Bezbramkowy remis w derbach Barcelony [ZDJĘCIA]
Bezbramkowym remisem zakończyło się derbowe starcie Espanyolu z FC Barceloną. Emocji nie brakowało, a walka na boisku zaowocowała 7 żółtymi kartkami. W efekcie straty punktów Barcelona może dziś stracić pozycję lidera na rzecz Atletico Madryt, które zagra z Levante.
Mecze derbowe żądzą się własnymi prawami − to utarty frazes, który wraca przed każdym kolejnym meczem derbowym. Nie inaczej było w przypadku derbów Barcelony, w których prowadząca w tabeli hiszpańskiej Primera Division Blaugrana miała spokojnie pokonać 13 w tabeli Espanyol. Czy tym razem też miał to być jedynie frazes? Tak to początkowo wyglądało, bo faworyt dość szybko przejął inicjatywę i już w pierwszym kwadransie miał dwie szanse na zdobycie gola. Dwie doskonałe okazje strzeleckie miał Luis Suarez, jednak tego dnia Urugwajczyk miał problem ze skutecznością. Być może wpływ na to miały emocje, które co chwile podsyacli zawodnicy Espanyolu. Drużyna prowadzona przez rumuńskiego szkoleniowca, Constantina Galcę, grała bardzo ostro. Na boisku zdarzały się utarczki słowne i różnego rodzaju przepychanki, a w 24. minucie mogło nawet dojść do rękoczynów, kiedy Javier Mascherano i Alvaro Dominguez próbowali sobie wzajemnie coś udowodnić.
W 25. minucie ku zaskoczeniu kibiców to Espanyol mógł wyjść na prowadzenie. Po strzale głową Alvaro Claudio Bravo z najwyższym trudem odbił piłkę. Ta zatańczyła jeszcze na linii bramkowej, by ostatecznie paść łupem rozpaczliwie interweniującego Pique.
Potem wszystko wróciło do normy. Barca znów przeważała i w 35. minucie była o kilka centymetrów od zdobycia gola. Goście wykonywali rzut wolny z odległości około 25 metrów. Do piłki podszedł Lionel Messi a piłka po jego kapitalnym strzale lewą nogą poszybowała nad murem i na szczęście stojącego jak posąg bramkarza Espanyolu, uderzyła w spojenie słupka z poprzeczką.
To była najlepsza sytuacja Barcelony w pierwszej połowie, ale w drugiej nie musieliśmy długo czekać na jeszcze lepszą. Już w 48. minucie Neymar szarżował na bramkę Pau Lopeza i jedynie seria ofiarnych interwencji obrońców uratowała ekipę Espanyolu przed utratą bramki. Chwilę później piłkarze Barcy znaleźli sposób na umieszczenie piłki w bramce, ale sędzia przy akcji Luisa Suareza dopatrzył się pozycji spalonej. W 55. minucie Urugwajczyk znów miał kapitalną szansę i tym razem już nie było mowy o żadnym spalonym. Były napastnik Liverpoolu minął bramkarza, położył na ziemię jednego z obrońców i znajdując się dwa metry przed pustą bramką trafił w słupek. Suareza nie usprawiedliwia fakt, że uderzał z ostrego kąta, takie akcje powinien wykorzystywać z zamkniętymi oczami.
Czas mijał, a Barcelona wciąż nie była w stanie zdobyć bramki na wagę zwycięstwa. Trzeba jednak przyznać, że było to zasługą niezwykle walecznych i agresywnie grających piłkarzy Espanyolu. Nie pomógł nawet Lionel Messi, który w 89. minucie jeszcze raz postraszył Pau Lopeza świetnym, ale minimalnie niecelnym strzałem z rzutu wolnego. Espanyol nie dał się Barcelonie i kto wie, być może pokazał sposób na zatrzymanie niezwykle skutecznego ataku MSN.