyny rywala. Szkoda tylko, że ten specjalista od gry w obronie nie docenił, że Maroko jest pierwszą reprezentacją w historii, która awansowała do najlepszej czwórki bez starty gola strzelonego przez przeciwnika. Bono raz wyciągał piłkę z siatki, ale było to po strzale samobójczym.
Łzy Ronaldo zapiszą się w historii mundiali
Odpadł z mundialu Cristiano i jego łzy, gdy samotnie schodził w tunelu po ostatnim gwizdku zostaną w historii piłkarskich mistrzostw świata. Posadzony na ławce przez Fernando Santosa w meczu 1/8 finału, tak samo patrzył z boku na gola En-Nesyriego, który rozstrzygnął rywalizację na Al Thumam Stadium. Kończy, co niesłychane, bez gola w fazie pucharowej rywalizacji o puchar świata. Nie będzie wielkiego finału między nim, a Messim na ich zejście z największej piłkarskiej sceny...
Mundial buduje piłkarzy, buduje drużyny. One same jednak nie potrzebują wcale czasu, tylko odpowiedniego trenera, co udowodnił marokański selekcjoner, który zagrał przed turniejem w Katarze tylko trzy mecze, ale zespół pokonuje europejskich rywali, aż miło. I dziś nikt nie wykluczy, że wywalczy sobie miejsce w spotkaniu o złoto.
Maciej Iwański
Komentator TVP Sport