Samobój rozstrzygnął nudne derby Warszawy
Po samobójczej bramce Macieja Sadloka Legia pokonała Polonię w derbach Warszawy. Czy porażka "Czarnych Koszul" może byc początkiem końca Theo Bosa w klubie Józefa Wojciechowskiego?
Pięć lat - tyle czekali kibice Legii aż ich klub wygra derby Warszawy (w lidze, nie liczymy zwycięstw w Pucharze Ekstraklasy). W niedzielę w końcu się udało, ale zadowoleni mogą być w zasadzie tylko z trzech punktów, które sprawiają, że wciąż liczy się w walce o mistrzostwo Polski (Polonia już chyba definitywnie je straciła, bo do prowadzącej Wisły Kraków traci już 12 punktów). No może jeszcze z postawy kilku piłkarzy, bo już z gry całego zespołu niekoniecznie.
- W naszej szatni była ogromna radość. Zrewanżowaliśmy się Polonii za poprzednie spotkanie, zwycięstwo ma inny smak niż zwykle - stwierdził co prawda po meczu trener stołecznej drużyny Maciej Skorża i można go nawet zrozumieć. Zwycięzców niby się nie sądzi - to fakt. Niemniej wynik 1:0 to ciut za mało, by zmazać plamę na honorze, jaką była jesienna porażka 0:3 (przy Konwiktorskiej), A co do gry...
Gdy Legię prowadził Jan Urban narzekaliśmy, że choć ładnie się ją ogląda (to wtedy narodził się przydomek "Barcelonka") to jednak brakuje w tej drużynie woli walki. Teraz z kolei walki mamy aż nadto. W niedzielę kości rywali trzeszczały nie tylko po zagraniach słynącego z twardej gry Ivicy Vrdoljaka, ale nawet ... Miroslava Radovicia. Brakuje natomiast walorów czysto piłkarskich.
- Nie ma kreatora. Vrdoljak haruje w środku pola i pcha zespół do ataku, ale to nie jest klasyczny rozgrywający. Nie jest nim również przesunięty ze skrzydła Radović. Za dużo się wozi, wdaje w dryblingi zamiast podawać. Na takie zespoły jak Cracovia czy tak dysponowana Polonia taka gra wystarcza, ale z lepszymi rywalami może mieć problem. Nie przekonuje mnie również Alejdandro Cabral, co może dziwić, bo Polonia po stracie bramki oddała środek pola. Miał więc szansę, by się pokazać i jej nie wykorzystał - uważa były trener stołecznej drużyny Stefan Białas, którego zdaniem derby Warszawy nie były bynajmniej tak dobrym widowiskiem jak to ocenili niektórzy eksperci Canal Plus. - Mnie nie zachwyciły. Legia zdominowała rywala. Wygrała, bo była świeższa i bardziej zdeterminowana. Polonia była ociężała, wolna. Zaczęła nieźle, był nawet moment, że przeważała, ale po stracie gola stanęła. Piłkarze Czarnych Koszul chyba nie radzą sobie z presją, jaką wywiera na nich właściciel - dodaje i trudno się z nim nie zgodzić.
Jeden z graczy Polonii (przez grzeczność nie podamy jego nazwiska) stwierdził co prawda, że jego zespół zagrał dobry mecz. My skłonni jesteśmy raczej zaryzykować, że wymyślony przez Józefa Wojciechowskiego i słynny już na całą Polskę "Klub Kokosa" (trafiają do niego piłkarze niespełniających oczekiwań prezesa, którzy zamiast treningów z drużyną muszą wykonywać ćwiczenia polegające m.in. na bieganiu po schodach) doczeka się niebawem nowych członków. Gdyby przyznawać nominacje tylko za niedzielne derby to w zasadzie powinnna trafić tam cała podstawowa jedenastka. Poza bramkarzem Sebastianem Przyrowskim, którego interwencje uratowały Polonię od wyższej porażki. No może jeszcze poza Adrianem Mierzejewskim, który próbował coś stworzyć, ale pozbawiony wsparcia kolegów niewiele mógł zdziałać. Na pochwałę zasłużył jeszcze wprowadzony na ostatanie kilkanaście minut młody Paweł Wszołek i w zasadzie tyle dobrego można o drużynie gości napisać.
- Przygotowałem zespół na to, że Legia zacznie bardzo agresywnie i tak też było przez pierwsze 15-20 minut. Naszym błędem było zbyt szybkie pozbywanie się piłki. Nie wykorzystaliśmy okazji, aby dłużej nią operować. Niektórzy moi zawodnicy podeszli do tego meczu zbyt pasywnie i nie angażowali się w grę. O to mam do nich pretensje - podsumował trener Polonii Theo Bos, który narzekał trochę na brak szczęścia w końcówce, bo faktycznie - gdyby w ostatniej minucie doliczonego czasu gry Dariusz Pietrasiak obrócił się we właściwą stronę przy rzucie wolnym to mogło skończyć się remisem. Uczciwie trzeba jednak powiedzieć, że na ten remis Czarne Koszule absolutnie jednak nie załużyły. Nawet Bos przyznał, że Legia wygrała zasłużenie, bo była po prostu lepsza.
Jedyna bramka padła w 26. minucie. Po stracie piłki przez Jakuba Tosika na bramkę Polonii popędził Radović. Po podaniu Serba sam na sam z bramkarzem znalazł się Michal Hubnik. Czeski napastnik strzelił między nogami Przyrowskiego, ale piłka do siatki trafiła dopiero po pechowej interwencji Macieja Sadloka. To jemu więc ostatecznie przypisano gola.
- To spotkanie porównałbym do zdanego egzaminu. Drużyna była monoilitem i to zdecydowało, bo to był piekielnie trudny mecz - ocenił Skorża, z czym nie do końca można się zgodzić, bo obrona w jego drużynie monolitem absolutnie nie była (błędów nie ustrzegli się obaj środkowi obrońcy i bramkarz Wojciech Skaba). - Dobrze zagraliśmy w pierwszej połowie. Zabrakło jednak trochę spokojnej gry w ataku pozycyjnym. Cieszy natomiast waleczność i gra pressingiem moich podopiecznych - dodał.
Co jeszcze może cieszyć? - Na pewno gra Hubnika. Potrafi się zastawić, jest szybki, piłka szuka go w polu karnym. Właśnie kogoś takiego brakowało Legii - uważa Białas.
Pochwalić należy również Jakuba Rzeźniczaka i Michała Kucharczyka. Za grę w destrukcji Vrdoljaka. I chyba też już wystarczy. Ktoś pomyśli, że się czepiamy, ale naszym zdaniem prawdziwą wartość obecniej Legii zweryfkują silniejsi rywale.
Legia Warszawa - Polonia Warszawa 1:0 (1:0) - Zapis relacji live!
Bramki: 1:0 Maciej Sadlok (26-samobójcza).
Żółta kartka - Legia Warszawa: Michał Kucharczyk, Jakub Rzeźniczak, Ivica Vrdoljak. Polonia Warszawa: Jakub Tosik, Patryk Rachwał, Dariusz Pietrasiak, Milos Adamovic.
Sędzia: Hubert Siejewicz (Białystok). Widzów 22˙894.
Legia Warszawa: Wojciech Skaba - Jakub Rzeźniczak, Marcin Komorowski, Inaki Astiz, Jakub Wawrzyniak - Manu , Alejandro Ariel Cabral (53. Janusz Gol), Ivica Vrdoljak, Miroslav Radovic (90. Rafał Wolski), Michał Kucharczyk (88. Felix Ogbuke) - Michal Hubnik.
Polonia Warszawa: Sebastian Przyrowski - Jakub Tosik, Tomasz Jodłowiec, Maciej Sadlok, Dorde Cotra - Bruno Coutinho (73. Paweł Wszołek), Patryk Rachwał (64. Dariusz Pietrasiak), Łukasz Trałka, Adrian Mierzejewski, Janusz Gancarczyk (46. Milos Adamovic) - Artur Sobiech.