menu

Legia - Wisła LIVE! Pogromca mistrza przyjeżdża do Warszawy

9 sierpnia 2015, 08:40 | Konrad Kryczka

Wisła Kraków po pokonaniu mistrza Polski, Lecha Poznań przyjeżdża do Warszawy, aby zmierzyć się z walczącą o tytuł Legią. Gospodarze są jednak faworytem, bowiem po trzech kolejkach mają komplet punktów na koncie, a do tego odznaczają się lepszym bilansem w ostatnich meczach z krakowianami.

Legia Warszawa - Wisła Kraków
Legia Warszawa - Wisła Kraków
fot. SZYMON STARNAWSKI/POLSKA PRESS

W ostatnich sezonach za najbardziej prestiżowe spotkania w Ekstraklasie uważa się starcia Legii z Lechem, czyli dwóch drużyn, które toczą ze sobą walkę o mistrzostwo Polski. Z ogromnym napięciem wyczekuje się jednak jeszcze jednego meczu, w którym udział biorą także warszawianie. Chodzi o pojedynek z Wisłą Kraków, kolejny ligowy szlagier, który przez wielu jest określany mianem klasyku. W ostatnich latach, ze względu na nieciekawą sytuacją „Białej Gwiazdy”, jest to może nieco wyblakły hit, ale i tak budzi on ogromne emocje. A do tego same spotkania są bardzo ciekawe z powodu tego, co dzieje się na boisku. Widzowie, którzy przybywają na stadion lub zasiadają przed telewizorami, nie mogą narzekać na nudę.

– Myślę, że dla każdej drużyny mecze z Legią są najważniejsze w sezonie. Wydaje mi się, że w niedzielę czeka nas fajne widowisko ze świetną otoczką – mówi przed tym spotkaniem obrońca Legii Bartosz Bereszyński.

Od momentu przyjścia do Legii Henninga Berga warszawianie nie przegrali jeszcze z krakowianami, choć mierzyli się z nimi już pięciokrotnie. Legia wygrała trzy z tych starć, z czego jedno skończyło się pogromem 5:0. Wydaje się jednak, że najciekawsze były te spotkania, które kończyły się remisami 2:2. Tak było w marcu ubiegłego i bieżącego roku. W pierwszym przypadku wiślacy wyciągnęli wynik z 0:2 na 2:2 i zrobili to w dziesiątkę, ponieważ już w pierwszej połowie za czerwoną kartkę z boiska wyleciał Arkadiusz Głowacki. Jeżeli natomiast chodzi o tegoroczny mecz, to krakowianie stracili prowadzenie 2:1 po samobójczym trafieniu Bobana Jovicia. Był to „ponowny debiut” Kazimierza Moskala jako trenera Wisły.

Od tamtej pory sporo się jednak zmieniło. W obecnym sezonie Legia walczy o odzyskanie straconego mistrzostwa, natomiast Wisła jak zwykle zamierza znaleźć się w czubie tabeli, licząc na europejskie puchary. „Wojskowym” jak na razie idzie świetnie, wygrali wszystkie mecze w Ekstraklasie, a na gwiazdę całych rozgrywek wyrasta Nemanja Nikolić, który regularnie pakuje piłkę do siatki. Z kolei Wisła zaczęła sezon od dwóch remisów (a na dodatek miała minusowy punkt na starcie), ale tydzień temu w końcu zdobyła komplet punktów. I to z nie byle kim, bo mistrzem Polski z Poznania. Żeby tego było mało, krakowianie prezentowali naprawdę przyjemny dla oka futbol.

– Nie jestem zaskoczony tym wynikiem. Po pierwsze, Wisła to dobra drużyna. Po drugie, Lech gra w europejskich pucharach, więc co chwilę ma jakiś mecz do rozegrania. Krakowianie mieli natomiast cały tydzień na przygotowanie się do tamtego spotkania – wyznał na konferencji prasowej Berg. – Oglądaliśmy fragmenty tego meczu. Wiadomo, że wygrać z Lechem to nie jest taka prosta sprawa, a Wiśle się to udało. Z pewnością krakowianie przyjadą do Warszawy żądni rewanżu za majową przegraną z nami – dodawał Dominik Furman.

Ze względu na wyniki z poprzedniej kolejki dzisiejszy mecz powinien być jeszcze ciekawszy. Co ważniejsze, będzie on prawdopodobnie bardzo przyjemny dla oka. Obie drużyny bowiem lubią i potrafią grać w piłkę, co niejednokrotnie udowadniały. Jeżeli zarówno Legia, jak i Wisłą postawią na otwarty futbol, to możemy być świadkami wielu trafień.

– Zawsze staramy się grać w piłkę, co było widać tez w ostatnim meczu z Lechem. Im mocniejsza drużyna, tym lepiej nam się gra. Zawsze mamy problemy ze słabszymi zespołami, które cały czas przeszkadzają, a jeżeli dwie drużyny starają się grać w piłkę, to na tym zyskujemy, a widowisko staje się atrakcyjniejsze – przekonuje Łukasz Burliga w rozmowie z oficjalną stroną Wisły.

Podobne głosy można usłyszeć przy Łazienkowskiej. – Nam też jest łatwiej, kiedy przyjeżdżający do nas rywal chce grać jak równy z równym, a nie tylko się cofa i wybija piłkę. W niedzielę na pewno spotkają się dwie drużyny, które potrafią fajnie grać w piłkę – zauważył Bereszyński.

Wydaje się zatem, że krakowianie nie stoją na straconej pozycji. Do stolicy Polski na pewno przyjeżdżają nie tylko z myślą o zagraniu dobrych zawodów, ale również chęcią wywiezienia stamtąd punktów.

– Myślę, że nasze poprzednie mecze z Legią pokazały, że nie mamy się czego obawiać. Możemy zagrać z warszawianami, jak równy z równym, i to też powinno być dla nas sygnałem, że należy udać się tam bez żadnych obaw, a wręcz przeciwnie, z bojowym nastawieniem. Stać nas, aby powalczyć w Warszawie o punkty – zapowiada trener Wisły, Kazimierz Moskal.

Na Mazowsze nie będzie mógł jednak zabrać wszystkich zawodników, jakich by chciał. Urazy nadal leczą Michał Miśkiewicz oraz Emmanuel Sarki. Do tego okazało się, że Maciej Sadlok doznał poważniejszej kontuzji, niż początkowo sądzono. Obrońcę czeka kilka tygodni przerwy. Z kolei Michał Buchalik dopiero wrócił do treningów i za wcześnie, aby zagrał w takim meczu. Jeżeli chodzi natomiast o Legię, to Henning Berg nie będzie mógł skorzystać z Ivicy Vrdoljaka, który od dłuższego czasu leczy uraz, oraz Michała Żyry, który z powodu kontuzji stawu skokowego wypadł z gry do października. Nie wiadomo, co z Tomaszem Jodłowcem, który ma mniejsze problemy zdrowotne i wkrótce powinien być w pełni gotowy. Wątpliwe jednak, żeby Berg zaryzykował jego grę w tym spotkaniu.


Polecamy