Lechia Gdańsk wreszcie na zero z tyłu i wywozi punkt z Kielc. Kibice do prezesa: Urfer. Co? Ty kłamco
Lechia Gdańsk zremisowała wyjazdowy mecz z Koroną Kielce 0:0 w PKO Ekstraklasie. Z boiska wiało nudą, a sytuacji bramkowych nie było zbyt wiele. Te w drugiej połowie miał głównie zespół Korony, ale bardzo dobrze bronił Bohdan Sarnawskyj. Od czegoś trzeba zacząć, a Biało-Zieloni w końcu nie stracili bramki i zdobyli jeden punkt.
Sytuacja Lechii Gdańsk w tabeli PKO Ekstraklasy jest trudna. Drużyna wylądowała na przedostatnim miejscu i nie może się dźwignąć. Nic dziwnego skoro podopieczni trenera Szymona Grabowskiego nie wygrali meczu ligowego od połowy września, kiedy pokonali u siebie zespół Radomiaka. Rywale w walce o utrzymanie zdobywają punkty, to i gdańszczanie muszą zacząć punktować, aby nie utknąć w strefie spadkowej na dłużej.
[polecany]22688993[/polecany]
Największym problemem Biało-Zielonych jest od początku sezonu gra defensywna, bo Lechia jest zespołem, który w lidze traci najwięcej goli. Do tego w Kielcach za kartki nie mogli zagrać Iwan Żelizko i Conrado, a więc defensywny pomocnik i lewy obrońca. To ważni zawodnicy w układance trenera Grabowskiego. Właśnie kartki i kontuzje sprawiły, że Lechia do Kielc pojechała w 18 zawodników. Z kolei w sztabie szkoleniowym zabrakło Jordana Warda, głównego fizjoterapeuty, który… w poniedziałek wyjechał do Anglii.
W pierwszej połowie spotkania w Kielcach było dużo biegania i walki na boisku, ale mniej jakości czysto piłkarskiej. W efekcie kibice mocno się wynudzili, bo zawodnicy obu zespołów nie potrafili oddać celnego strzału. Najlepszą sytuację mieli gospodarze, kiedy Bohdan Sarnawskyj odbił piłkę dośrodkowaną w pole karne, a Miłosz Trojak huknął nad poprzeczką. I to byłoby na tyle emocji w pierwszej połowie.
Po przerwie było tylko nieco lepiej, ale to Korona była bliżej strzelenia zwycięskiego gola. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego w idealnej sytuacji znalazł się Pau Resta, ale niepilnowany strzelił głową niecelnie. Kilka minut później doszło do dużego zamieszania w polu karnym zespołu z Gdańska. Najpierw Sarnawskyj odbił piłkę po strzale Resty, potem dobitka została zablokowana i jeszcze raz strzelał Resta, ale tym razem nad poprzeczką. Ukraiński bramkarz Lechii w Kielcach rozgrywał dobry mecz, świetnie spisując się, kiedy strzelali Martin Remacle, ponownie Resta i Adrian Dalmau. Wreszcie więcej szczęścia było po stronie Biało-Zielonych.
[polecany]26962725[/polecany]
A co Lechia pokazała w ofensywie? Niestety, niemal nic. Rifet Kapić oddał strzał z dystansu, ale piłkę bez problemu złapał Xavier Dziekoński. Piłka i tak nie leciała w bramkę. Była też kontra wyprowadzona przez Antona Carenkę, ale nie została najlepiej rozegrana, a strzał Bohdana Wjunnyka był minimalnie niecelny. Wjunnyk później brał udział w przepychance, która zakończyła się dla niego żółtą kartką i będzie musiał pauzować w spotkaniu z Pogonią Szczecin.
CZYTAJ TAKŻE: Oto najdroższe drużyny w PKO Ekstraklasie. Która jest Lechia Gdańsk? TOP 18
Lechia nie zdołała odnieść trzeciego zwycięstwa w tym sezonie, ale po raz drugi w tym sezonie zagrała na zero z tyłu i przywiezie do Gdańska jeden punkt.
Po meczu kibice Lechii podziękowali piłkarzom Lechii za walkę i skandowali nazwisko trenera Szymona Grabowskiego. Dostało się za to prezesowi Paolo Urferowi.
- Urefer. Co? Ty kłamco - skandowali fani Lechii.
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź "Dziennik Bałtycki" codziennie. Obserwuj dziennikbaltycki.pl!;nf