menu

Emocje i grad goli w Katowicach. GieKSa pewnie pokonała Stomil, hat-trick Rakelsa

10 listopada 2012, 18:54 | Damian Orłowicz

GKS udanie pożegnał się własnymi kibicami. Katowiczanie dość pewnie uporali się ze Stomilem (4:2), jednak do momentu czerwonej kartki dla bramkarza olsztynian, sytuacja miejscowych nie wyglądała wcale tak różowo.

Deniss Rakels przypomniał sobie, jak zdobywa się bramki
Deniss Rakels przypomniał sobie, jak zdobywa się bramki
fot. Mikołaj Suchan / Polskapresse

Mimo nie najlepszego miejsca w tabeli swojego zespołu, kibice GKS-u Katowice licznie zgromadzili się na stadionie przy ulicy Bukowej. Do głośnego dopingu postanowili dodać oprawę, w ramach której zaprezentowano transparent" „Nasza wiara niezachwiana”.

Spotkanie rozpoczęło się od ataków gospodarzy, którzy od pierwszych minut starali się atakować bramkę strzeżoną przez Piotra Skibę. Ku zaskoczeniu kibiców licznie zgromadzonych na stadionie, prowadzenie objął Stomil Olsztyn. Fatalny kiks popełnił Chwalibogowski i w sytuacji sam na sam znalazł się Łukasz Suchocki, który bez problemów pokonał Witolda Sabelę.

Po straconej bramce obraz gry nie uległ zmianie. Nadal w ataku znajdowali się piłkarze gospodarzy, a już po kilku minutach przyniosło to skutek. Prostopadłą piłkę do Denissa Rakelsa zagrał Grzegorz Fonfara. Łotysz został sfaulowany przez bramkarza, a sędzia wskazał na jedenastkę i wyrzucił Skibę z boiska. Pierwsze uderzenie z 11 metrów Przemysława Pitrego zdołał obronić Tomasz Ptak, ale przy dobitce napastnika GieKSy nie miał już szans.

Niesieni przez doping piłkarze gospodarzy coraz częściej znajdowali się pod polem karnym Stomilu. Po raz kolejny dochodzącą piłkę od Fonfary otrzymał Rakels, ale został powstrzymany przez Baranowskiego. Sędzia był dla niego łaskawy, ponieważ za to zagranie otrzymał tylko żółtą kartkę. Z rzutu wolnego na uderzenie zdecydował się Fonfara, ale dobrą interwencją popisał się Ptak.

Dzisiejsze spotkanie było najlepszym rozegranym przez Rakelsa w tej rundzie. Kwadrans przez zakończeniem pierwszej części spotkania, z lewej strony dośrodkował Alan Czerwiński, a Łotysz bez problemów umieścił piłkę w bramce. Trzy minuty po tym zdarzeniu, Rekels otrzymał prostopadłą piłkę od Rafała Kujawy i po raz drugi mógł się cieszyć ze strzelonego gola.

Ataki katowickiego GKS-u nie ustępowały. Wynik mógł podwyższyć Marcin Pietroń, ale jego uderzenie obronił bramkarz Stomilu. Pod koniec pierwszej połowy ta sztuka mogła się udać Fonfarze, ale po raz kolejny swój zespół uratował Ptak.

Kibice zgromadzeniu przy Bukowej, po emocjonującej pierwszej części spotkania, oczekiwali takiej samego obrazu gry po przerwie. Mogli być zawiedzeni, ponieważ pierwsze uderzenie na bramkę, po kwadransie oddał Czerwiński, ale było ono dalekie od doskonałości.

Przewaga GKS-u Katowice była widoczna, jednak groźniejszą akcję przeprowadził Stomil. Z piłką w polu karnym znalazł się Janusz Bucholc, ale kapitalną interwencją popisał się bramkarz gospodarzy. Kilka minut później na bramkę z rzutu wolnego uderzał Suchocki. Na posterunku stał jednak Witold Sabela i wybił piłkę na rzut rożny.

Okazje na podwyższenie wyniku mieli Sobotka i Kamiński. Jednak w pierwszym przypadku piłka minęła słupek, natomiast w drugim dobrą interwencją popisał się Ptak. Nieporadność zawodników GKS-u zemściła się. W sytuacji sam sam z Sabelą znalazł się Kun i zdobył kontaktową bramkę.

W ostatnich minutach GieKSa ustaliła jednak wynik spotkania. Po uderzeniu Czerwińskiego piłka odbiła się od słupka, ale przy dobitce Rakelsa, bramkarz Stomilu był już bez szans.

Dzięki temu zwycięstwu GKS powiększył przewagę nad strefą spadkową i godnie pożegnał się ze swoją publicznością przed przerwą zimową.

W 17. minucie Przemysław Pitry (GKS) nie wykorzystał rzutu karnego (bramkarz obronił).


Polecamy