menu

Podbeskidzie – Korona LIVE! „Górale” i „Scyzory” powalczą w błocie

4 marca 2016, 09:13 | Przemysław Drewniak

Zaledwie 70 godzin po meczu z Górnikiem Łęczna piłkarze Podbeskidzia znów wejdą na murawę swojego stadionu, by tym razem zmierzyć się z Koroną Kielce. We wtorek stan boiska w Bielsku-Białej ledwo nadawał się do gry i nie inaczej będzie dziś – dwie drużyny znane z ostrej walki stoczą pojedynek na błocie.

Na rozpoczęcie 26. kolejki Ekstraklasy "Górale" podejmą "Scyzory"
Na rozpoczęcie 26. kolejki Ekstraklasy "Górale" podejmą "Scyzory"
fot. Dawid Łukasik / Polska Press

Przed wtorkowym meczem z Górnikiem trener Robert Podoliński spacerował po boisku bielskiego stadionu wyraźnie zdegustowany - Tutaj nie da się grać w piłkę. W jednym miejscu zapadłem się w błocie po kostki – mówił. Innego zdania był sędzia Tomasz Musiał, który nie podjął decyzji o odwołaniu meczu. Po spotkaniu trener Podbeskidzia oczywiście nie miał o to pretensji – w końcu jego drużyna pokonała rywali z Łęcznej i awansowała na 9. miejsce w ligowej tabeli. – Nie chciałem grać tylko ze względu na to, że w piątek zmierzymy się tutaj z Koroną Kielce. Choć nie wiem, czy stan boiska na to pozwoli – wyjaśniał Podoliński.

W tym samym czasie w Kielcach Korona miała grać z Wisłą Kraków. Ale zamiast rywalizować z Głowackim i spółką, zawodnicy Marcina Brosza przerzucali ciężary na siłowni. Stan murawy na Kolporter Arenie był tak fatalny, że jeszcze w ten sam dzień zapadła decyzja o jej wymianie. W Bielsku-Białej muszą się pomęczyć do końca sezonu, bo przy Rychlińskiego nowa murawa zostanie wyłożona w czerwcu.

O krok od „ósemki”

Jak różnica w mikrocyklu przygotowawczym wpłynie na postawę obu zespołów? – Na pewno jest to dla nas pewna przewaga. Postaramy się, by rywale mieli jeszcze trudniej niż w poprzednim meczu – twierdzi bramkarz Korony, Zbigniew Małkowski. Sami piłkarze Podbeskidzia po meczu z Górnikiem nie ukrywali zmęczenia. – Ciężko się biega po takiej grząskiej murawie. Ale nie mamy zamiaru narzekać. W piątek musimy być gotowi na to, by z Koroną walczyć przez całe 90 minut – deklaruje obrońca „Górali”, Jozef Piaček.

Po zwycięstwach nad Lechem, Wisłą i Górnikiem, Podbeskidzie jest w trakcie najlepszej serii w Ekstraklasie od blisko dwóch lat. Podoliński zapewnia, że jego piłkarzom nie grozi rozluźnienie, bo twardo stąpają po ziemi. - Po każdym zwycięstwie mamy ochotę na więcej. Chcemy uzbierać jak najwięcej punktów, żeby pod koniec sezonu nie martwić się o utrzymanie w lidze – podkreśla Piaček.

Ewentualne zwycięstwo może pozwolić „Góralom” wyprzedzić w ligowej tabeli Jagiellonię Białystok, a tym samym po raz pierwszy w tym sezonie zagościć w czołowej ósemce.

Senegalczyk zamiast Dejmka?

Inne plany mają kielczanie, którzy pragną rehabilitacji za dwa ostatnie wyjazdowe mecze. W Szczecinie i Łęcznej Korona obejmowała dwubramkowe prowadzenie, ale w obu przypadkach pozwalała rywalom strzelić trzy gole i schodziła z boiska pokonana. – Brak konsekwencji to nasz główny problem. Nie potrafimy utrzymać prowadzenia w meczu i musimy to skorygować. Dotyczy to całego zespołu, musimy mieć inne podejście mentalne. Jesteśmy na to gotowi – zapewnia Marcin Brosz.

Były trener Podbeskidzia dobrze wie, czego się spodziewać po drużynie z Bielska-Białej. – Od lat grają w Ekstraklasie w ten sam sposób. Na wiosnę zawsze spisują się lepiej. Mają charakter, ale jeśli są spod Klimczoka to oczywiste, że tak jest – mówi Brosz, który na Podbeskidziu spędził w sumie cztery lata, jako trener bielszczan i Koszarawy Żywiec.

Korona zagra dziś bez lidera defensywy, Radka Dejmka. Słowak miał pauzować za kartki przeciwko Wiśle, ale kara automatycznie przeszła na pojedynek z Podbeskidziem. Dlatego w wyjściowym składzie kielczan być może zadebiutuje Senegalczyk, Djibril Diaw.


wideo: AIP


Polecamy