menu

Rafael Crivellaro dostanie szansę od nowego trenera Wisły? Odchodzić nie zamierza

25 stycznia 2016, 09:41 | Justyna Krupa/Dziennik Polski

Brazylijski pomocnik „Białej Gwiazdy” Rafael Crivellaro liczy, że nowy trener da mu więcej szans w rundzie wiosennej.

Rafael Crivellaro dostanie drugą szansę pod Wawelem
Rafael Crivellaro dostanie drugą szansę pod Wawelem
fot. Andrzej Banaś/Polska Press

Na przełomie roku wydawało się, że to tylko kwestia tygodni, kiedy Brazylijczyk rozstanie się z „Białą Gwiazdą”. W końcu jest jednym z tych piłkarzy, którzy najmniej pozytywnego wnieśli do gry krakowskiego zespołu w rundzie jesiennej. Crivellaro pojawił się jednak w wyjściowym składzie Wisły w pierwszym sparingu z Żyliną i przekonuje, że nigdzie się nie wybiera.

Czy 27-letni pomocnik skorzysta na przyjściu do klubu nowego trenera Tadeusza Pawłowskiego? Może mieć na to pewną nadzieję po tym, jak dostał szansę w pierwszym testowym meczu. Czy Brazylijczyk na tyle przekonuje nowego szkoleniowca, by można było zamknąć na pewien czas spekulacje o poszukiwaniu przez niego nowego pracodawcy? Pawłowski wystawił go w pierwszym składzie, ale nie w roli rozgrywającego, a cofniętego napastnika. Później unikał jednak jednoznacznych deklaracji na temat Crivellaro.

- Mecz z Żyliną zespół rozpoczął w podobnym składzie, w jakim grał pod koniec roku. I wiecie doskonale, jakie wtedy wyniki były. Nie mieliśmy akurat żadnego zdrowego typowego środkowego napastnika, dlatego tak właśnie zestawiliśmy zespół. Po prostu nie było innej możliwości - powiedział Pawłowski.

To nie zabrzmiało jak pochwała dla Brazylijczyka. Zresztą zaprezentował się on słabo, podobnie jak większość zespołu. - Zarówno ja, jak i cała drużyna, musimy grać znacznie lepiej niż w tym sparingu. Takie wyniki jak porażka 0:3 nikogo z nas nie satysfakcjonują, nawet w meczach towarzyskich. Myślę jednak, że krok po kroku będziemy w stanie poprawić pewne rzeczy - tak, by być gotowymi na pierwsze ligowe starcie na wiosnę - zapewnia Crivellaro.

Jeszcze niedawno wydawało się, że Wisła jest bliska tego, by rozwiązać umowę z Brazylijczykiem za porozumieniem stron. Takie przynajmniej informacje przedostawały się do mediów. Wygląda jednak na to, że na takim rozstrzygnięciu bardziej zależałoby w tym momencie klubowi niż samemu zawodnikowi. Brazylijczyk dystansuje się zresztą od tych spekulacji i nie chce niczego potwierdzać.

- Nikt ze mną na ten temat nie rozmawiał - upiera się Crivellaro. - Nic mi nie wiadomo na temat tego, żeby mój agent szukał mi nowego klubu. Nie znam dobrze polskiego, więc nie czytam, co o mnie media wypisują. Ale to jakaś nowość dla mnie. Lepiej zapytajcie tych, którzy rozpowszechniają takie plotki.

Crivellaro deklaruje, że zamierza walczyć o miejsce w składzie „Białej Gwiazdy”. - Tak naprawdę nie wiem, dlaczego tak się potoczyła poprzednia runda, jeśli chodzi o moje występy. W pierwszych meczach sezonu grałem sporo, a potem nagle przestałem dostawać kolejne szanse. Nie wiem, co się stało. Grałem po kilka minut w meczu. Niemożliwe jest pokazanie czegokolwiek sensownego w tak krótkim czasie - przekonuje Brazylijczyk. - Teraz zaczyna się nowy rok, pod wodzą nowego trenera i liczę na to, że sprawy pójdą w lepszym kierunku.

Crivellaro zdaje się zapominać, że pod koniec roku trzy razy dostał szansę na udowodnienie, na co go naprawdę stać. Z racji problemów kadrowych Wisły, w trzech meczach z rzędu wybiegł w podstawowej jedenastce. Nie zaprezentował jednak niczego, co przekonałoby do niego kibiców czy ówczesnego trenera. Na usprawiedliwienie Brazylijczyka można jedynie dodać, że to był trudny okres dla całej drużyny i mało który wiślak prezentował się wówczas przekonująco.

Brazylijczyk nie chce zgodzić się z diagnozą, że kluczowym dla niego momentem był przestrzelony rzut karny w meczu z Górnikiem Łęczna. Nie był wówczas wyznaczony do „jedenastki”, a mimo to ruszył do piłki, po czym nie udźwignął presji. Po tym meczu zaczął już grać jedynie „ogony”, po kilka czy kilkanaście minut. Tak było aż do grudnia, kiedy to zaliczył jeszcze dwa pełne spotkania. W sumie dotychczas zapisał na swoim koncie trzy bramki w ekstraklasie, ale nie zanotował żadnej asysty przy golach kolegów, co też sporo mówi o jego stylu gry.

Swoimi występami w poprzedniej rundzie Brazylijczyk zdążył zrazić do siebie nie tylko ekspertów, porównujących go do zawodnika z boisk futsalowych, ale i kibiców Wisły. Doszło do tego, że gdy ostatnio Wiśle zaginął bagaż w podróży do Turcji, a wraz z nim piłki treningowe, jeden z fanów żartował na Twitterze, że na tym zyskał Crivellaro, „bo mu teraz nie ma co przeszkadzać”.

Brazylijczyk twierdzi jednak, że nie powiedział jeszcze ostatniego słowa: - Nie tylko ja, ale i cała Wisła, może grać lepiej, stać nas na to. Zakładam, że na wiosnę będzie nam szło dziesięć razy lepiej niż przez ostatnie pół sezonu. Do takiego klubu jak Wisła ta pozycja w tabeli przecież nie przystaje. Musimy ciężko pracować, żeby przywrócić zespołowi należne mu miejsce.

źródło: Dziennik Polski


Polecamy