Po meczu Elany. Ciężkie boisko i zapadające ciemności były sporym problemem dla obu drużyn
Piłkarze Elany zapomnieli o problemach z wygrywaniem na boisku w Toruniu. Podopieczni Jerzego Cyraka w sobotę pokonali u siebie rywala po raz czwarty.
fot. Grzegorz Olkowski
Żółto-niebiescy okazali się lepsi od KS-u Chwaszczyno 4:2 (2:1). Nasza jedenastka po szesnastu seriach spotkań, z dorobkiem 29 punktów, plasuje się na siódmej pozycji w tabeli. Elana do prowadzącego KKS-u Kalisz traci zaledwie dwa punkty.
Trudne boisko
- Udanie pożegnaliśmy się z naszymi kibicami - mówi Łukasz Zagdański, napastnik Elany, który w sobotę strzelił trzy gole. - Można powiedzieć, że nasza wygrana była przekonująca. Szkoda, że straciliśmy dwa gole. Cieszymy się ze zwycięstwa, bo rywalizowaliśmy na trudnym boisku.
ZOBACZ TAKŻE: Śnieg, ulewy i burze, czyli mecze w trudnych warunkach [GALERIA] ;nf
Niestety, kolejny poważny błąd popełnił Bartosz Piotrowski. Po nim goście strzelili pierwszego gol. Jak się później okazało, pomyłka golkipera Elany nie miała poważnych konsekwencji.
- Każdy młody piłkarz popełnia błędy - twierdzi Jerzy Cyrak, szkoleniowiec żółto-niebieskich. - Pracujemy nad tym, aby ich było najmniej. Niestety, pomyłka Bartkowi przytrafiła się w spotkaniu z KS-em. W trakcie tygodnia przeprowadzimy analizę i wyciągniemy odpowiednie wnioski,
Goście po strzeleniu wyrównującego gola nabrali pewności siebie i z każdą minutą stwarzali groźne okazje do zdobycia gola.
Oddać mecz bez walki
- Nie wyglądało to najlepiej, ale spodziewaliśmy się, że KS Chwaszczyno przyjedzie powalczyć, a nie oddać mecz bez walki.
Rywale pokazali, że są niebezpieczni przy stałych fragmentach gry - twierdzi Jerzy Cyrak, szkoleniowiec Elany.
- Po doprowadzeniu do remisu mieliśmy jeszcze cztery dobre sytuacje - dodaje Łukasz Kowalski, grający trener KS-u Chwaszczyno. - Mój zespół jest groźny przy stałych fragmentów. Muszę od razu dodać, że mamy także przy nich spory problem w defensywie. Przed tygodniem straciliśmy cztery gole, a w sobotę trzy. Drużyna przez ostatnie półtora roku nie była uczona konsekwencji. Pracujemy nad tym. Mamy listę kar i nagród. Widać poprawę, ale przed nami jeszcze trochę nauki.
Sobotnie spotkanie odbywało się w trudnych warunkach. Padający deszcz spowodował, że plac gry był bardzo grząski. Pod koniec rywalizacji piłkarzom doskwierały... zapadające ciemności.
- Spotkanie rozpoczęło się 30 minut za późno - stwierdził Michał Steinke, kapitan żółto-niebieskich. - Wygraliśmy i nie będziemy tej sprawy roztrząsać. Boisko było bardzo trudne, a w rozgrywaniu ładnego meczu przeszkadzały zapadające ciemności.
Reakcja delegata
- W końcówce spotkania wynik rywalizacji był już przesądzony. Zastanawiam się, co zrobiłby delegat, gdyby moja drużyna zeszła z boiska . To było nasze prawo. Fakt. że nie zachowalibyśmy się sportowo. Najwięcej światła dawał telebim. Kibicom życzę, aby na stadionie zostały zainstalowane jupitery, bo dodadzą one meczom atrakcyjności.