menu

Legia dwukrotnie podnosiła się po ciosach Górnika! Remis w Zabrzu [ZDJĘCIA]

4 października 2015, 17:23 | Sebastian Gladysz

Piłkarze Górnika dwukrotnie prowadzili z Legią Warszawa w rozgrywanym w Zabrzu meczu 11. kolejki Ekstraklasy. Na gole Szeweluchina i Sobolewskiego odpowiadał jednak Nemanja Nikolić, który obecnie ma na swoim koncie 12 goli w 11 spotkaniach ligowych.

Górnik Zabrze - Legia Warszawa 2:2
fot. Arkadiusz Ławrywianiec / Polska Press
Górnik Zabrze - Legia Warszawa 2:2
fot. Arkadiusz Ławrywianiec / Polska Press
Górnik Zabrze - Legia Warszawa 2:2
fot. Arkadiusz Ławrywianiec / Polska Press
Górnik Zabrze - Legia Warszawa 2:2
fot. Arkadiusz Ławrywianiec / Polska Press
Górnik Zabrze - Legia Warszawa 2:2
fot. Arkadiusz Ławrywianiec / Polska Press
Górnik Zabrze - Legia Warszawa 2:2
fot. Arkadiusz Ławrywianiec / Polska Press
Górnik Zabrze - Legia Warszawa 2:2
fot. Arkadiusz Ławrywianiec / Polska Press
Górnik Zabrze - Legia Warszawa 2:2
fot. Arkadiusz Ławrywianiec / Polska Press
Górnik Zabrze - Legia Warszawa 2:2
fot. Arkadiusz Ławrywianiec / Polska Press
Górnik Zabrze - Legia Warszawa 2:2
fot. Arkadiusz Ławrywianiec / Polska Press
Górnik Zabrze - Legia Warszawa 2:2
fot. Arkadiusz Ławrywianiec / Polska Press
Górnik Zabrze - Legia Warszawa 2:2
fot. Arkadiusz Ławrywianiec / Polska Press
Górnik Zabrze - Legia Warszawa 2:2
fot. Arkadiusz Ławrywianiec / Polska Press
Górnik Zabrze - Legia Warszawa 2:2
fot. Arkadiusz Ławrywianiec / Polska Press
Górnik Zabrze - Legia Warszawa 2:2
fot. Arkadiusz Ławrywianiec / Polska Press
Górnik Zabrze - Legia Warszawa 2:2
fot. Arkadiusz Ławrywianiec / Polska Press
Górnik Zabrze - Legia Warszawa 2:2
fot. Arkadiusz Ławrywianiec / Polska Press
Górnik Zabrze - Legia Warszawa 2:2
fot. Arkadiusz Ławrywianiec / Polska Press
1 / 18

W niedzielne popołudnie stadion w Zabrzu zapełnił się w największej ilości od momentu rozpoczęcia budowy nowego obiektu. Przy Roosevelta pojawiło się 8500 kibiców Górnika aby obejrzeć klasyk polskiej ligi. Henning Berg desygnował na to spotkanie najmocniejszą jedenastkę i w porównaniu do spotkania z Termalicą zmienił tylko defensywnych pomocników. Furman i Vranjes utracili miejsce w składzie na rzecz Jodłowca i Makowskiego. W jedenastce gospodarzy jedna, najważniejsza zmiana, dotycząca ustawienia zespołu. Leszek Ojrzyński zaskoczył wszystkich, stawiając na pięciu nominalnych obrońców. Do Szeweluchina i Dancha na środku defensywy dołączył Kopacz i odbyło się to kosztem ofensywnego pomocnika, dlatego miejsce w składzie stracił Dźwigała. Poza tym do składu wrócił po kontuzji Sobolewski, zastępując w środku pomocy Przybylskiego.

Od pierwszego gwizdka sędziego do ataku ruszyli podopieczni Leszka Ojrzyńskiego. Legioniści zostali zaskoczeni ustawieniem i… nastawieniem gospodarzy. W pierwszych minutach defensywa zabrzan sprawowała się niemal bez zarzutu. Niemal, bo raz pozostawiony bez opieki pozostał Makowski, który dobrym podaniem uruchomił Jodłowca. Pomocnik Legii w niezłej sytuacji zamiast strzelać z ostrego kąta próbował podawać i Danch zareagował na czas. W piątej minucie „Górnicy” wykorzystali swoją pierwszą dobrą okazję. Dobrze rzut rożny wykonał Kwiek, walkę o górną piłkę wygrał Danch. Jego uderzenie (lub podanie) przedłużył na piątym metrze Szeweluchin, czym zaskoczył Kuciaka i zawodników Legii stojących przy słupkach. Piłka wpadła do siatki, a Ukrainiec mógł zainicjować „kołyskę” z okazji narodzin jego córki.

Chwilę później mogło być już 2:0 i znów za sprawą Szeweluchina. Dobrze na lewej stronie boiska odnalazł się Widanow, zagrał na szesnasty metr do Gergela, a Słowak dobrze uderzył. Strzał został obroniony przez Kuciaka, lecz z dobitką pospieszył „Sasza”. Z kilku metrów nie trafił jednak do bramki. Z każdą minutą spotkanie zaczynało się wyrównywać i goście zaczynali dochodzić do głosu. Zabrzanie cofnęli się i zawodnicy Henninga Berga mieli więcej miejsca. Nie potrafili sobie jednak stworzyć żadnej dogodnej okazji. Aż do 20 minuty. Na prawym skrzydle Madejowi urwał się Broź, wbiegł w pole karne i po kontakcie z próbującym naprawiać swój błąd Madejem upadł na murawę. Sędzia Musiał widział wszystko jak na tacy i wskazał na wapno. Wydaje się, że Broź wycisnął z tej akcji więcej niż mógł. Do karnego podszedł Nikolić i pewnie trafił do siatki, myląc kompletnie Kasprzika.

Jeśli ktoś spodziewał się, że „Trójkolorowi” przestaną grać z zapałem i determinacją, to bardzo się pomylił. Zawodnicy Ojrzyńskiego nawet na moment nie dali się zdominować gościom i starali się grać otwarty futbol. Do tego bardzo dobrze wykonywali stałe fragmenty gry. I to przyniosło im drugą bramkę. W 31 minucie znów zacentrował Kwiek, tym razem z rzutu wolnego. Obrońcy Legii pogubili się, a między nich jak czołg wparował Sobolewski. Pierwsze próba uderzenia była jeszcze nieudana, ale zamieniła się w podanie… do samego siebie. Poprawka z bliższej odległości była już skuteczna, futbolówka wylądowała w siatce, Kuciak nie zdążył zainterweniować.

To nie był jednak koniec emocji w pierwszej połowie spotkania, która przyniosła naprawdę wiele emocji. W 40 minucie było już 2:2. Kapitalne długie podanie z własnej połowy zaliczył Rzeźniczak, piłkę dobrze sobie przyjął nieupilnowany przez obrońców Nikolić, przebiegł kilka metrów i uderzył z rogu pola karnego fałszem, w kierunku dalszego słupka. Strzał był perfekcyjny, Kasprzik nie zdążył zainterweniować i futbolówka wpadła do siatki po raz czwarty w tym spotkaniu. Chwilę później Nikolić miał szansę na hattricka, lecz uderzał niecelnie z rzutu wolnego na linii szesnastego metra. To był ostatni piłkarski akcent pierwszej części meczu. Chwilę przed gwizdkiem kończącym połowę trener Berg zdecydował się na zmianę. Ściągnięty z boiska Kucharczyk nie ukrywał złości i powiedział szkoleniowcowi kilka słów za dużo. Prawda jest jednak taka, że nie pokazał na murawie nic ciekawego.

Na początku drugiej połowy wydarzenia na boisku nieco wyhamowały. Obie drużyny wyszły na boisko bardziej skoncentrowane, wiedziały też czego się spodziewać po rywalach. Pierwszy kwadrans drugiej połowy to najgorszy fragment tego meczu, gra toczyła się głównie w środku pola i brakowało jakichkolwiek sytuacji podbramkowych. Częściej przy piłce byli goście, ale nie potrafili znaleźć sposobu na dobrze spisującą się defensywę Górnika. Cała trójka środkowych obrońców gospodarzy prezentowała się naprawdę dobrze, unikała błędów i interweniowała z poświęceniem. „Pary” zabrakło jednak zawodnikom ofensywnym zabrzan. Zawodnicy Ojrzyńskiego doskonale radzili sobie w destrukcji, ale nie potrafili odpowiedzieć groźnym kontratakiem. Zazwyczaj po przejęciu piłki szybko ją tracili.

W 70 minucie swoją szansę mieli goście. Dobrym prostopadłym podaniem popisał się Duda. Adresatem był Prijović, który przyjął sobie piłkę na klatkę i uderzył z powietrza. Mocno się jednak pomylił, a odległość nie przekraczała dwunastu metrów. Dziesięć minut później drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę ujrzał Kwiek. Legioniści wychodzili z bardzo groźną kontrą i defensywny pomocnik Górnika sfaulował taktycznie Trickovskiego. Jako że miał już na koncie żółty kartonik, to efekt był oczywisty.

Od tego momentu dużą przewagę na boisku wywalczyli sobie goście. Swoją szansę miał Trickovski. Pomocnik Legii wbiegał w pole karne i w ostatnim momencie zdążył go zablokować Kopacz. Chwilę później bardzo bliski gola był Duda, który czekał na piłkę na szesnastym metrze po rzucie rożnym. Jego plasowany strzał minął jednak minimalnie słupek bramki Kasprzika. Mimo starań gości, nic więcej do siatki już nie wpadło i Górnik zaliczył mimo wszystko cenny remis. Zawodnicy trenera Berga byli mniej zadowoleni.

Więcej o 11. KOLEJCE EKSTRAKLASY


Polecamy