Piast - Śląsk LIVE! Czy gliwiczanie wreszcie wygrają na wiosnę?
Jeszcze na dobrą sprawę nie opadły emocje po ligowym weekendzie, a dzisiaj wieczorem rozbrzmi premierowy gwizdek na czterech kolejnych polskich boiskach. Osiem zespołów rozegra swoje spotkania w ramach 25. kolejki. Fanów polskiej Królowej Rozgrywek czeka więc pełen przeżyć wieczór. Wszak koniec rundy zasadniczej za pasem, więc wszystkie drużyny chcą wypaść jak najlepiej. Szczególnie te, które spotkają się w Gliwicach. Lokalny Piast podejmie tutaj Śląsk Wrocław. Zarówno gospodarze jak i gości na gwałt potrzebują punktów.
fot. PAWEL RELIKOWSKI / POLSKA PRESS
Gliwiczanie jak zwykle zaskakują. Jesienią fantastyczną formą, świetną skutecznością czy pewną obroną. W rezultacie niespodziewanie już w na początku rozgrywek objęli pozycję lidera, której bardzo długo nie oddawali. Aż do ubiegłego weekendu, kiedy to zasłużenie przegrali z Lechią Gdańsk i tym samym dali się wyprzedzić warszawskiej Legii. W trzy wiosenne kolejki roztrwonili całą przewagę, wypracowaną przez poprzednią część sezonu. Remis z Górnikiem Łęczna oraz Pogonią, a na koniec porażka z Lechią. Gorzej tego początku roku, kibice Piasta chyba nie mogli sobie wyobrazić. Ich podopieczni grają słabo i tym samym chyba powoli żegnają się z nadziejami na mistrzostwo Polski. Do Wojskowych tracą jedynie dwa punkty, ale przede wszystkim swoją boiskową postawą nie zwiastują lepszych wyników w najbliższym czasie. Czy w meczu ze Śląskiem się obudzą i po raz pierwszy w 2016 roku zwyciężą?
Na taki scenariusz na pewno nie liczy Romuald Szukiełowicz. Jego podopieczni co prawda zdobyli wiosenną rundą więcej punktów niż Piast, lecz ich sytuacja wciąż wygląda nie najlepiej. Po zwycięstwie w pierwszej kolejce bieżącego roku z Wisłą Kraków, później ulegli Jagiellonii, a przed paroma dniami bezbramkowo zremisowali z Górnikiem Zabrze. Takie rezultaty sprawiły, że sezon 2015/2016 jak dotąd przyniósł im na konto ledwie 26 punktów, co daje dopiero trzynaste miejsce w tabeli. Na ich szczęście różnice pomiędzy kolejnymi pozycjami nie są jednak duże i zwycięstwem łatwo można je zniwelować. I tak, przy korzystnym dla Śląska układzie wyników, może on nawet przeskoczyć na 11. miejsce, wyprzedzając Koronę oraz Podbeskidzie. Jeżeli jednak przegrają, mogą zbliżyć się do strefy spadkowej. Czternasta Termalica ma bowiem dokładnie tyle samo punktów co wrocławianie.
Śmiało więc można powiedzieć, że oba zespoły na ta chwilę nie znajdują się w swojej optymalnej formie. Czy dzisiaj uda im się poprawić nastroje kibiców i pokazać, że najgorszy okres już za nimi? Na pewno nikomu nie powinno więc zabraknąć motywacji. W końcu ewentualna porażka któregoś z tych zespołów, bardzo utrudni im osiągnięcie wymarzonego celu. Można się więc spodziewać walki z obu stron aż po końcowy gwizdek. Pytanie, czy przełoży się ona na poziom widowiska? Gradu bramek w tym spotkaniu raczej nie można się spodziewać. Śląsk to drużyna, które jak dotąd zdobyła zaledwie 23 gole, co jest najniższym wynikiem w całej lidze. Skuteczność Piasta na ekstraklasowej tabeli wygląda znacznie lepiej, wszak piłkarze Radoslava Latala aż 40 razy trafili do siatki. Jednak już w 2016 roku udało im się to tylko raz – w sobotę Łukasza Budziłka pokonał Mateusz Mak.
We wrześniu górą byli zawodnicy Piasta. Pokonali Śląsk we Wrocławiu 2:1. Autorami bramek dla gliwiczan w tamtym spotkaniu okazali się stoperzy – Hebert oraz Uros Korun, natomiast dla gospodarzy bramkę zdobył już napastnik, Kamil Biliński. Teoretycznie, dzisiaj cała trójka może powtórzyć ten sukces. Czy to im się uda? Tamto spotkanie szczególnym było również dla Mateusza Maka. To właśnie wtedy po ponad rocznej kontuzji, pomocnik powrócił na boisko. Wtedy spędził na murawie zaledwie parę minut. Wieczorem najprawdopodobniej wybiegnie w wyjściowym składzie.
Radoslav Latal przed spotkaniem ze Śląskiem znajduje się w niezłej sytuacji. Praktycznie może dowolnie manewrować składem, gdyż niemal wszyscy jego podopieczni są gotowi do gry. Wątpliwe są jedynie występy Kornela Osyry oraz Artursa Karasauksa, gdy oni dopiero powracają do pełni formy. W nieco gorszej sytuacji kadrowej znajduje się Romuald Szukiełowicz. On nie może skorzystać z Piotra Celebana, Jakuba Wrąbla oraz Marcela Gecova. Do jego dyspozycji powracają jednak Adam Kokoszka, Mariusz Pawelec oraz Tomasz Hołota.