Lech przełamał się w Derbach Polski na terenie Legii! [ZDJĘCIA, WIDEO]
Po 10 meczach bez zwycięstwa w lidze piłkarze Lecha Poznań w końcu zdobyli trzy punkty. W hicie 13. kolejki "Kolejorz" pokonał w Warszawie Legię 1:0, a bramkę na wagę wygranej zdobył Kasper Hamalainen.
Sytuacja, w której jedna drużyna zajmuje czołowe miejsce w tabeli, a druga okupuje jej dno i mówimy o ligowym szlagierze, jest rzadko spotykana. Jako jednak, iż pojedynki Legii z Lechem uchodzą za polskie klasyki, dziś – mimo wyraźnej różnicy w tabeli między zespołami – wiedzieliśmy, że przy Łazienkowskiej czeka nas hit Ekstraklasy. Jak zapowiadali zresztą zawodnicy obu drużyn, to mecz tego rodzaju, w którym zajmowana w lidze pozycja nie odgrywa aż tak wielkiej roli. Spotkania nie może być bowiem spacerkiem dla żadnej ze stron.
I nie było. Legia, która chciała się odegrać na Lechu za porażkę w Superpucharze Polski, nie potrafiła zdominować rywala na własnym boisku, a do tego dość szybko musiała przyjąć cios od rywali. Nie minęło 10 minut, a Kasper Hamalainen w sytuacji sam na sam pokonał Dusana Kuciaka. Golkiper gospodarzy był naturalnie wściekły na środkowych obrońców – duet Rzeźniczak-Lewczuk pozwolił na przejście podania od Macieja Gajosa i dał się zwieść wykańczającemu akcję Finowi. Od tego momentu Lech oddał nieco pola „Wojskowym”, a sam pożytkował siły na konkretne ataki. Większość spalała jednak na panewce, a jeżeli już goście byli w stanie oddać strzał (Szymon Pawłowski w pierwszej połowie i Darko Jevtić w drugiej), to na posterunku był Kuciak.
Swoje do zrobienia miał również strzegący dostępu do bramki Lecha Jasmin Burić. Bośniak świetnie zatrzymał Nemanję Nikolicia, który wychodził sam na sam po podaniu Michała Kucharczyka, a do tego nie zawodził przy dośrodkowaniach w pole bramkowe, których legioniści posłali dzisiaj multum. Pod bramką Buricia gorąco było jednak częściej, ale zazwyczaj legioniści mieli rozregulowane celowniki lub po prostu nie zawodzili obrońcy „Kolejorza” (pewną nowością było zestawienie środka obrona z Arajuuriego oraz Kadara, a zrezygnowanie z Kamińskiego). I tak w dobrej sytuacji Tomasz Jodłowiec kopnął obok bramki, Kucharczyk, zamykając ostrą centrę Bartosza Bereszyńskiego, uderzył w boczną siatkę (do tego w innej sytuacji mógł przelobować Buricia, ale po pierwsze zagrożenie zażegnali obrońcy, a po drugie sędzia odgwizdał spalonego), a Ondrej Duda strzelał najpierw nad bramką, a później za lekko, aby zaskoczyć Buricia.
Do bramki – mimo kilku sytuacji – nie trafił również wspomniany wcześniej Nikolić. Ostatnimi czasy to właśnie w kontekście osoby Węgra toczyła się dyskusja dotycząca wojny na linii Poznań-Warszawa. „Niko” był bowiem przymierzany do transferu przez Lecha, ale w Wielkopolsce uznano, iż w drużynie są już lepsi napastnicy. Jak wiadomo, snajper Legii pewnie dąży po koronę króla strzelców, mając więcej strzelonych goli niż wszyscy zawodnicy „Kolejorza”. Sam zainteresowany postanowił dodatkowo podgrzać atmosferę, dziękując Lechowi, iż ten go nie pozyskał. Kibice warszawskiego klubu oczekiwali zatem, że Nikolić pokaże swoją wartość w meczu z odwiecznym rywalem. Nie pokazał. Oprócz sytuacji sam na sam, którą zmarnował, oddał jeszcze dwa niecelne strzały sprzed pola karnego, a także został zablokowany przez Kadara już po minięciu Buricia.