menu

Smuda zakończył dwuipółletnią selekcję

28 maja 2012, 07:56 | Z Lienz Paweł Kucharski/Polska The Times

Dwuipółletnia selekcja definitywnie zakończona. 33 oficjalne mecze towarzyskie, dziesiątki zgrupowań, i setki treningów wyłoniło kadrę reprezentacji Polski na długo wyczekiwany turniej Euro 2012. Wczoraj trener Franciszek Smuda skreślił trzy ostatnie nazwiska. W mistrzostwach Europy nie zagrają Tomasz Jodłowiec, Kamil Glik i Michał Kucharczyk.

- To najtrudniejszy moment dla trenera. O każdym zawodniku rozmawiałem ze sztabem szkoleniowym i Kubą Błaszczykowskim (kapitan zespołu - przy. PK). Nie chciałem, żeby piłkarze o mojej decyzji dowiedzieli się najpierw od dziennikarzy, a dopiero potem ode mnie - zaznaczył na wczorajszej konferencji prasowej narodowy, który o wszystkim miał powiedzieć na wspólnym obiedzie. Ale dziennikarze już wcześniej mieli swoje typy i wiedzieli do kogo podejść na porannym treningu. Jak się później okazało trafili w dziesiątkę.

Decyzja Smudy zadowolić powinna Andrzeja Juskowiaka. Były reprezentant Polski już kilka dni temu skrytykował powołanie do kadry Kucharczyka. - Michał grał słabo i bardzo często był zmieniany w Legii, nawet w przerwie meczów. Trudno oczekiwać, że pokaże coś lepszego na poziomie reprezentacyjnym - analizował „Jusko”. Mimo że piłkarz Legii na Euro nie zagra, był wdzięczny Smudzie. - Michał zachował się super. Podziękował za możliwość bycia z nami, powiedział, że sprawiło mu to dużo przyjemności - zdradził selekcjoner.

Odesłanie do domu Kucharczyka dziwić nie może, ale kilka wątpliwości pojawiło się przy Gliku, który ma za sobą udany sezon we włoskiej Serie B - razem z Torino wywalczył awans do najwyższej klasy. Ale w reprezentacji tak dobrze nie było. Po raz ostatni 24-letni obrońca w biało-czerwonych barwach zagrał 6 września 2011 roku w meczu z Niemcami (2:2). I choć w Lienzu harował jak każdy inny, to licznik występów nawet nie drgnął.

- Mecze w Klagenfurcie nic nie zmieniły w mojej ocenie piłkarzy. Przez dwa i pół roku analizował ich wszystkich, wiem jaki posiadają umiejętności. Wiem też, że dla niektórych siedzenie na ławce rezerwowych czy trybunach może być nieprzyjemne - tłumaczył wczoraj selekcjoner, który tym samym potwierdził dlaczego wolał postawić w kadrze na młodego Marcina Kamińskiego, a nie na Glika.

Ten ostatni również wydawał się pogodzony ze swoim losem. - Jakakolwiek nie byłaby decyzja trenera, to przyjmę ją z wielkim spokojem. Jeśli nie będzie mnie w kadrze na Euro, to będę już myślał o kolejnym sezonie. Czekają nas ciekawe i fajne rozgrywki w Serie A - powiedział przed południem.

Glik to nie jedyny środkowy obrońca, który tuż przed turniejem stracił miejsce w kadrze. Kolejnym jest Tomasz Jodłowiec. To podobny przypadek do Kucharczyka. Jodłowiec ma bowiem za sobą bardzo przeciętny sezon, a jego powołania można traktować trochę jako alibi na to, że w polskiej ekstraklasie też można znaleźć graczy na reprezentacyjnym poziomie.

Zresztą, nie ma co chyba przywiązywać olbrzymiej walki do tego, kto przegrał rywalizację o 22 czy 23 miejsce w kadrze. Jest wielce prawdopodobne, że w czasie turnieju na boisku wyjdzie 15, może 16 zawodników.

Wczoraj nasi piłkarze odbyli ostatni trening w Lienzu. Dziś po południu wylądują w Warszawie. Do środy wszyscy będą mieć wolne. Ale nie Smuda. - Jadę do domu tylko po to, żeby przepakować walizkę. Od razu wracam do stolicy, do dalszej pracy - zapowiedział Smuda.

Czytaj także:
Znamy już pełną kadrę Polaków na Euro. Poznaj wszystkich wybrańców Smudy!

Z Lienz Paweł Kucharski / Polska The Times, Gazeta Wrocławska


Polecamy