Zawisza - Górnik Łęczna LIVE! Egzamin dla nowego Zawiszy na początek wiosny
Na powrót Ekstraklasy czekaliśmy dokładnie 60 dni. Zdążyliśmy już zatęsknić. W piątek o godzinie 18:00 liga polska wznowi rozgrywki, a na początek bój o punkty stoczy walcząca o ligowy byt Zawisza Bydgoszcz z beniaminkiem z Łęcznej.
fot. Marcin Fiałkowski
RELACJA SMS
Aby zamówić relację na żywo na Twój telefon wyślij SMS o treści zawgor na numer 72355 (koszt 2,46 zł). W trakcie meczu dostaniesz informacje o składzie, o zmianach wyniku oraz podsumowanie spotkania.
Dla bydgoskiego Zawiszy była to bardzo trudna zima. Piłkarze wraz ze sztabem szkoleniowym podczas długich zimowych wieczorów mogli myśleć o ostatnim miejscu w tabeli, 12-punktowej stracie do bezpiecznego miejsca w, czy o trumnach ułożonych na stadionie imienia Zdzisława Krzyszkowiaka. Nic dziwnego, że z klubu zdecydowali się odejść Michał Masłowski, Herold Goulon czy kilku innych zawodników. Wydawałoby się, że bez nich Zawisza spadnie z ekstraklasy z wielkim hukiem, ale nazwiska ich następców mogły wlać w serca kibiców trochę optymizmu.
Nowymi piłkarzami Zawiszy zostali m.in. były obrońca HNK Rijeka - Luka Marić, mający na swoim koncie występy w reprezentacji Rumunii Cristian Pulhac, czy znani z polskich boisk Jakub Świerczok, Jakub Smektała i Bartłomiej Pawłowski. Jeśli Mariuszowi Rumakowi uda się wkomponować ich do drużyny, to w Bydgoszczy może powstać coś ciekawego. Sam szkoleniowiec na konferencji prasowej nie ukrywał zadowolenia z faktu, że jest to jego autorski zespół. − Można powiedzieć, że to mój autorski zespół, oczywiście zbudowany w porozumieniu z właścicielem klubu i dyrektorem sportowym. Kierowałem się jakością sportową, ale także przeświadczeniem, że w drużynie nie może być więcej niż trzech zawodników z jednego kraju, poza Polską oczywiście. Będziemy widzieli zupełnie inny zespół niż w poprzedniej rundzie. Ma to być ekipa walcząca, w której każdy zawodnik poświęca swoje cele na boisku na rzecz zespołu.
Jednak Górnik Łęczna nie udawał niedźwiedzia i nie zapadł w zimowy sen, lecz również działał na rynku transferowym. Łęcznianie przede wszystkim pozyskali zawodnika, który w przeszłości grał w Lidze Mistrzów - Filippa Rudika. Oprócz niego ciekawym wzmocnieniem może być też supersnajper z Litwy - Evaldas Razulis, który w dwóch poprzednich sezonach strzelił dla Atlantasa Kłapejda łącznie 34 gole. Jeśli do tego dodamy fakt, że z Łęcznej nie odszedł żaden wartościowy zawodnik, to możemy dojść do wniosku, że wiosna powinna być dla tej drużyny bardziej udana niż jesień.
W pierwszej rundzie łęcznianie dali bydgoszczanom prawdziwą lekcję futbolu, wygrywając na własnym stadionie 5:2. Po dwa gole strzelili wówczas Grzegoz Bonin i Fedor Cernych, a jedną bramkę dorzucił Sebastian Szałachowski. Dla Zawiszy strzelali z kolei Wójcicki i Drygas. Ten mecz pozwolił beniaminkowi przechylić bilans spotkań pomiędzy obiema drużynami na swoją korzyść. Zielono-czarni do tej pory dwa razy wygrywali i raz przegrali, a dwa spotkania kończyły się remisem. Należy jednak pamiętać, że piątkowe spotkanie będzie dopiero drugim pojedynkiem pomiędzy tymi drużynami na szczeblu ekstraklasy.
Łęczna ma jednak pewien problem. Poza swoim stadionem zdobyła do tej pory zaledwie pięć punktów, co jest drugim najgorszym wynikiem w ekstraklasie. Gorszy jest jedynie... bydgoski Zawisza.
Czego się spodziewać po meczu inaugurującym rundę wiosenną Ekstraklasy? Przede wszystkim starego dobrego piłkarskiego folkloru w wersji polskiej. Mecz pomiędzy dwoma drużynami walczącymi o ligowy byt, z których jedna wymieniła niemal pół składu raczej nie będzie stał na wysokim poziomie. To jednak nie znaczy, że nie będzie on emocjonujący. Obie ekipy będą walczyć do upadłego, bo żeby zachować ligowy byt w każdym meczu muszą dać z siebie wszystko.