Energetyk ROW rozstrzelał Okocimskiego. Dwa karne za jedno przewinienie
Ciemno, zimno i daleko od choćby środka tabeli - Okocimski Brzesko ma mało powodów do optymizmu po piątkowej porażce 1:4 (0:1) z Energetykiem ROW Rybnik. Ważny triumf w Brzesku wywindował podopiecznych Marcina Prasoła na pozycję lidera - "Piwosze" zadowolili się jedynie honorowym trafieniem Wojciecha Wojcieszyńskiego z... powtórzonego rzutu karnego w samej końcówce spotkania.
fot. Dominika Przybyło
Nieprzyjazna dla kibiców pora meczu i mało korzystna pogoda spowodowały, że piątkowy mecz Okocimskiego z Energetykiem ROW przyciągnął na trybuny tylko najwytrwalszych widzów, wśród których znalazło się czterech groundhopperów w podeszłym wieku z Wielkiej Brytanii.
Kibice z Rybnika zameldowali się na sektorze gości dopiero po pierwszym kwadransie i nie stracili wiele - dopiero w w 22. minucie Michał Guja zagroził bramce strzeżonej przez Oskara Rybickiego, wywabiając golkipera Energetyka ROW z własnej świątyni mocnym uderzeniem z półwoleja. Pomocnik Okocimskiego nie miał szczęścia i kilka minut później, kiedy jego strzał z rzutu wolnego nad poprzeczką przeniósł dobrze dysponowany tego dnia Rybicki. Grzechy z Tarnobrzega mógł odkupić kapitan "Piwoszy" Radosław Jacek, lecz jego główka po zgraniu Białkowskiego w 28. minucie poszybowała obok słupka.
Motywacja niezmordowanego trenera Marcina Prasoła z ławki rezerwowych pomogła rybniczanom przełamać dominację gospodarzy i zdobyć niespodziewane prowadzenie jeszcze przed przerwą. Przy okazji rzutu rożnego w 44. minucie znowu dała o sobie znać niefrasobliwość brzeskiej obrony po stałych fragmentach gry - doskonały użytek z dośrodkowania z narożnika boiska zrobił Michał Płonka i celną główką strzelił pierwszą z czterech goli dla Energetyka ROW w piątkowym spotkaniu.
Okocimski nabrał kolorów dopiero po przerwie, częściowo za sprawą Adama Wolniewicza - pomocnik zespołu z Rybnika zahaczył Wojciecha Dziadzio przed linią pola karnego i obejrzał drugą żółtą, a co za tym idzie - czerwoną kartkę. Zmarnowany przez Michała Guję rzut wolny to nic w porównaniu do sytuacji, którą Okocimski zdołał wypracować w 55. minucie. "Piwosze" zostawili obronę Energetyka ROW w tyle i doprowadzili do tego, że Mateusz Kasprzyk miał przed sobą pustą bramkę. Obrońca gospodarzy niefortunnie zderzył się z kolegą z zespołu i oddał strzał na tyle niefortunnie, że piłka łagodnym łukiem minęła tylko słupek bramki Rybickiego.
Zamiast wyrównania, podopieczni Dariusza Sieklińskiego musiała przełknąć gorzką pigułkę w postaci drugiego straconego gola. Aleksander Kozioł wypiąstkował wrzutkę z kornera z 65. minuty, lecz chwilę później arbiter wskazał na "wapno" - w wielkiej kotłowaninie pod bramką "Piwoszy" pociągany był któryś z zawodników Energetyka ROW. Golkiper Okocimskiego wyczekał Mariusza Muszalika, ale kapitan rybnickiego zespołu uderzył mocno i celnie w lewy róg jego bramki.
120 sekund później gospodarze przegrywali już trzema bramkami, bo strzałem z ostrego kąta w samo okienko popisał się Szymon Sobczak. Przed czwartym golem dla rybniczan okazję porównywalną do tej Kasprzyka zmarnował Pyciak, fatalnie główkując obok bramki.
Ostatni akord w piątkowym meczu należał do gospodarzy, chociaż najpierw Energetyk ROW zdołał jeszcze podwyższyć i tak już okazałe prowadzenie. Przy okazji bramki Grzegorza Fonfary chorągiewka sędziego liniowego nawet nie drgnęła, ignorując fakt, że w momencie przejęcia kluczowego podania strzelec znajdował się na pokaźnym spalonym. Fonfara był na cenzurowanym również w ostatniej akcji meczu, niepotrzebnie zagrywając piłkę ręką we własnym polu karnym. Do "jedenastki" podszedł Wojciech Dziadzio i przegrał pojedynek z Oskarem Rybickim - celebracje młodego bramkarza Energetyka ROW-u przerwało ponowne wskazanie arbitra na jedenasty metr. Podczas pierwszej próby golkiper za wcześnie ruszył się z linii bramkowej, a poprawka Wojciecha Wojcieszyńskiego ugrzęzła już w siatce.
Przed świątecznym weekendem więcej powodów do zadumy mają zawodnicy Dariusza Sieklińskiego, którzy po piątej porażce w obecnym sezonie niebezpiecznie zbliżają się do dolnych rejonów ligowej stawki. W ciągu czterech najbliższych kolejek brzeszczan czekają trudne spotkania ze Stalą Stalowa Wola i MKS-em Kluczbork, a biorąc pod uwagę obecną dyspozycję piłkarzy z Małopolski, zadanie zdobycia punktów w meczach z outsiderami z Puław i Wałbrzycha będzie trudniejsze, niż w tej chwili może się wydawać. W piątek Energetyk ROW odbił się od "Piwoszy" jak od trampoliny i przynajmniej do niedzieli będzie okupował fotel lidera - styl, w jakim rybniczanie przeciwstawili się naporowi gospodarzy i podporządkowali sobie przebieg piątkowego meczu w pełni uzasadnia ich miejsce w tabeli.