menu

Kapitan Elany Toruń podsumowuje rundę jesienną i mówi o opuszczeniu klubu

27 grudnia 2016, 10:31 | (SOP)

Rozmowa z Michałem Steinkem, kapitanem trzecioligowej drużyny Elany Toruń, która zajmuje czwarte miejsce po rundzie jesiennej.

Michał Steinke w rundzie jesiennej był kapitanem Elany. Niestety, wiosną obrońcy żółto-niebieskich nie zobaczymy go w składzie toruńskiej jedenastki
fot. Sławomir Kowalski

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.
1 / 40

Pierwsza runda rozgrywek była udana w wykonaniu Pana drużyny.

Na półmetku rywalizacji Elana plasuje się czwartym miejscu, więc nie jest źle, choć mogło być także lepiej. Myśleliśmy o zajęciu pierwszej lokaty. Jest ciut gorzej, ale nasza pozycja jest dobra do gonienia przeciwników.

Czwarta lokata jest dobrym osiągnięciem, ale niedosyt musiał pozostać w drużynie.

Oczywiście, że tak. Szkoda, bo głupio pogubiliśmy kilka punktów w meczach, w których nie powinno to się zdarzyć. Teraz moglibyśmy być liderem i mieć cztery punkty przewagi na drugim zespołem. Niestety, rzeczywistość jest inna i tracimy do pierwszej drużyny dwa oczka.

CZYTAJ TAKŻE: Skandal! Śmiechu warte kary dla Stali Gorzów za finał ekstraligi;nf


Strata nie jest duża, a przed Elaną jeszcze runda rewanżowa.
Zgadza się. Zawsze się mówiło, że rozgrywki wygrywa się w rundzie wiosennej. Mamy niewielką stratę, a zawsze lepiej się goni, niż ucieka.

W Toruniu mówi się otwarcie o awansie. Presja na drużynę nie była zbyt duża?

Od początku jasno został postawiony cel. Uważam, że Elana w rundzie jesiennej miała najlepszą drużynę. Niestety, przytrafiło się kilka wpadek i nie jesteśmy na miejscu, które sobie zakładaliśmy. Presji nie było. Każdy z nas jest ambitny i wiedział, o co walczymy.

Najwięcej wpadek drużyna zaliczyła na własnym stadionie.

Na pewno do słabszych meczów należy zaliczyć wpadki z Chemikiem Bydgoszcz (0:2 - dop. red.), Świtem Skolwin-Szczecin (1:3), a nawet z GKS-em Przodkowo (2:2), z którym decydującego gola straciliśmy w 90. minucie. Właśnie przez takie niepowodzenia brakuje na punktów.

Ze swojej postawy może być Pan zadowolony do 10. kolejki. Po spotkaniu ze Świtem przyszedł lekki kryzys.

Mecz z zespołem ze Szczecina był bardzo słaby w moim wykonaniu. Później doznałem kontuzji. Musiałem dwa spotkania pauzować, a w dwóch kolejnych na placu gry pojawiłem się wprost z ławki rezerwowych. Na szczęście końcówka rundy była już dużo lepsza.

Zobacz także:

W ostatnich czterech wyjazdowych spotkaniach Elana nie potrafiła pokonać bramkarza rywali. Skąd wzięła się u Was strzelecka niemoc?

Nie wiem. Na pewno rywale zdawali sobie sprawę z naszego potencjału. Należy także zauważyć, że nie strzeliliśmy gola, a straciliśmy tylko jednego (w spotkaniu z Lechem II Poznań - dop. red). To z kolei jest plusem. W sumie nie potrafię odpowiedzieć, dlaczego tak to wyszło.

Niestety, w rundzie wiosennej nie zobaczymy już Pana w barwach Elany Toruń.

Szczegóły rozstania z klubem nie zostały jeszcze sfinalizowane. Muszę wrócić w rodzinne strony z powodów zawodowych. Mam 28 lat i już wielkiej kariery na piłkarskim boisku nie zrobię. Prowadzę działalność, bo muszę zadbać o przyszłość swojej rodziny i siebie. Myślałem, że uda się to pogodzić z grą w Toruniu. Szkoda, bo Elana fajnie zaczęła wyglądać.

[przycisk_galeria]