menu

Euro 2016. Walia w półfinale, Smoki pożarły Czerwone Diabły

2 lipca 2016, 07:57 | aip24

Z piekła do nieba, od 0:1, do 3:1 i kolejna niespodzianka. Nie faworyzowana Belgia, a niedoceniana Walia będzie rywalem Portugalii w półfinale Euro 2016.

-Tym razem to koledzy Bale'a wystąpili w głównych rolacha
-Tym razem to koledzy Bale'a wystąpili w głównych rolacha
fot.

Po tym meczu chyba już nikt nie ma wątpliwości, że Walia to nie tylko Gareth Bale. Skrzydłowy Realu Madryt wprowadził swój zespół do ćwierćfinału strzelając i asystując. W piątek na Stade Pierre-Mauroy w Lille odpowiedzialność za wynik wzięli jednak na siebie jego koledzy. W eliminacjach Euro 2016 Walia pokonała w Cardiff Belgię 1:0, a tamto zwycięstwo pozwoliło jej piłkarzom wznieść się na wyższy poziom jako zespół. - Dało nam wiarę, że potrafimy wygrywać nawet z europejskimi potentatami - podkreślał przed meczem Bale. - To jest nasz czas, żeby błyszczeć. Jesteśmy jedyną drużyną z Wielkiej Brytanii, która pozostała w turnieju i już to jest zdumiewającym osiągnięciem. Rodacy już są z nas dumni, ale my chcemy pozostać na fali - zapewniał.

Dla ekspertów i bukmacherów faworytem była jednak Belgia. I to zdecydowanym, bo za każde postawione na jej zwycięstwo euro można było zarobić 1.8, góra 1,9. Kurs na Walijczyków wynosił za to prawie pięć. - Wiem, jak zagrają. Wystawią pięciu obrońców i będą czekać na nas na własnej połowie. Moglibyśmy zrobić tak samo, jednak nasza filozofia jest inna - zapowiadał belgijski selekcjoner Marc Wilmots, ale przebieg meczu nie potwierdził jego przypuszczeń.

To znaczy być może tak by właśnie wyglądało (wystarczy sobie przypomnieć partię szachów, jaką rozegrali Walijczycy w 1/8 finału przeciwko Irlandii Płn.). Wspierane przez swoich fanów (to oni stanowili większość na trybunach) Czerwone Diabły od pierwszego gwizdka zaatakowały z animuszem i już w siódmej minucie mogły prowadzić. Wayne Hennessey odbił jednak strzał Yannicka Carrasco, a dobitki Thomasa Meuniera i Edena Hazarda zatrzymały się na nogach obrońców (przez chwilę piłka krążyła po polu karnym, jak po stole bilardowym) . Ostatecznie skończyło się na rzucie rożnym. Belgowie nadal jednak atakowali i już sześć minut później dopięli swego. Za sprawą Radji Nainggolana, którego potężny strzał z dystansu wylądował w lewym górnym rogu bramki. Wydawało się, że pójdą za ciosem, a kolejne bramki są kwestią czasu. Nie mając już jednak czego bronić Walijczycy sami ruszyli z kolei do ataku i zrobiło się widowisko. W dodatku, ku zaskoczeniu belgijskich kibiców (i nie tylko), to oni stwarzali sobie lepsze okazje bramkowe, aż w końcu udało im się wyrównać po półgodzinie gry. Dośrodkowanie z rzutu rożnego Aarona Ramsey’a wykończył głową Ashley Williams.

Remis do przerwy zapowiada emocje w drugiej połowie i rzeczywiście ich nie zabrakło, bo już dziesięć minut po jej rozpoczęciu prowadzenie objęła Walia. Dalekie podanie Ramsey’a przyjął w polu karnym Hal Robson-Kanu. Spokojnie obrócił się i strzelił, obok bezradnego Thibauta Courtoisa. Kolejne minuty to coraz bardziej desperackie ataki Belgów i spokojna gra Walijczyków, którą zwieńczyła trzecia bramka. Sam Vokes wykorzystał perfekcyjne dośrodkowanie Chrisa Guntera. A my możemy tylko żałować, bo ten mecz miał wyłonić rywala Polski w półfinale. Niestety, ekipa Adama Nawałki wróciła już do kraju. Walijczycy wciąż nie chcą wracać i kto wie. Portugalia nie jest rywalem poza ich zasięgiem. A Bale kontra Ronaldo - to dopiero będzie pojedynek gwiazd.

Walia - Belgia 3:1 (1:1)
Bramki: Williams 31, Robson-Kanu 55, Vokes 86 - Nainggolan 13.
Żółte kartki: Chester, Davies, Ramsey, Gunter - Alderweireld, Fellaini.
Sędzia: Damir Skomina (Słowenia).
Walia: Hennessey - Chester, Williams, Davies, Taylor, Allen, Ledley (78. King), Ramsey, (90. Collins) Gunter, Robson-Kanu (80. Vokes), Bale.
Belgia: Courtois - Meunier, Alderweireld, Denayer, J. Lukaku (75. Mertens) , Nainggolan, Witsel, Carrasco (46. Fellaini, De Bruyne, Hazard, R. Lukaku (83. Batshuayi).