menu

Piotr Czachowski, były reprezentant Polski: Trener Włodzimierz Gąsior nienawidził korupcji i nie było mowy o ustawianiu meczów

31 stycznia 2021, 11:34 | Jaromir Kruk

Dziś Piotr Czachowski uchodzi za najlepszego komentatora włoskiej Serie A w Eleven Sports. W Italii pokazał się z dobrej strony jako piłkarz Udinese, ale zaliczył tylko 11 meczów na najwyższym poziomie ze względu na kontuzje. Wychowanek Okęcia Warszawa nie może jednak narzekać na przebieg swojej kariery, bo wystąpił aż 45 razy w pierwszej reprezentacji Polski, a w 1991 roku został wybrany przez tygodnik „Piłka Nożna” najlepszym futbolistą w kraju. Nie ukrywa, że miał szczęście, że spotkał na swojej drodze Włodzimierza Gąsiora, legendę Stali Mielec, a także Korony Kielce.

Piotr Czachowski nie ukrywa, że miał szczęście, że spotkał na swojej drodze Włodzimierza Gąsiora, legendę Stali Mielec, a także Korony Kielce.
fot. Fot. Archiwum Piotra Czachowskiego

fot.

fot.

fot.

fot.
1 / 5

Jesteś zadowolony ze swojej kariery piłkarskiej?
Piotr Czachowski: Nie do końca, bo mogłem więcej ugrać za granicą. Kiedyś zostałem wybrany przez „Guerin Sportivo” najlepszym piłkarzem meczu Udinese – AC Milan, a rywalizowałem ze światową czołówką. Stać mnie było na dużo, ale prześladowały mnie kontuzje, niestety wkalkulowane w futbol. Gdyby jednak ktoś powiedział małemu Piotrusiowi, że zaliczy tyle spotkań w pierwszej reprezentacji Polski pomyślałbym, że jest wariatem. Nie narzekam, nie gnębił mnie za granicą żaden trener, a kiedy znajdowałem się w znakomitej dyspozycji podczas spotkania Holandia – Polska uszkodziłem sobie więzadło i wypadłem na parę miesięcy.

Z reprezentacją nie dało się awansować do finałów wielkiej imprezy?
Grałem w kadrze w okresie transformacji ustrojowej i powiedzmy, że organizacyjnie wszystko było dalekie od ideału. Kiedyś przyjechaliśmy z Markiem Koźmińskim na zgrupowanie i Udinese nas przyblokowało, bo PZPN nie załatwił odpowiedniego ubezpieczenia. Teraz te kwestie są poukładane, mamy oficjalne terminy FIFA, UEFA. Nie narzekałem, cieszyłem się z każdego spotkania w drużynie narodowej, bo spełniało się moje dziecięce marzenie, i to takie wyjątkowo odważne.

Wskazałbyś swój mecz życia?
Z Anglią w Chorzowie w 1993 roku. Prowadziliśmy 1:0 po trafieniu Darka Adamczuka, byliśmy zespołem dużo lepszym. Niestety, dwie świetne okazje zmarnował Marek Leśniak, który był w życiowej formie i rządził w Bundeslidze. To się zemściło i Anglicy wyrównali. Do dziś jak przypominam sobie odśpiewany przez naszych kibiców polski hymn ciarki przechodzą mi po plecach.

Jak w szatni po meczu potraktowaliście Marka Leśniaka?
Nikt chyba nie zapomni słynnego „A, Jezus Maria” Dariusza Szpakowskiego z telewizji. Marek nas bardzo przepraszał, był załamany, tak jak cała drużyna. Dwa razy byłem w Chorzowie blisko pokonania Anglików, w 1989 roku padł bezbramkowy remis, a stworzyliśmy kilka kapitalnych sytuacji. Wyspiarze mieli dużo szczęścia.

Brałbyś udział w takich meczach, gdyby nie Włodzimierz Gąsior?
To on sprowadził mnie do Stali Mielec z Okęcia Warszawa, tworzyłem tercet muszkieterów z Maćkiem Śliwowskim i Adasiem Fedorukiem. Trener Gąsior pomógł mi bardzo w rozwoju. Niemal dwa lata walczyłem o miejsce w podstawowym składzie Stali, grałem w drugiej lidze, ekstraklasie, przeżyłem wspaniałą przygodę z Pucharem Intertoto. Gąsior miał kapitalne podejście do zawodników, szczególnie młodych. Takim jak ja poświęcał mnóstwo czasu i nie zapomnę choćby naszych potyczek w siatkonogę. Trener Włodzimierz z Januszem Białkiem rywalizowali z piłkarzami, było mnóstwo emocji, dobrej zabawy. Ze Stali Mielec trafiłem do reprezentacji Polski seniorów.

Dlaczego niedawno w prezencie ofiarowałeś byłemu trenerowi ze Stali koszulkę AC Milan?
Z numerem 6. Chciałem mu symbolicznie podziękować za to co dla mnie zrobił, a wprowadził do najwyższej ligi, na futbolowe salony. To świetny człowiek, świetny, aczkolwiek niedoceniany w mojej ocenie trener, który ukształtował wielu bardzo dobrych zawodników, reprezentantów Polski. Z Januszem Białkiem tworzył wyjątkowy duet. Ucieszyłem się z pojawienia książki o Włodzimierzu Gąsiorze, bo zasłużył jak mało kto i warto było przypomnieć jak grał w złotej drużynie z Mielca z lat 80-tych.

Kojarzysz też Włodzimierza Gąsiora z Kielcami?
Zacznijmy od spotkań Stali Mielec z Błękitnymi. One były trudne, a ja lubiłem grać na stadionie tego klubu w Kielcach. Żal, że Błękitnych już nie ma. Z Koroną Kielce przegrałem w barwach Zagłębia Lubin w Pucharze Polski 1:3. To był nasz blamaż, a jak widać w rozgrywkach pucharowych w różnych krajach nie brakuje niespodzianek. Potem Gąsior prowadził Koronę i miał naprawdę super wyniki, niestety klubowi zabrakło wsparcia, a w tamtych czasach polska piłka rządziła się innymi prawami. Trener Włodzimierz nienawidził korupcji i nie było mowy o ustawianiu meczów. My ze Stalą graliśmy czysto, nie wchodząc w żadne układy zajęliśmy młodym składem piąte miejsce w Polsce w sezonie 1988/89.

Jak grałeś w Mielcu spodziewałeś się, że po latach będzie ci dane komentować w telewizji Serie A?
W żadnym wypadku. Cieszę się jednak, że to mogę robić, a na pewno pomaga mi doświadczenie zdobyte podczas występów w Italii. Liga włoska jest teraz wyjątkowo ciekawa, a poważne role odgrywają w niej Polacy.

11 – meczów we włoskiej Serie A rozegrał Piotr Czachowski
45 – razy wystąpił w pierwszej reprezentacji Polski

[promo]199193[/promo]
[promo]199195[/promo]
[promo]199197[/promo]
[promo]199199[/promo]


Polecamy